Rosyjska Cerkiew prawosławna uważa, że ogłoszenie niepodległości Kosowa narusza podstawowe
normy prawne w relacjach międzynarodowych. Według zastępcy przewodniczącego wydziału
kontaktów zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego, w Kosowie została podeptana zasada
nienaruszalności terytorialnej, ponieważ wszelkie zmiany powinny być przeprowadzane
za zgodą dwóch stron. Co więcej, zdaniem ks. Wsiewołoda Czaplina zmiany zostały przeprowadzone
wskutek nacisków politycznych.
Duchowny prawosławny przypomniał, że z Kosowa,
z powodu zagrożenia życia wyjechała ogromna część niealbańskich mieszkańców, a setki
świątyń chrześcijańskich będących zabytkami światowej kultury zostało zbeszczeszczanych
i zniszczonych. Towarzyszyła temu prowokacyjna i nacjonalistyczna propaganda. Wsiewołod
Czaplin podkreślił, że patriarcha Aleksy II wielokrotnie mówił o tym w trakcie spotkań
z przedstawicielami różnych krajów. Przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego wyraził
nadzieję, że w Kosowie nadal będzie można żyć normalnie. Wyraził przy tym wątpliwość,
wskazując na fakt, że „jeśli jedna strona konfliktu doświadcza niesprawiedliwości
i cierpienia, trudno taki konflikt uważać za rozwiązany i powinni to zrozumieć wszyscy,
od których zależy podejmowanie decyzji, w samym Kosowie i w krajach próbujących wziąć
odpowiedzialność za losy mieszkających tam ludzi”.
Dla odmiany, współprzewodniczący
Rady Muftich Rosji, Nafigułła Aszirow, optymistycznie zapatruje się na przyszłość
niezależnego Kosowa. „Kosowscy Albańczycy dążyli jedynie do oddzielenia się od agresywnych
działań państwa serbskiego... Społeczność europejska wzięła na siebie odpowiedzialność
za losy Serbów w Kosowie, co wskazuje na czyste intencje Albańczyków. Oddzielenie
Macedonii Rosja i świat przyjęły z zimną krwią, dlaczego w stosunku do albańskich
muzułmanów pojawia się tyle tendencyjnych interpretacji i uczuć?” – pyta muzułmański
duchowny.