Bez pomocy z zewnątrz i solidarności ze strony Kościoła powszechnego chrześcijanie
w Ziemi Świętej nie mają szans przetrwania. Przypomniał o tym w wywiadzie dla biuletynu
organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie abp Fouad Twal, który niebawem oficjalnie
obejmie obowiązki łacińskiego patriarchy Jerozolimy. Jego zdaniem wyznawcom Chrystusa
mieszkającym w Jego ziemskiej ojczyźnie potrzeba całej gamy środków pomocy: modlitwy,
wyrazów jedności i łączności, a także odwiedzin oraz moralnego i materialnego wsparcia.
Abp
Twal przypomniał, że sytuacja, w jakiej żyją od 60 lat tamtejsi chrześcijanie, nie
pozostawia zbyt wielu możliwości zarobkowych, gdyż są oni traktowani jako obywatele
drugiej albo wręcz trzeciej kategorii. Spowodowana tym emigracja uczyniła ich dodatkowo
drobną mniejszością statystyczną, niemogącą liczyć na polityczne wsparcie możnych
ziomków, jak dzieje się w przypadku Żydów czy Arabów. Marginalizacja, a czasami wręcz
prześladowanie, postępuje mimo doniosłej roli, jaką odegrali bliskowschodni chrześcijanie
w najnowszych dziejach regionu.
Zdaniem hierarchy najprostszym sposobem wsparcia
wyznawców Chrystusa w Ziemi Świętej jest pielgrzymowanie, podczas którego należy zadbać
o kontakt z miejscowymi wspólnotami wiernych. Można też lobbować na ich rzecz wobec
polityków czy organizacji pozarządowych. Ważnym elementem solidarności Kościoła powszechnego
jest doroczna zbiórka w Wielki Piątek. Zebrane w ten sposób fundusze przeznaczane
są głównie na edukację oraz na pomoc dla osób, które okresowo tracą pracę wskutek
nasilania się konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Istotnym zadaniem lokalnego Kościoła
jest też wsparcie dla młodych małżeństw chrześcijańskich, które stanowią przyszłość
całej wspólnoty. Abp Twal podkreślił także rolę, jaką mogą spełnić zagraniczni wolontariusze,
których chętnie włącza się w realizację programów edukacyjnych, charytatywnych czy
na rzecz rozwoju.