2008-05-09 17:09:52

Liban: zaostrzenie kryzysu


Islamscy fundamentaliści Hezbollahu przejęli kontrolę nad wieloma dzielnicami Bejrutu. Sytuacja w Libanie coraz bardziej wymyka się spod jakiejkolwiek kontroli. Zamknięto stołeczne lotnisko i uszczelniono granice. Pracujący w Bejrucie o. Paweł Bielecki-Kurysz podkreśla, że istnieje realna obawa, iż trwający od końca 2006 r. kryzys rządowy przerodzi się w kolejną wojnę domową.

„Wszyscy czekamy teraz na jakieś rozwiązania, tym bardziej, że siły Hezbollahu, po wczorajszym przemówieniu swojego lidera Hasana Nasrallaha, przejęły jedną z dzielnic w centrum Bejrutu i szykują się do przejęcia kolejnych dzielnic, gdzie próbują zaprowadzić własne porządki z zupełnym pominięciem armii libańskiej. Pozostaje ona bezradna i do tej pory nie ma żadnej reakcji. Wynika to pewnie z obawy przed tym, o czym mówił wczoraj Hasan Nasrallah: „Jeżeli wy nas zaatakujecie, będziemy odpowiadać bronią”. Wszyscy w Libanie doskonale wiedzą o przemycanej tam broni, co dowodzi, jak wielką siłą jest tam Hezbollah”.

Niepokoi fakt, że większość liderów chrześcijańskich, którzy planowali dialog, dziś się z tego wycofuje. Zdaniem o. Bieleckiego-Kurysza powoduje to też dużą agresję wśród zwykłych Libańczyków. „Jest bardzo dużo wojska na ulicach, lotnisko zostało odcięte, więc ci, którzy chcą przylecieć do Libanu albo z niego odlecieć, nie mają na to żadnych szans, tym bardziej, że inne drogi też zostały zamknięte – powiedział polski kapucyn. – Nie wiadomo jak długo to może potrwać, tym bardziej, że również wśród chrześcijan i ich liderów mówi się o tym, że gdzieś tam jest broń, można zawsze jej użyć. Zdaniem liderów chrześcijańskich byłaby to powtórka wojny domowej, jaka już w Libanie była”.

Patriarcha Nasrallah Pierre Sfeir, który jest teraz poza Libanem, obecnie w RPA, i podróżuje z apelem o pokój, sam nie będzie też mógł wrócić do Libanu, bo po prostu nie ma takiej technicznej możliwości. „Liban, zwłaszcza tamtejsi chrześcijanie muszą po raz kolejny radzić sobie sami – przypomina o. Bielecki-Kurysz. – Boję się, że jeżeli armia libańska nie zajmie stanowiska, na pewno zrobią to obywatele, a wtedy może dojść do ulicznych rozruchów. Jeżeli chodzi o kontekst polityczny tego zamieszania, to wszystko bierze się z faktu, że odwołano szefa lotniska w Bejrucie, który był popierany przez Hezbollah. Później były wielokrotne oskarżenia wobec Hezbollahu skierowane przez liderów chrześcijańskich i druzyjskich. W tej sytuacji Hasan Nasrallah uznał, że nadszedł jego czas, jego miejsce i to on powinien prowadzić ten kraj w jakimś kierunku. W jakim? Tego jeszcze nie wiemy. Czy grozi nam republika islamska? Jeżeli pójdzie tak dalej, to rzeczywiście tak może być, tym bardziej, że siły chrześcijan są coraz mniejsze, jeżeli w ogóle można mówić o jakiejś ich sile” – dodał polski kapucyn.

13 maja w Libanie miały się odbyć odkładane od miesięcy wybory prezydenckie. W obecnej sytuacji wydają się one mało realne. Sytuacja w Libanie oceniana jest jako najpoważniejsza od czasu wojny domowej z lat 1975-1990.


bz/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.