„Jeżeli Libańczycy nie będą w stanie przywrócić swemu państwu suwerenności i bezpieczeństwa,
może się okazać konieczna interwencja Organizacji Narodów Zjednoczonych”. Opinię tę
wyraził 4 maja kard. Nasrallah Pierre Sfeir, rozpoczynając trzytygodniową podróż (do
26 maja), podczas której spotka się również z sekretarzem generalnym ONZ, Ban Ki Munem.
Patriarcha maronitów wyraził nadzieję, że jego rodacy wezmą własny los w swoje ręce,
odrzucą osobiste animozje i docenią znaczenie odzyskania przez kraj suwerenności.
Ponowił też apel do parlamentarzystów, by dokonali wreszcie zgodnie z konstytucją
wciąż odkładanego wyboru prezydenta Libanu. Sędziwy, 88-letni purpurat poleciał najpierw
do Kataru, a stamtąd do RPA, gdzie pozostanie przez tydzień. Z Południowej Afryki
uda się do USA, by rozmawiać m.in. z prezydentem George’em Bushem. Ponadto planuje
spotkanie z królem Hiszpanii Juanem Carlosem.
Na stałe wypieranie chrześcijan
z Libanu zwróciła 1 maja uwagę organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie. W ciągu ostatnich
30 lat liczba chrześcijan uległa tam dramatycznie zmniejszeniu. W wielu miastach i
wioskach, gdzie w latach 70. stanowili oni jeszcze 30 proc. ludności, obecnie jest
ich zaledwie 3 proc.
Zjawisko to zdaniem pracowników Kirche in Not, którzy
odbyli ostatnio wizytę roboczą w tym kraju, jest niepożądane również ze względu na
dobro samych muzułmanów. Chrześcijanie pełnili tam bowiem rolę pomostu między różnymi
ugrupowaniami muzułmańskimi. Narastają napięcia między libańskimi sunnitami i szyitami.
Wobec coraz większej islamizacji społeczeństwa Kościół nie jest w stanie wywierać
tak pozytywnego wpływu, jak niegdyś. Liban był wtedy przykładem współpracy wyznawców
obu religii. Obecnie chrześcijanie tracą nadzieję co do swej przyszłości. Wielu jednak
nie ulega pokusie ucieczki, starając się pozostać w kraju, gdzie Chrystus – w okolicach
Tyru i Sydonu – dokonywał cudów. Jest wciąż wiele powołań. Pomoc Kościołowi w Potrzebie
tylko w roku 2007 ofiarowała chrześcijanom Libanu ponad 700 tys. dolarów. Środki te
przeznaczono na odbudowę budynków kościelnych zniszczonych podczas wojny w latach
70., a także w czasie ostatniego konfliktu z Izraelem w 2006 r., oraz na formację
przyszłych duchownych i osób zakonnych, naukę religii w szkołach i media. Ubodzy księża
libańscy otrzymują z tej organizacji intencje mszalne.
Sprawę zmniejszania
się liczby chrześcijan na Bliskim Wschodzie poruszył też ostatnio prymas Wspólnoty
Anglikańskiej. Abp Rowan Williams, przemawiając w katedrze westminsterskiej w Londynie,
wskazał, że wyznawcy Chrystusa wyjeżdżają z całego tego regionu. Dotyczy to zwłaszcza
osób wykształconych, ale nie wyłącznie. Wspólnoty chrześcijańskie, które pozostają
na Bliskim Wschodzie, w wielu krajach narażone są na coraz większe prześladowania.