Benedykt XVI: Boże Miłosierdzie kluczem do zrozumienia pontyfikatu Jana Pawła II -
dokumentacja (homilia)
„Jan Paweł II posiadał nadzwyczajną wrażliwość duchową i mistyczną. Wystarczyło przyjrzeć
mu się na modlitwie. Dosłownie zanurzał się w Bogu i wydawało się, że wszystko poza
tym, w owych chwilach, traciło znaczenie. Podczas sprawowania liturgii przykładał
wielką uwagę do dokonującego się misterium” – mówił Benedykt XVI w czasie Eucharystii
sprawowanej za Jana Pawła II. Wskazał, że całe życie Karola Wojtyły można odczytać
w znaku Zmartwychwstałego Chrystusa. Przypomniał też, że w dniach jego odchodzenia
i śmierci, Bazylika Watykańska i Plac św. Piotra stały się prawdziwym sercem świata.
Publikujemy
tekst papieskiej homilii:
Drodzy bracia i siostry!
Data 2 kwietnia
odcisnęła się w pamięci Kościoła jako dzień odejścia z tego świata Sługi Bożego Papieża
Jana Pawła II. Ze wzruszeniem powracamy myślą do tamtego sobotniego wieczoru, kiedy
to wiadomość o śmierci dotarła do ogromnej rzeszy, w modlitewnym skupieniu wypełniającej
Plac św. Piotra. Na kilka dni Bazylika Watykańska i ten Plac stały się prawdziwym
sercem świata. Nieprzerwany strumień pielgrzymów oddawał hołd ciału umiłowanego Papieża,
a jego uroczystości pogrzebowe były kolejnym wyrazem szacunku i uczucia, jakie sobie
zaskarbił w sercach tak wielu wiernych i pośród ludzi ze wszystkich stron świata.
Podobnie jak trzy lata temu, tak i dziś nie upłynęło zbyt wiele czasu od Wielkanocy.
Serce Kościoła jest wciąż głęboko zanurzone w tajemnicy Zmartwychwstania Pana. Zaiste,
całe życie mojego umiłowanego poprzednika, a szczególnie jego Posługę Piotrową, możemy
odczytywać w znaku Chrystusa Zmartwychwstałego. Niezwykle głęboko w Niego wierzył,
wewnętrznie i nieustannie z Nim rozmawiał. Pośród wielu cech ludzkich i nadprzyrodzonych
posiadał także nadzwyczajną wrażliwość duchową i mistyczną. Wystarczyło przyjrzeć
mu się na modlitwie. Dosłownie zanurzał się w Bogu i wydawało się, że wszystko poza
tym, w owych chwilach, traciło znaczenie. Podczas sprawowania liturgii przykładał
wielką uwagę do dokonującego się misterium. Miał wybitną zdolność pojmowania wymowy
Słowa Bożego w stawaniu się historii, w głębokim odniesieniu do Bożego planu. Msza
święta, jak sam często powtarzał, stanowiła dla niego centrum każdego dnia i całego
istnienia. „Żywa i święta” rzeczywistość Eucharystii była dlań źródłem duchowej energii
w prowadzeniu Ludu Bożego na drogach dziejów.
Jan Paweł II odszedł w wigilię
drugiej niedzieli wielkanocnej; gdy dogasał „dzień, który Pan uczynił”. Cała jego
agonia dokonała się w ten „dzień”, w nowym miejscu i czasie, jaki stanowi „dzień ósmy”,
uczyniony przez Trójcę Świętą za pośrednictwem dzieła Wcielonego Słowa, umarłego i
zmartwychwstałego. W ten duchowy wymiar, jak wielokrotnie udowodnił, Papież Jan Paweł
II był zanurzony już wcześniej w swoim życiu, a szczególnie gdy pełnił misję Namiestnika
Chrystusa. Jego pontyfikat, zarówno jako całość, jak i w poszczególnych momentach,
jawi się bowiem jako znak świadectwa o Zmartwychwstaniu Chrystusa. Paschalna dynamika,
która uczyniła z życia Jana Pawła II całkowitą odpowiedź na wezwanie Pana, musiała
objąć też udział w cierpieniach i śmierci Boskiego Mistrza i Odkupiciela. „Nauka to
zasługująca na wiarę” – stwierdza Apostoł Paweł – „Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli,
wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować
będziemy”. Od dziecka Karol Wojtyła doświadczał prawdy tych słów spotykając na swojej
drodze krzyż, zarówno w rodzinie, jak i w narodzie. Stosunkowo wcześnie podjął się
niesienia go wraz z Jezusem, idąc Jego śladami. Chciał wiernie Mu służyć, aż po podjęcie
powołania kapłańskiego jako daru i zadania na całe życie. Z Nim żył i z Nim chciał
również umierać. A wszystko to poprzez szczególne pośrednictwo Najświętszej Maryi,
Matki Kościoła, Matki Odkupiciela, wewnętrznie i faktycznie włączonej w zbawcze misterium
śmierci i zmartwychwstania.
W tej wspomnieniowej refleksji przewodnikami są
nam słowa biblijnych czytań, których przed chwilą wysłuchaliśmy. „Wy się nie bójcie!”.
Słowa anioła zmartwychwstania, skierowane do niewiast przy pustym grobie, stały się
rodzajem motta w ustach Papieża Jana Pawła II, począwszy od uroczystej inauguracji
jego Piotrowej posługi. Powtarzał je wielokrotnie Kościołowi i ludzkości zmierzającej
do roku 2000, a potem, poprzez ten historyczny próg, ku brzaskowi trzeciego milenium.
Powtarzał je zawsze z nieugiętą mocą, początkowo potrząsając zwieńczonym krzyżem pastorałem,
a potem, gdy ubywało sił fizycznych, opierając się na nim, aż po ów ostatni Wielki
Piątek, kiedy to uczestniczył w Drodze Krzyżowej z prywatnej kaplicy, ściskając Krzyż
ramionami. Nie możemy zapomnieć tego ostatniego, milczącego świadectwa miłości do
Jezusa. Także ta wymowna scena ludzkiego cierpienia i wiary w ów ostatni Wielki Piątek,
wskazywała wierzącym i światu sekret całego życia chrześcijańskiego. Jego „Nie lękajcie
się!” nie opierało się na ludzkich siłach, a ni na osiągniętych sukcesach, ale wyłącznie
na Słowie Bożym, na Krzyżu i na Zmartwychwstaniu Chrystusa. Stopniowo, gdy został
ogołocony ze wszystkiego, w końcu także ze zdolności mowy, to zawierzenie Chrystusowi
stawało się coraz bardziej oczywiste. Jak w przypadku Jezusa, tak i u Jana Pawła II,
miejsce słów zajęła najwyższa ofiara: dar z samego siebie. A śmierć przypieczętowała
życie w pełni oddane Chrystusowi, dla Niego ukształtowane, także przez fizyczne cierpienie
i ufne rzucenie się w ramiona Niebieskiego Ojca. „Pozwólcie mi odejść do Ojca” – jak
świadczą ci, którzy byli blisko, to były jego ostatnie słowa, stanowiące dopełnienie
życia całkowicie ukierunkowanego na poznanie i kontemplowanie oblicza Pana.
Czcigodni
i drodzy bracia, dziękuję, że zechcieliście być przy mnie podczas tej Mszy świętej
ofiarowanej za umiłowanego Jana Pawła II. Szczególną myśl kieruję do uczestników pierwszego
światowego Kongresu Bożego Miłosierdzia, który rozpoczyna się właśnie dziś i który
zamierza pogłębić jego bogate nauczanie na ten temat. Jak on sam powiedział, Boże
Miłosierdzie jest kluczem do zrozumienia jego pontyfikatu. Pragnął, aby przesłanie
miłosiernej miłości Boga dotarło do wszystkich ludzi i wzywał wiernych, aby o tym
świadczyli. Dlatego zechciał wynieść do chwały ołtarzy siostrę Faustynę Kowalską,
pokorną zakonnicę, która dzięki tajemniczemu Boskiemu zrządzeniu stała się proroczą
wysłanniczką Bożego Miłosierdzia. Sługa Boży Jan Paweł II poznał i osobiście doświadczył
ogromnych tragedii XX wieku i przez długi czas zastanawiał się, co mogłoby powstrzymać
zalew zła. Odpowiedź znalazł w Bożej miłości. Tylko Boże Miłosierdzie jest bowiem
zdolne położyć kres złu; tylko wszechwładna miłość Boga może przezwyciężyć potęgę
złoczyńców oraz niszczącą moc egoizmu i nienawiści. Dlatego podczas ostatniej wizyty
w Polsce, wracając do swej ziemi ojczystej, powiedział: „Nie ma dla człowieka innego
źródła nadziei, jak miłosierdzie Boga”.
Składamy Panu dzięki, że dał Kościołowi
tego wiernego i odważnego sługę. Wielbimy i błogosławimy Najświętszą Maryję Pannę,
że nieustannie czuwała nad jego osobą i posługą ku pożytkowi ludu chrześcijańskiego
i całej ludzkości. A składając za jego duszę odkupieńczą Ofiarę, prosimy go, aby nadal
wstawiał się z nieba za każdym z nas, a w sposób szczególny za mnie, którego Opatrzność
wezwała do podjęcia jego nieocenionej, duchowej spuścizny. Oby Kościół, idąc za jego
wskazaniami i przykładem, wiernie i bezkompromisowo kontynuował swą misję ewangelizacji,
niestrudzenie szerząc miłosierną miłość Chrystusa, źródło prawdziwego pokoju dla całego
świata.