Miliony Kolumbijczyków manifestowały 4 lutego przeciw Rewolucyjnym Siłom Zbrojnym
Kolumbii. Domagano się uwolnienia przetrzymywanych przez FARC zakładników. W rękach
tego największego w tym kraju lewackiego ugrupowania partyzanckiego jest ich nadal
ponad 700. W całej Kolumbii demonstrowało 4,8 mln osób, a w samej tylko stołecznej
Bogocie ponad pół miliona. Również za granicą Kolumbijczycy manifestowali w ponad
stu miastach różnych kontynentów.
Manifestacje, zorganizowane przez sieć internetową
Facebook, poparł Kościół. Do będących ich przyczyną problemów nawiązał Papież, przemawiając
w niedzielę 3 lutego na „Anioł Pański”. Zapewnił o modlitwie za Kolumbię, której mieszkańcy
już od dłuższego czasu cierpią wskutek krwawej przemocy i porwań. „Proszę Boga – powiedział
Benedykt XVI – aby definitywnie położono kres tym nieludzkim cierpieniom. By podjęto
drogi pojednania, wzajemnego szacunku i szczerej zgody”. Episkopat Kolumbii wydał
28 stycznia komunikat, zachęcając wszystkich Kolumbijczyków do pokojowego udziału
w demonstracjach, by wyrazić protest przeciw porwaniom, a zarazem pragnienie pojednania.
Również poszczególni biskupi wystosowali apele o udział w ogólnonarodowym proteście
przeciw porwaniom i o modlitwę w tej intencji. Sekretarz generalny konferencji episkopatu,
bp Fabián Marulanda, podkreślił, że poparcie Kościoła dla protestów nie wiąże się
z interesami politycznymi. Jej przewodniczący, abp Luis Augusto Castro, potwierdził
gotowość Kościoła do pośredniczenia w uwolnieniu zakładników.
Wczorajsze manifestacje
skierowane były przeciw FARC jako największemu i najdłużej działającemu ugrupowaniu,
które dokonuje porwań w Kolumbii. Demonstranci wypowiadali się jednak przeciw wszelkiej
przemocy, niezależnie od tego, skąd pochodzi. Główny mówca na zgromadzeniu około tysiąca
Kolumbijczyków w Waszyngtonie, ks. Eugenio Hoyos, wspomniał też o szkodliwej działalności
paramilitarnych grup prawicowych.