Okulary ostatniego dyktatora Powstania Styczniowego – Romualda Traugutta, rękopisy
dotyczące przebiegu walk zbrojnych, zbiór rozkazów, odezw i instrukcji Rządu Narodowego
– to część pamiątek z Powstania Styczniowego, znajdujących się w posiadaniu sanktuarium
maryjnego w Licheniu. 22 stycznia 2008 r. mija 145. rocznica wybuchu tego zrywu narodowego.
Powstańcza kolekcja jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym zyskała sobie
miano jednego z trzech podstawowych źródeł wiedzy o wydarzeniach z roku 1863. Jej
twórcą jest marianin, ks. Józef Jarzębowski, który ponad pół wieku temu stworzył muzeum
w należącej do Zgromadzenia Księży Marianów posiadłości w Fawley Court w Anglii. W
ubiegłym roku zbiory o. Jarzębowskiego, w tym kolekcja dotycząca powstania, zostały
przekazane do sanktuarium w Licheniu, gdzie jeszcze w 2008 r. zostaną udostępnione
zwiedzającym.
W skład kolekcji związanej z tym konkretnym wydarzeniem historycznym
wchodzą m.in. pamiątki gromadzone przez wybitnych historyków powstania – Walerego
Przyborowskiego oraz Edwarda Maliszewskiego. Obejmuje ona również bezcenne obiekty
ze zbiorów rodzinnych Trauguttów, ulotki, dokumenty, grafiki i pamiątki.
Jedną
z cenniejszych pamiątek kolekcji są okulary należące do Romualda Traugutta. Ostatni
dyktator Powstania Styczniowego miał je przy sobie na warszawskiej Cytadeli, gdzie
został stracony. Tuż przed egzekucją odrzucił je ze słowami „Już więcej nie będą mi
potrzebne!”. Podniósł je i przechował ojciec Feliks Sadowski, kapucyn, który w czasie
Powstania Styczniowego towarzyszył członkom Rządu Narodowego w ostatnich chwilach
przed straceniem. Okulary te oddał córce Romualda Traugutta, Annie Juszkiewiczowej,
a ona po latach przekazała je ks. Jarzębowskiemu wraz z innymi pamiątkami po ojcu.
W 1939 r., z najcenniejszymi przedmiotami w poczuciu ratowania narodowego dziedzictwa,
ks. Jarzębowski wyruszył na wieloletnią tułaczkę. Zanim osiadł w Anglii okrążył kulę
ziemską. Zdarzało się często, że w obawie przed rewizją i zarekwirowaniem zakładał
okulary Romualda Traugutta.
- Jest to z pewnością jeden z najpełniejszych zbiorów
historycznych poświęconych Powstaniu Styczniowemu. Bogactwo i różnorodność tej kolekcji
jest jednak nie tylko bezcennym świadectwem tamtych czasów, ale również odzwierciedleniem
historycznych zainteresowań i wyrazem patriotycznej postawy jej twórcy, założyciela
muzeum. Ks. Józef Jarzębowski wychował się w rodzinie pielęgnującej pamięć bohaterów
i wydarzeń Powstania Styczniowego. Jego dziadek - Ludwik Ablewicz - brał udział w
powstaniu, za co został zesłany na Sybir, gdzie zginął. W rodzinie pamięć o wydarzeniach
1863 r. była kultywowana, co z całą pewnością wpłynęło na kształtowanie się światopoglądu
i patriotycznej postawy księdza. Już w latach pobytu na Bielanach w Warszawie, gdzie
rozwijał swoje historyczne i kolekcjonerskie pasje, ze szczególną troską odnosił się
do dokumentów i pamiątek związanych z Powstaniem Styczniowym. Jak pisze Rafał Gogoliński-Elston,
wspominając osobę księdza: Choć żył i działał za naszych czasów, Ksiądz Józef nie
należał do naszej epoki. Zdaje się, że owi ludzie ze Stycznia byli mu daleko bliżsi,
bardziej swoi. Obracał się pośród nich jak wśród żywych, widział ich jak na jawie,
wskrzeszał ich myśli i uczucia, czytając w ich duszach jak w otwartej księdze. Kiedy
mówił o nich, wydawało mi się nieraz, że on sam był jedną z postaci z Grottgerowskich
powstańczych kartonów, i że raczej byłaby mu do twarzy konfederatka, niż księżowski
biret. Bo z ducha był on właśnie jakby powstańcem, i to z tych powstańców, co to niczym
nigdy nikomu złamać się nie dali. Ten osobisty charakter zbioru, bezcenne pamiątki
po bohaterach i wydarzeniach Powstania Styczniowego świadczą bez wątpienia o wyjątkowości
kolekcji – tłumaczy poznański historyk sztuki, opiekujący się licheńskimi zbiorami,
Wojciech Luchowski.
- Dzięki zgromadzonym przez o. Jarzębowskiego zbiorom
każda wizyta w muzeum może być doskonałą lekcją historii. Liczymy na to, że naszą
ekspozycją zainteresują się szkoły, których zadaniem jest kształtowanie postaw patriotycznych,
a to właśnie o. Jarzębowski wpajał swoim uczniom z gimnazjum w Fawley Court, dodatkowo
mobilizując do myślenia i postaw religijno-patriotycznych osoby odwiedzające stworzone
przez niego muzeum. Wierzymy, że tak będzie również w przypadku tych, którzy zechcą
zwiedzić licheńską placówkę – mówi rzecznik prasowy sanktuarium, ks. Zbigniew Krochmal.
Muzeum księży marianów w posiadłości Fawley Court pod Londynem działało przy
szkole kształcącej dzieci polskich emigrantów, którą w 1953 r. założył marianin ks.
Józef Jarzębowski. Główną część zgromadzonych tam zbiorów stanowią eksponaty pochodzące
z działającego w okresie międzywojennym (od 1925 r.) muzeum przy gimnazjum Zgromadzenia
Księży Marianów na Bielanach w Warszawie. Wybuch II wojny światowej przerwał jednak
działalność warszawskiego muzeum. Eksponaty ocalałe z wojennej zawieruchy zaczęto
zwozić do Anglii pod koniec lat 50. W muzealnej kolekcji w efekcie znalazły się pamiątki,
dokumenty i druki związane z Powstaniem Styczniowym 1863 r., autografy literackie,
książki, dwie kolekcje broni białej, europejskiej i wschodniej, podarowane przez majora
Witolda Buchowskiego i Zygmunta S. Ipohorskiego - Lenkiewicza. Większość zbiorów to
dar angielskiej Polonii. Wiosną ubiegłego roku, z woli Zgromadzenia Księży Marianów,
muzeum zostało zamknięte, a zbiory stopniowo przewiezione do sanktuarium w Licheniu.