Oczekujemy Papieża, tak jak rodzina oczekuje ojca – rozmowa z duszpasterzem polonijnym,
ks. J. Fiedurkiem
O waszyngtońskiej Polonii, wyzwaniach stojących przed duszpasterstwem w Stanach Zjednoczonych
oraz nadziejach wiązanych z papieską pielgrzymką ks. Józef Polak rozmawia z ks. Janem
Fiedurkiem. Polski chrystusowiec jest proboszczem parafii Matki Bożej Królowej Polski
i św. Maksymiliana Kolbego w Silver Springs, w stanie Maryland nieopodal Waszyngtonu.
-
Jak jest waszyngtońska Polonia?
Ks. J. Fiedurek
TChr: TutejszaPolonia ma na pewno wysoki status społeczny.
W odróżnieniu od innych grup polonijnych w Stanach Zjednoczonych zajmuje szczególnie
wysokie stanowiska. Mało jest tu ludzi jakichś pospolitych zawodów, dużo jest inteligencji:
lekarzy, profesorów, pracowników polskich placówek dyplomatycznych, Banku Światowego
i Funduszu Walutowego. Cieszy, że Polacy nie zapominają o swojej narodowej i religijnej
tożsamości oraz że szukają kontaktu z polską parafią.
- Jak można
scharakteryzować Księdza parafię? Czy wierni są zaangażowani w jej życie?
Ks.
J. Fiedurek TChr: Oczywiście w tym względzie zawsze może być lepiej.
Na kilkaset rodzin zapisanych do parafii frekwencja na niedzielnej Mszy w ciągu roku
nie jest może zbyt zadowalająca. Wielu Polaków jednak, chociaż oficjalnie jest zapisanych
do naszej parafii, bierze udział w życiu wspólnot amerykańskich, które są w pobliżu
ich miejsca zamieszkania. Nasi parafianie mieszkają zarówno w Waszyngtonie czy Wirginii,
jak i w stanie Maryland, więc te odległości są na pewno dużą przeszkodą w regularnym
udziale w niedzielnych Mszach św. Natomiast przy każdej okazji odnawiają tę więź,
zwłaszcza w święta czy inne większe uroczystości.
W USA zachowany jest zwyczaj
kolędy. Z perspektywy odwiedzin w rodzinach, jakie są potrzeby parafian? Ks.
J. Fiedurek TChr: Pewnie takie same, jak wszystkich ludzi, którzy
świadomie przeżywają swoje chrześcijaństwo i więź z Kościołem. Towarzyszenie ludziom
na ziemskich drogach życia jest pierwszym i najistotniejszym zadaniem księdza- duszpasterza.
Tak dzieje się na całym świecie. Także i tu ludzie chcą, by być z nimi, dostrzegać
ich potrzeby i w miarę możliwości wychodzić im naprzeciw.
- Na spotkania
z Papieżem wybrano np. stadion. Czy wystarczyło biletów dla wszystkich
chętnych?
Ks. J. Fiedurek TChr: Z
pewnością nie. Dostaliśmy tylko 40 wejściówek. Potem udało mi się otrzymać jeszcze
14 dodatkowych biletów. Jak na naszą małą wspólnotę parafialną, jest to znaczna liczba.
Gdyby jednak było ich więcej, więcej osób wybrałoby się na liturgię z Papieżem.
-
Księdza posługa to nie tylko odprawianie Mszy i sprawowanie sakramentów.
Przy parafii działa też Oaza Rodzin Ruchu Światło-Życie...
Ks.
J. Fiedurek TChr: Bardzomnie to ucieszyło, kiedyprzyszedłem
tutaj, by podjąć obowiązki proboszcza. Jest kilka małżeństw, które uformowane w tym
ruchu w Polsce kontynuują działalność, wciągając młode małżeństwa i kolejne rodziny.
Myślę, że jest to wielkie błogosławieństwo. To jest szansa nie tylko na to, by nie
pogubić się w życiu emigracyjnym, ale i na to, by umocnić zarówno więzi w małżeństwie,
jak i jego łączność z Kościołem. To na pewno duża pomoc dla pogłębienia chrześcijańskiej
tożsamości w kraju tak bardzo zróżnicowanym religijnie i kulturowo, jak Ameryka.
-
Jest nowa emigracja, ale chyba szczególny wkład w życie parafii wnoszą
kombatanci?
Ks. J. Fiedurek TChr: Dużą
część naszych parafian stanowią kombatanci z II wojny światowej oraz Amerykanie polskiego
pochodzenia, którzy na różnych frontach walczyli pod amerykańskim sztandarem. Spotykają
się regularnie. Pamiętali np. o Dniu Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Myślę, że jest
to bardzo ważne i potrzebne.
- Czy na przyjęcie Papieża jest już wszystko
gotowe? Ks. J. Fiedurek TChr: Amerykanie są
bardzo pragmatyczni i myślę, że przynajmniej w aspektach zewnętrznych jesteśmy dobrze
przygotowani. Po prostu cieszymy się, że przyjeżdża do nas Papież. Pomijając medialne
spekulacje na temat oczekiwań Kościoła czy narodu amerykańskiego odnośnie do tej wizyty,
ludzie związani z Kościołem cieszą się przede wszystkim, że przybywa do nas głowa
Kościoła, tak jak rodzina cieszy się, że przybywa do niej ojciec, z wielkim entuzjazmem,
radością, otwartym sercem. Będziemy spotykać się z Ojcem Świętym. Takie nastroje towarzyszą
większości katolików w USA. Rozm. ks. J. Polak/ rv