Choć chciała być zakonnicą z posłuszeństwa wyszła za mąż. Przeżyła śmierć trojga dzieci
i męża. Za pomoc powstańcom doświadczyła więzienia. Do chwały ołtarzy w Rzymie wyniesiona
dziś została Celina z Chludzińskich Borzęcka. Często musiała rezygnować z własnych
planów, życie miała naznaczone krzyżami. Całkowicie ufając Bogu założyła jednak zgromadzenie
zmartwychwstanek.
Liturgia beatyfikacyjna sprawowana była po południu w Bazylice
św. Jana na Lateranie. W imieniu Papieża przewodniczył jej prefekt Kongregacji Spraw
Kanonizacyjnych, kard. José Saraiva Martins. Mszę beatyfikacyjną współkoncelebrowali
m.in. kardynałowie Camillo Ruini, Stanisław Dziwisz i Franciszek Macharski.
„Jej
postać wydaje się być wykuta przez boskiego rzeźbiarza dłutem modlitwy i podporządkowania
jego planom - mówił kard. Saraiva Martins. Istotnie, kiedy 20 letniej dziewczynie,
która czuła w głębi serca pragnienie oddania się Panu w życiu konsekrowanym, nawet
za klauzurą, zostaje zakomunikowana wola rodziców o zamążpójściu, po trzech dniach
udręki, naznaczonych smutkiem i łzami, przychodzi decyzja o odprawieniu rekolekcji.
Chciała przeżyć te chwile sam na sam z Bogiem i powierzyć mu swe oczekiwania, lęki
i nadzieje. To modlitwa pomagała jej trwać przy Bogu i przyjąć małżeństwo jako część
Jego planu wobec niej. Ufna modlitwa towarzyszy jej jako żonie i matce, szczególnie,
gdy radość z urodzenia dzieci jest gaszona żałobą po ich śmierci. Nabiera sił z Eucharystii,
w której co rano uczestniczy, czerpiąc z Chrystusowej ofiary natchnienie i energię
dla swego codziennego poświęcenia".
Jak zauważył kaznodzieja, niełatwo zaczynać
nowe życie, gdy ma się 58 lat. "Gdy jest się jednak w jedności z Chrystusem «nie ma
nic niemożliwego». W pokornej modlitwie, co przenika niebiosa, składa w Rzymie śluby
zakonne. W stałym rozmodleniu niesie sztandar Zmartwychwstałego do Bułgarii, Ameryki,
Polski. Skałą schronienia nowej błogosławionej jest Bóg, zwłaszcza w trapiących chwilach
opuszczenia, naznaczonych trzema wyjątkowo bolesnymi zgonami: męża, kierownika duchowego
przy zakładaniu zgromadzenia, ks. Piotra Semenenki, oraz córki Jadwigi, która była
główną podporą Matki Celiny w początkach życia zakonnego. Ileż godzin modlitwy było
potrzebnych do pogodzenia się ze zrządzeniem Opatrzności do tego stopnia, by stwierdzić,
że «nie ma rzeczy, której by dusza z miłości do Pana Jezusa nie wytrzymała»! Ileż
pokory trzeba było mieć by napisać: «Pan Bóg odjął mi to, co po ludzku dawało mi pewność,
ażeby pokazać, że dzieło Jego na Nim jedynie ma się oprzeć»!”.
Kard. Saraiva
Martins podkreślił, że bł. Celina zarówno jako żona, matka, wdowa i zakonnica pełniła
wolę Bożą z wiernością, pokorą, dyspozycyjnością i w głębokim rozmodleniu. Jej liturgiczne
wspomnienie obchodzone będzie 26 października, czyli w rocznicę śmierci.