Natomiast 1 kwietnia wieczorem w bazylice Matki Bożej na Zatybrzu odbyło się spotkanie
wspomnieniowe poświęcone Janowi Pawłowi II. Szczególnie wzruszającym momentem były
świadectwa złożone przez mężczyznę, który w ciągu całego pontyfikatu sprzątał papieski
apartament i przez pielęgniarkę, która opiekowała się Janem Pawłem II w klinice Gemelli.
Kard. Dziwisz zaprosił ich w dniu śmierci Papieża do Watykanu, mówiąc, że Jan Paweł
II chce się z nimi pożegnać. Włoska pielęgniarka przywołała m.in. moment, w którym,
gdy czuwała przy łóżku Papieża, doszły ją głosy modlitwy wiernych zebranych na Placu
św. Piotra. Abp Stanisław wziął ją wtedy za rękę, podprowadził do okna papieskiego
apartamentu i, pokazując tłum na Placu, powiedział: „Kiedy Ojciec umiera, chce mieć
przy sobie swoje dzieci...”
„Grając rolę Jana Pawła II, a także rolę Karola
Wojtyły w filmie o jego młodości, nie poznałem go. Próbowałem jedynie go zrozumieć
– powiedział z kolei Piotr Adamczyk. – Dzisiejszy wieczór był spotkaniem ludzi, którzy
Ojca Świętego naprawdę znali: jego współpracowników, ludzi Kościoła, ale także np.
był człowiek, który sprzątał jego pokoje, była pielęgniarka, która opiekowała się
podczas ostatnich lat Ojcem Świętym. Ci ludzie naprawdę go znali, ich świadectwo,
ich opowieści były niezwykle wzruszające. Cieszę się, że choć minęły trzy lata od
śmierci Ojca Świętego, my wciąż o nim mocno pamiętamy. Ludzie wspominają Jana Pawła
II i różne chwile związane z jego działalnością, jego człowieczeństwem. Każdy z nas
ma jakąś własną historię spotkań z Ojcem Świętym, będąc gdzieś tam daleko, w tłumie
podczas pielgrzymek czy też mając okazję przyjechać do Rzymu. To są bardzo osobiste
historie, które się przewijają przez nasze życie. To jest niezwykłe”.
„Zasadnicza
rzecz to łączność z Panem Bogiem, modlitwa i otwarcie się na ludzi. Jan Paweł II zawsze
widział człowieka, za każdym razem zauważał go, pozdrawiał. Poprzez małe gesty okazywał
wielkie serce i wielką otwartość” – powiedział natomiast abp Edward Nowak. Uczestniczący
w spotkaniu postulator w procesie Jana Pawła II powiedział Radiu Watykańskiemu, że
o świętości Papieża świadczy także to, że był człowiekiem autentycznym. „Jakim go
znali najbliżsi, takim go widzieliśmy również z daleka, bo taki był w głębi swojego
serca. Nie było rozdźwięku między jego życiem prywatnym a publicznym” – powiedział
ks. Sławomir Oder. Jednocześnie wyraził nadzieję, że obchody 3. rocznicy śmierci Jana
Pawła II będą okazją nie tylko do wspomnień, ale i przemiany własnego życia, a ta
– jak podkreślił – dokonuje się także przez Eucharystię:
„Benedykt XVI wspominając
swojego poprzednika, patrzył na jego cierpienie i jego krzyż. Mówił wówczas, że krzyż
i cierpienie Jana Pawła II stały się najbardziej widocznym znakiem jego miłości do
Eucharystii, że on utożsamił się z Eucharystią. Myślę, że pragnienie, aby być podobnym
w czynieniu z naszego życia Eucharystii, nie tylko poprzez cierpienie, ale też przez
radość, bo Eucharystia to przede wszystkim dziękczynienie, a więc życie dziękczynieniem
wobec Boga za dar Jana Pawła II, za jego nauczanie, za miłość do życia, której nas
nauczył, za miłość do Chrystusa, którą nam przekazywał – myślę, że właśnie taki znak
Eucharystii, który jest niejako pieczęcią położoną na życiu Jana Pawła II, mógłby
być sposobem na przeżywanie tego dnia”.
Wspominając moment śmierci Jana Pawła
II, ks. Oder wyznał, że klęcząc w tłumie na Placu św. Piotra, miał ochotę głośno krzyczeć:
«Umarł święty!».
Podczas spotkania na Zatybrzu Piotr Adamczyk odczytał fragmenty
wspomnień kard. Dziwisza zatytułowanych „Świadectwo”, których tłumaczenie ma się ukazać
we Włoszech. „Uderza prawda, jaka jest przedstawiona w tej książce – powiedział Radiu
Watykańskiemu postulator procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. – Prawda potwierdzona
świadectwem wielu ludzi, którzy poznali Ojca Świętego w inny sposób. Jest to zatem
niejako potwierdzenie tego, co jest dominującym aspektem jego życia, mianowicie autentyczności.
Jakim go znali najbliżsi, takim go widzieliśmy również z daleka, bo taki był w głębi
swojego serca. Można powiedzieć, że w tym procesie nie ma rzeczy, które w jakiś sposób
burzyłyby znany obraz Jana Pawła II – dodał ks. Sławomir Oder. – Natomiast na pewno
wiele elementów pogłębia ten obraz. Wszystko, co robił, robił z niezwykłą intensywnością
zaangażowania i prawdziwym włączaniem w to swoich uczuć, swojego człowieczeństwa”.
Zdaniem
ks. Odera piękne świadectwo o człowieczeństwie zmarłego Papieża dały obecne w bazylice
zatybrzańskiej dwie proste osoby: watykański sprzątacz i pielęgniarka z Gemelli. „Jan
Paweł II był człowiekiem wśród ludzi i potrafił kochać wszystkich – skomentował ich
wystąpienie ks. Oder. – Owszem, bywał wśród największych tego świata. Ale równocześnie
nawet w najmniejszej, najbardziej pokornej i zwykłej osobie potrafił dostrzec to,
co jest prawdą w każdym człowieku, mianowicie, że każdy jest stworzony na obraz i
podobieństwo Boga. Ten obraz i podobieństwo potrafił dostrzec i umiłować. Myślę, że
to jest sekretem jego miłości, która trwa w dalszym ciągu”.
Do biura postulatora
przychodzą tysiące listów i świadectw. Ks. Oder dodał, że dzięki temu pracuje w „zakątku
raju”, ponieważ wiele listów z najdalszych stron świata adresowanych jest po prostu:
Jan Paweł II – RAJ. Podczas wieczoru dedykowanego zmarłemu Papieżowi, postulator przeczytał
jedno ze świadectw pozostawionych przez anonimową prostytutkę na grobie Jana Pawła
II:
Prosiłam Cię o pomoc dla mnie i moich dzieci. Mam tyle problemów, przechodzę
trudny czas mojego życia. Tak naprawdę to cierpię przez całe życie, nigdy nie zaznałam
szczęścia, moje życie to jedna wielka pomyłka... Proszę Cię o przebaczenie...
W momencie złości potargałam Twoje zdjęcie, straciłam wiarę w Boga. Jestem
prostytutką, jednak wierzę, że jest jakiś Bóg, który mi przebaczy...
Drogi
Ojcze, dużo zła zaznałam w życiu. Niewielu znam ludzi szczerych,
większość mnie wykorzystuje. Jest jedna osoba, która jest mi dłużna pieniądze,
gdyby mi one zostały zwrócone, nie musiałabym stać na ulicy...
Nie
potrafię modlić się, próbuję rozmawiać z Bogiem. Dlaczego On mi nie pomoże? Ciebie,
Ojcze, który jesteś tak dobry, Ciebie, którego chcą zrobić świętym, proszę:
pomóż mi i moim dzieciom. Ty, który potrafisz czytać w moim sercu, zobaczysz w nim
opuszczoną kobietę, nigdy nie kochaną, także przez własną matkę... Ty, który mnie
teraz widzisz, przymknij oko na zachowanie moich dzieci, które często żartują ze mnie.
Pomóż im w codziennej wędrówce, we wzrastaniu, bądź przy nich blisko,
bądź blisko i mnie... Nie opuszczaj mnie, często mówię do Ciebie. Prosiłam Cię, abyś
dał mi mężczyznę u mojego boku, który by mnie pokochał. Ojcze, ja nie chodzę do kościoła,
nie potrafię się modlić, ale nigdy nie zrobiłam nic złego, poświęcam się tylko dla
moich dzieci. Wierz mi, że nie jest przyjemnie być prostytutką. Ojciec moich dzieci
jest chory, ale niczego nie proszę dla niego, nie mogę mu wybaczyć piekła, które z
nim przeszłam... Proszę Cię, Ojcze, bądź przy mnie blisko. Nie mam nikogo, tylko Ciebie,
Drogi Ojcze. Spraw, aby wróciła mi wiara, nie przestanę rozmawiać z Tobą. Kocham Cię.
Jak
podkreślił ks. Oder, świadectwo kończy się wezwaniem: „Ti voglio bene” (Kocham Ciebie).
Jego zdaniem jest to również krzyk człowieka, który pragnie miłości. „Myślę, że całe
nasze pielgrzymowanie do grobu Ojca Świętego jest wielkim wyrażeniem pragnienia bycia
kochanymi – powiedział postulator. – On nas kochał i kocha w dalszym ciągu. To pielgrzymowanie
jest wyrazem potrzeby czucia się kochanymi, aby móc dalej tę miłość przekazywać i
tą miłością zmieniać świat”.