Erytrea: misjonarze niepożądani - reżim nie chce świadków
Rząd Erytrei dąży do znacjonalizowania majątku wspólnoty katolickiej, tak jak to wcześniej
uczynił z Kościołem prawosławnym. Na misjonarzy patrzy jak na niewygodnych świadków,
stąd stara się ich pozbyć z kraju. Tego zdania są włoscy misjonarze, którzy zostali
wydaleni z Erytrei. Wilczy bilet został wręczony także przedstawicielom innych krajów.
W sumie sankcje objęły 13 misjonarzy.
„Władze starają się przejąć kontrolę
nad religią, tak jak to wcześniej uczyniły z innymi sferami życia” – mówi wydalony
z tego afrykańskiego kraju ojciec Fiorenzo Losa. Jak opowiada, ludność cierpi głód
i niesprawiedliwość. „Władze konfiskują zbiory rolników, pozbawiając ich środków do
życia. Stąd wolą, by w kraju nie było zagranicznych misjonarzy mogących opowiedzieć
o tej niepokojącej sytuacji na forum międzynarodowym”. Siłą do wojska wcielani są
księża i zakonnicy. Wzmacniając swe siły zbrojne Erytrea coraz wyraźniej przygotowuje
się do wojny z Etiopią. Jej celem ma być ostateczne wytyczenie granic. Siostra Isabella
Limongi podkreśla, że Erytrea została zupełnie zapomniana przez wspólnotę międzynarodową.
Obecność misjonarzy była dla tamtejszej ludności widocznym znakiem solidarności ze
strony Kościoła powszechnego – podkreśla zakonnica i wskazuje, że wraz z wydaleniem
misjonarzy zabrakło i tego znaku nadziei.
Zgodnie z miejscowym prawem instytucje
kościelne, w tym placówki misyjne, traktuje się jako organizacje pozarządowe. Według
tej wykładni ich zagraniczni pracownicy mogą przebywać w Erytrei nie dłużej niż 2
lata.