„Pierwszy bloger wśród hierarchów Rzeczypospolitej” - rozmowa z ordynariuszem
siedleckim bp. Zbigniewem Kiernikowskim
- Co Księdza Biskupa skłoniło do pisania bloga? Bp
Z. Kiernikowski: Prosta rzecz: że chcę docierać do ludzi z Ewangelią. Nie wiedziałem,
że to wzbudzi taką sensację. Od pewnego czasu myślałem o tym, że jest pewna grupa
ludzi, którzy nie słuchają homilii czy katechez w kościele, którzy nie włączają katolickiego
radia – myślę szczególnie o naszym Katolickim Radiu Podlasie – a którzy mają pytania,
którzy w życiu borykają się z kłopotami i dla których Ewangelia mogłaby być pomocą.
Zastanawiałem się, w jaki sposób to zrobić? Z tą materią jestem mało zaznajomiony,
ale dzięki technikom i informatykom z naszego radia podpowiedziano mi, by założyć
taki właśnie blog, czy stronę i tak to się zaczęło. Jestem bardzo zdziwiony, że to
wzbudziło tak wielki rezonans. Myślałem, że niektórzy biskupi od dawna takie rzeczy
mają, szczególnie ci bardziej medialni, bo ja należę do tych, którzy robią, co do
nich należy, nie szukając wielkiego rozgłosu. Uważam, że powinienem głosić Ewangelię
tam, gdzie jestem posłany. A jeśli dzięki falom radia to rozchodzi się także poza
diecezję, to mnie tylko cieszy i dziękuję wszystkim, którzy w jakiś sposób zareagowali,
odpowiadają, pytają. Myślę, że dam jakoś radę sprostać wszystkiemu, co w związku z
tym powstanie jako pewne nowe zadanie. Bo widzę, że to troszeczkę czasu kosztuje,
ale przecież po to jestem i myślę, że w niektórych przypadkach jestem w stanie komuś
pomóc.
- No właśnie, informacja poszła w świat. Czy ma Ksiądz Biskup
może już jakieś echa tej działalności? Bp Z. Kiernikowski: Jest
ich dość sporo, bo to jest pierwszy tydzień i już było blisko sto wpisów o różnym
charakterze. Nie wszystkie nadają się do publicznej wiadomości, bo niektóre są bardzo
osobiste. W takich sprawach, które nie nadają się do publikacji, staram się w miarę
możliwości odpowiadać bezpośrednio drogą e-mailową, czy proszę o kontakt drogą jeszcze
inną, czy o kontakt osobisty. Wszystkie inne – typu bardziej ogólnego: kwestie, pytania
czy uwagi – są umieszczane. Oczywiście do tych, które – bo takie, też się zdarzają
– mają charakter jakoś ironizujący czy złośliwy, to trudno mi się ustosunkowywać ani
nie wydaje mi się pożyteczne je publikować. Ja wiem, że te osoby trochę czują się
nieusatysfakcjonowane – bo mam czasem kolejne interwencje. Jeśli ich będzie więcej,
wtedy postaram się odpowiedzieć osobiście, jeśli osoba będzie chciała mieć taki kontakt.
-
Niedawno do publicznej wiadomości Ksiądz Biskup podał u siebie w diecezji,
że 15 marca ustanowieni będą nadzwyczajni szafarze Komunii Świętej. Bp
Z. Kiernikowski: Tak. Jest to posługa w Kościele, która ma swoje miejsce i w różnych
okresach dziejów Kościoła była różnie eksponowana – raz była obecna, innym razem nie.
Jednak od początku posługi Kościoła istniała ona w Kościele. Dzisiaj w wielu lokalnych
Kościołach mamy nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej, także w Polsce. W mojej diecezji
siedleckiej do tego czasu ich nie było. Ja już od dwóch lat próbowałem jakoś zwrócić
uwagę, że dobrze byłoby, gdyby taka posługa zaistniała. Jest to ważne szczególnie
ze względu na chorych, którzy nie mogą uczestniczyć w niedzielnej Eucharystii i do
których w niedzielę kapłani przeważnie nie są w stanie zanieść Komunii Świętej. Wyrazem
jedności z Panem Bogiem, z Chrystusem Eucharystycznym i ze wspólnotą będzie właśnie
to, że ci wierni świeccy, ustanowieni jako nadzwyczajni szafarze Komunii Świętej,
zaniosą Eucharystię do tych chorych. W niektórych przypadkach mogą pomagać też przy
rozdzielaniu Komunii Św. w kościele, bo taka też jest ich rola. Na razie będzie ich
niewielu, bo zaledwie nieco ponad dwudziestu, ale to już jest pierwszy krok.
-
Gdy ostatnio rozmawialiśmy, a było to jakiś rok temu, Ksiądz Biskup dzielił
się radością szkoły liturgicznej: że działa, że przynosi pierwsze owoce. Jak to się
rozwija obecnie?
Bp Z. Kiernikowski: Diecezjalna
Szkoła Liturgiczna działa i odpowiada na istniejące zapotrzebowania. Przeszło przez
nią spore grono osób. Są one zaangażowane, pomagają innym, sami uczestniczą w liturgii
i kształtują też innych. Wydaje mi się, że na tym polu wydarzyło się w diecezji bardzo
wiele i widać zapotrzebowanie ze strony świeckich, by intensywnie, poprawnie, ze znajomością
i świadomie uczestniczyć w liturgii właśnie wykonując posługi. Chodzi o te posługi,
które są właściwe dla wiernych świeckich i nie powinni ich spełniać kapłani. W tym
przejawia się zorganizowanie wspólnoty liturgicznej, że nie wszystko robi ksiądz,
który stanie przy ołtarzu, wszystko odczyta, czy odśpiewa, a inni są w pewnym sensie
biernymi uczestnikami. Tymczasem zgromadzenie liturgiczne, podobnie jak każdy organizm,
ma wiele członków i każdy z nich spełnia swoją rolę, a w tej chwili bardzo wiele się
na tym polu zmieniło w naszej diecezji.
- Skutkiem jest wyłącznie
bardziej świadome przeżywanie liturgii, czy może też aktywizacja wiernych?
Bp
Z. Kiernikowski: Ja bym nie nazwał tego aktywizacją, chociaż i to ma miejsce.
Chciałbym, żeby nie miało to znaczenia negatywnego w tym znaczeniu aktywizacji, że
my mamy wiele czynić. Bo liturgia jest przede wszystkim przeżywaniem służby w duchu
kontemplacyjnym, w duchu przyjmowania, w duchu bycia kimś, kto daje się formować.
Dlatego aktywizacja owszem jest, ale, jeśli jest dobrze przygotowana, to ktoś, kto
dobrze wypełnia swoją posługę, jest jakby poddany promieniowaniu, poddany działaniu
tej liturgii, którą sam sprawuje. Wykonując konkretne czynności także on sam je przeżywa
i w ten sposób też jest odbiorcą. To jest dla mnie bardzo ważne, bo od dawna widzę,
jak wielki charakter formacyjny, czyli kształtujący życie ma liturgia. Tego zazwyczaj
nie doceniamy, widzimy liturgię jako coś, co należy odprawić, niejako załatwić – to
jest brzydkie słowo, ale tak jest – żeby spełnić obowiązek. Tymczasem liturgia jest
czasem i miejscem. Jest tym środowiskiem, w którym każdy świadomie wprowadzony i wykonujący
określone czynności jest odbiorcą sprawowanego Misterium, Tajemnicy. Jeśli coś takiego
zachodzi w czasie liturgii, to przynosi potem owoce w życiu poza liturgią.
Księże
Biskupie, jeżeli chodzi o aktualne wydarzenia, również diecezja siedlecka cieszy się
nowym gmachem Liceum.
Bp Z. Kiernikowski:
Tak jest. Stało się to po długotrwałych staraniach, które sięgają czasów bp. Jana
Wiktora Nowaka. Wtedy chodziło o teren. Ja starałem się to dopiąć. Udało nam się pozyskać
odpowiednie środki i przed dwoma laty projekt został na tyle domknięty, że przystąpiliśmy
do budowy nowego gmachu Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego. Szkoła mieściła się
dotychczas w budynkach Parafii św. Józefa. Ten budynek, w dużej mierze sfinansowany
dzięki funduszom unijnym i oczywiście z odpowiednim wkładem ze strony diecezji, został
w ostatnich tygodniach oddany do użytku i od pierwszych dni lutego już nasze katolickie
liceum przeniosło się do nowej siedziby. Warunki są tam bardzo dobre: sale lekcyjne,
laboratoria, sale do ćwiczeń, biblioteka. Wszystkie potrzebne urządzenia, całe zaplecze
jest nowe, solidnie zrobione, więc to jest dla młodzieży bardzo wielki dar. Liceum
kształci na bardzo dobrym poziomie. W ostatnich latach – o ile wiem – sto procent
maturzystów zdaje maturę. Teraz, przy maturze zewnętrznej, jest to obiektywny sprawdzian,
więc widać poziom tego liceum, które uzyskuje swoje miejsce. Chciałbym tą drogą podziękować
wszystkim, którzy się zaangażowali w budowę tego gmachu. Wiele potrzeba było wyjazdów
do Warszawy, żeby te formalne sprawy załatwić, bo przy funduszach unijnych jest bardzo
dużo biurokracji. Na szczęście cieszy na koniec efekt pozytywny.