2008-01-17 19:37:52

Wokół wydarzeń na uniwersytecie "La Sapienza" - komentarz ks. Koprowskiego SJ


Zgrzyt ostatnich dni można banalizować. Jest tak absurdalny, że łatwo go skwitować krótkim sloganem o laickim totalitaryzmie, o manipulacji, która kryje się „za” i tak dalej. Wydaje mi się, że warto spojrzeć na to smętne wydarzenie jako swoisty znak pobudzający do głębszej refleksji. Europa, szerzej „świat atlantycki”, od dziesięcioleci ma trudność w zaakceptowaniu faktu, że wydarzenie religijne przenika całe życie człowieka; że nie da się go spłaszczyć i zepchnąć do zakrystii, na margines tylko indywidualnego, najlepiej – tylko płytko uczuciowego przeżycia i co najwyżej cichej, nie przeszkadzającej innym, modlitwy gdzieś w kąciku.

Ma to swoje konsekwencje dla klimatu kulturowego, dla spójności tkanki społecznej w poszczególnych krajach Starego Kontynentu. Ale ma też konsekwencje szczególne w okresie wielkich migracji. Europa, chce czy nie chce, musi skonfrontować się z przybyszami z krajów o dominacji islamu. Dla nich religia jest faktem społecznym i faktem znaczącym dla całości ich życia. Za kilka lat Europa uświadomi sobie, że stała się miejscem zamieszkania milionów, dziesiątków milionów przybyszów z Azji, z zapleczem ich kultur i religii. Na ile „Stary Kontynent” wejdzie dojrzale w to spotkanie? Czy stanie się ono dialogiem kultur i religii, naznaczonym szacunkiem, czy konfrontacją u podstaw której będzie lęk „bogatego świata”, demograficznie kurczącego się, niezaradnego w tym co dotyczy tożsamości osób, środowisk, społeczeństw, narodów? Kościół jest świadom tych problemów od szeregu już lat. Wystarczy odwołać się choćby do przesłania Jana Pawła II na Dzień Migranta i Uchodźcy 2005 roku, aby zobaczyć z jaką mocą mówił o pilnej konieczności dialogu kultur i szacunku dla wymiaru religijnego ludów i narodów.

Konfrontacja krzykliwego sprzeciwu małej grupki na Uniwersytecie „La Sapienza” protestującej przeciw dyktatowi Papieża – w zestawieniu z treścią jego przemówienia, którego skrót słyszeliśmy przed chwilą w programie, mówi sama za siebie.

Ale za tym wszystkim jawi się głęboki kryzys kultury, jaki przeżywają nie tylko Włochy. Samotność człowieka, który traci poczucie swojej tożsamości i zaczyna bać się każdego Innego, reaguje na niego agresją. Przekreślam go, bo się go boję. A skoro oczywistość faktu mówi, że ten Inny istnieje, to nie chcę mieć z nim kontaktu. Wieża Babel rozprzestrzeniona na społeczeństwa, gnieżdżąca się w wielkomiejskich środowiskach bez zdolności wzajemnej komunikacji. Nie tylko w wypadku zaproszenia Papieża na inaugurację roku akademickiego na rzymskim uniwersytecie, ale i w innych kontekstach. Przed kilkoma miesiącami – w Belgii, małym kraju UE, któremu groził rozpad państwowości właśnie z powodu braku umiejętności komunikacji, rozmawiania, uznania wartości Drugiego człowieka, wspólnoty – przy zachowaniu własnej tożsamości i specyfiki.

Myślę, że trzeba się uczyć szacunku dla samego siebie i dla Drugiego, który jest inny niż ja. Trzeba się uczyć jak wyrazić samego siebie, a zarazem potrafić słuchać tego, co ktoś inny ma do powiedzenia. Z krytycznym nastawieniem z mojej strony, ale i z szacunkiem.

Moim kolegom i koleżankom, dziennikarzom RV, powiedziałem wczoraj: Kościół broni tego, co niesie Pismo św. i wydarzenie Jezusa Chrystusa, co niesie jego wielowiekowe doświadczenie zakorzenione w przekazie Księgi Rodzaju: Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństw. Stworzył go jako mężczyznę i kobietę. Powstała sytuacja, w której tworzy się wrażenie, że Kościół jest jakby „ideologicznie zafiksowany” na kilku sprawach i dlatego bardzo uważnie musimy szukać języka przekazu, który by ułatwiał zrozumienie, że to co niesie Kościół i chrześcijaństwo, jest czymś innym, bez porównania głębszym, i otwiera przed nami horyzont życia oparty o rzeczywistość Pana Boga, o miłość Boga ku człowiekowi, którą ukazał On „do końca” w wydarzeniu krzyża i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

W tym kontekście wróciłem do jednego z artykułów jeszcze wówczas kardynała Josepha Ratzingera, o prowokacyjnym tytule: „Dlaczego jeszcze jestem w Kościele?”. Kard. Ratzinger zauważa, że poprzez wszechobecność, ale i powierzchowność przekazu medialnego często dziś tracimy z oczu istotę tego, czym jest Kościół. Widzimy wiele szczegółów, ale tracimy z oczu całość i to, co istotne. Obrazowo mówi: pierwsze domy na przedmieściu nie dają obrazu miasta, pierwszy zagajnik nie daje żadnego wyobrażenia o uroku lasu. Często patrzymy dziś na Kościół pod kątem jego skuteczności w jakimś jednym aspekcie, często nieistotnym dla całości tego, kim jest Kościół jako taki. Zaczynamy reagować na niego jak na inne instytucje, chcąc coś zreformować. W rezultacie zostajemy na powierzchni wydarzenia chrześcijańskiego, które prowadzi do reformy związanej z poszerzeniem horyzontów i tym, co się określa jako „przemiana wewnętrzna”. Zaczynamy się ślizgać po powierzchowności reformy struktur i potem dziwimy się, że sam Kościół dla nas staje się czymś drugorzędnym.

Chrześcijaństwo i Kościół są istotnie związane z „rzeczywistością wiary”. Benedykt XVI z ogromną znajomością przedmiotu w jego historycznym rozwoju mówi o znaczeniu rozumu i bogactwie depozytu wiary, która poszerza spojrzenie. Która niczego nie narzuca przemocą, ale poszerza spojrzenie o rzeczywistość nie byle jaką, tylko o rzeczywistość Boga, i to Boga, który umiłował do końca.

Przypomina się, co mówił Mahatma Gandhi, wielki myśliciel i wrażliwy człowiek, acz nie chrześcijanin: człowiek rozbija się przez politykę baz zasad; przez bogactwo bez pracy; przez wiedzę bez mądrości; przez załatwianie spraw bez moralności; przez naukę, ale bez wymiaru ludzkiego; przez religię, ale bez wiary, wreszcie – przez miłość, ale bez gotowości do poświęcenia ze swojej strony.

Wydaje mi się, że żałosne i będące znakiem głębokiego kryzysu kultury wydarzenia na rzymskim uniwersytecie „La Sapienza” powinny pobudzić nas wszystkich do odnowionego spojrzenia na Kościół jako rzeczywistość wiary, jako – jak mówi we wspomnianym artykule Joseph Ratzinger – na Kościół jako Kościół Pana Jezusa Chrystusa, a nie mój kościółek, konkurujący z kościółkami obok, reprezentowanymi przez inne gwiazdy, nagłaśniane pozytywnie czy negatywnie przez media. Kościół, który wyszedł z Wieczernika Eucharystii i Wieczernika Zesłania Ducha Świętego, z wydarzenia Krzyża i Zmartwychwstania Jezusa Chrytsusa. Kościół zbudowany na Piotrze jako skale, skale, której nie przemogą zawirowania historii, ani nawet małe, choć bardzo krzykliwe grupki jednego z najstarszych uniwersytetów Europy.

ks. Andrzej Koprowski SJ
Dyrektor Programowy Radia Watykańskiego








All the contents on this site are copyrighted ©.