Wobec łajdactw, zbrodni i niesprawiedliwości
władców ziemi: i tych z Judy, i tych z Samarii, którzy są symbolem rządzących na tym
świecie, koncentrujących się często tylko na sprawach materialnych, wypełnianych niejednokrotnie
z pominięciem najbardziej elementarnych zasad etyki, Izajasz kieruje swoje oczy ku
Temu, który ma przyjść.
Wprawdzie wyjdzie On z pnia Jessego, to jest z rodu
Izraela, ale spocznie na Nim Duch Pański, duch mądrości, rozumu i sprawiedliwości
dla wszystkich ludzi. Izajasz widzi Go jeszcze niewyraźnie, ale my wiemy, że On, Bóg
– którego wyrażają te dary – przyjmie człowieczeństwo z Maryi Dziewicy. To człowieczeństwo
zbliży Go do nas, uczyni Go naszym bratem, a Jego Matka stanie się naszą Matką. A
przyjmując nasze człowieczeństwo będzie mógł je odmienić, uleczyć dręczące nas grzechy,
a uczyni to jako Bóg.
I to On właśnie jest celem naszej drogi, On jest tym,
którego nie wolno nam zgubić. Ale jeśli zboczymy z Jego drogi, On zawsze czeka, by
nas zawrócić, wesprzeć, bo rozumie naszą ludzką słabość jako człowiek, a równocześnie
sądzi nas sprawiedliwie jako Bóg. Jest On zarówno bratem pełnym miłości, ale także
sędzią sprawiedliwym jako Bóg, bo miłość i sprawiedliwość są u Niego tylko dwoma aspektami
jego Bóstwa.
A gdy On przybędzie, zakwitnie na ziemi pokój: i na tym świecie,
i w mojej duszy.