2007-11-01 18:02:28

Kult świętych po afrykańsku - rozmowa z ks. Andrzejem Leśniarą SJ, misjonarzem w Zambii


Uroczystość Wszystkich Świętych, tak znana w Europie, a także w Stanach Zjednoczonych, nie wszędzie jednakowo jest obchodzona. Jest z nami misjonarz z Zambii, o. Andrzej Leśniara SJ. Cóż takiego się dzieje, że Afrykańczycy nie świętują uroczystości Wszystkich Świętych? Przecież liturgia jednoznacznie podkreśla, że jest to uroczystość?

A. Leśniara SJ: Ja mogę mówić bardziej o Zambii. Jest to kraj, gdzie chrześcijaństwo dotarło nie tak dawno. W Parafii Chikuni, w której jestem, chrześcijaństwo zaczęło się dopiero w 1905 r. Przynosi ono oczywiście takie święta, jakie obchodzimy w Europie czy w Stanach Zjednoczonych, natomiast wiara i pamięć o tych, którzy odeszli do Boga przed nami, jest bardzo żywa wśród Afrykańczyków, i to na co dzień. Największym wydarzeniem, jeżeli można to tak nazwać, jest zdecydowanie pogrzeb kogoś bliskiego. Niestety często opiera się to na bojaźni, że zmarła osoba, jeśli się jej dobrze nie pochowa, jeżeli wszystkie obrządki nie zostaną spełnione jak należy, to ona będzie te rodziny straszyć, czy może nawet uczyni im jakąś krzywdę.

Jak wyglądają afrykańskie pogrzeby?

A. Leśniara SJ: Pogrzeb często trwa przez dwa, a nawet trzy tygodnie. Trochę zależy to od tego, ile jest jedzenia w takiej rodzinie czy wiosce. Natomiast sam obrządek pochówku jest bardzo różny, w zależności od szczepu czy wioski. Często na pogrzebie trumnę lub ciało zawinięte w koc prowadzi się zawiłą drogą po to, żeby duch nie mógł znaleźć z powrotem drogi do domu. Często wybija się dziurę w boku lepianki, przez tę dziurę wynosi się zmarłego i potem się ją zamurowuje, żeby duch zmarłego nie potrafił wrócić i straszyć czy zrobić coś złego domownikom. Także wszystkie obrządki, już na cmentarzu, muszą dokonać się w odpowiedni sposób. Wiara oparta jest bowiem na bojaźni.

W Afryce religie pierwotne są mocno zakorzenione. Czy Ksiądz musi się wpisać w tradycję rytualnego pochówku afrykańskiego, czy też zdarzają się pogrzeby przepojone bardziej duchem chrześcijaństwa?

A. Leśniara SJ: Sądzę, że nie ma nic złego w tym, że próbujemy się w pewnym sensie wtopić w jakąś kulturę i tradycję. Zresztą musimy się wtopić. Jak wiemy, i święta pogańskie zostały kiedyś „przechrzczone” w świecie chrześcijańskim. Jest to też droga w kulturze afrykańskiej. Musimy zrozumieć lepiej wszystkie obrządki, które oni znają od wieków, ale również wystrzegać się elementów bojaźni, bo w końcu Bóg jest miłością i wierzymy, że ludzie, którzy przeszli już do innego życia, również spotkali się z miłością, więc dlaczego mieliby straszyć swoją rodzinę albo chcieć czegoś złego. Sądzę, że odczytywanie tej kultury i próbowanie wniesienia nowych elementów chrześcijańskich może stworzyć coś nowego, co prawdopodobnie Afrykańczyk potrafi lepiej zrozumieć, że życie nie kończy się tylko na śmierci.

Czy Zambijczykom z parafii Chikuni, gdzie Ksiądz pracuje, zdarza się modlić za swoich przodków?

A. Leśniara SJ: Jest to raczej sporadyczne. Natomiast jest taki czas po roku od pogrzebu, kiedy rodzina spotyka się i w pewnym sensie modli się za tego, kto odszedł, kogo kochali, który był im drogi. W tym czasie często ludzie przychodzą na jego grób, katolicy przede wszystkim, bo my mamy taką silną tradycję. Modlą się i nawet zapalą świeczkę.

W tradycji polskiej zakorzeniło się to, że 1 listopada odwiedzamy cmentarze. Jest to jednak uroczystość Wszystkich Świętych. Czy Afrykańczycy pamiętają o świętych?

A. Leśniara SJ: Sądzę, że w każdej kulturze są szczególni ludzie, o których rzeczywiście jesteśmy przekonani, że są to święci. Chcemy im podziękować za to, co uczynili w życiu naszym czy naszej wspólnoty lub państwa. Afrykańczycy są bardzo czuli na tym punkcie, że przodkowie dali im przede wszystkim życie. To jest dla nich bardzo ważne. Ale dali im także różne inne rzeczy, dzięki którym żyją lepiej. Często się zdarza, że w modlitwach, kiedy odprawiamy Msze święte w stacjach misyjnych, ludzie proszą, aby w czasie Mszy świętej pamiętać o takim czy innym człowieku. Z reguły oni chcą modlić się za tych, którzy uczynili im dobro. I oni uważają ich za świętych, za ludzi nadzwyczajnych, dla których żywią jakąś cześć.

Czy w czasie lat spędzonych w Afryce spotkał się Ksiądz z przykładami konkretnej świętości wśród ludzi?

A. Leśniara SJ: Jest tu takich świętych niesamowicie wielu. Sądzę, że jest to skutek życia bardzo blisko ziemi. Widzimy, jak oni ciężko pracują i przeżywają różne tragedie w życiu swoich rodzin, nawet w życiu państwa. A jednocześnie ci sami ludzie w naszej parafii odpowiedzialni są za konkretne projekty, np. dotyczące opieki nad sierotami, chorymi na AIDS, projektami edukacyjnymi. Oni pełnym sercem chcą zmienić świat „na wyciągnięcie ręki”. Kiedy myślimy o Afryce, często postrzegamy ją jako kontynent beznadziejny. Ci ludzie natomiast potrafią zmieniać to, co jest możliwe – wspólnotę, rodzinę. My zauważamy, że dzieje się to właśnie dzięki ludziom, którzy naprawdę są święci. Decydują się nieraz nie jeść, nie jechać za granicę, żeby lepiej zarobić. Decydują się zostać w wiosce i służyć innym w różnych projektach, gdzie widzą, że potrzebna jest jakaś pomoc.


Rozmawiał J. Polak SJ 







All the contents on this site are copyrighted ©.