„Czynnik religijny a przyszłość Europy”. Przemówienie kard. Bertone podczas sesji
naukowej o roli Kościoła w procesie integracji europejskiej (Kraków, 15 września 2007
r.) - dokumentacja
Chrześcijaństwo nie jest tylko składnikiem "europejskiego koktajlu" a religii nie
można spychać do sfery prywatnej - przekonywał w Krakowie kard. Tarcisio Bertone.
Watykański sekretarz stanu wziął udział w VII międzynarodowej konferencji z cyklu
„Rola Kościoła katolickiego w procesie integracji europejskiej”. W tym roku
obrady odbywają się pod hasłem „Od Traktatów Rzymskich do Traktatu Konstytucyjnego”.
Watykański gość wygłosił konferencję zatytułowaną "Czynnik religijny a przyszłość
Europy”.
Księże Kardynale, czcigodni Bracia Biskupi, dostojni
członkowie Parlamentu, szanowne Panie i Panowie!
Dziękuję za zaproszenie
mnie, żebym zainaugurował tę sesję naukową poświęconą tematowi szczególnie interesującemu
nie tylko dla tych, którzy odgrywają ważną rolę w życiu kościelnym i politycznym,
ale ostatecznie dla każdego wierzącego i dla wszystkich mieszkańców Europy. Pozdrawiam
serdecznie Ks. Kardynała Stanisława Dziwisza, Arcybiskupa Krakowskiego, Przewodniczącego
Parlamentu Europejskiego, Pana Hansa Gerta Pötteringa, Ks. Biskupa Tadeusza Pieronka,
wspaniałomyślne instytucje oraz osobistości kościelne i cywilne, które przyczyniły
się do zorganizowania tej siódmej Konferencji Międzynarodowej. Temat – „Czynnik
religijny a przyszłość Europy” – daje wam, uczestnikom przybyłym z różnych krajów,
sposobność wspólnej refleksji o integracji europejskiej i o wkładzie w nią, jaki mogą
dać wartości chrześcijańskie poprzez działalność katolików. Życząc pełnego powodzenia
waszych obrad rozpoczynam ten mój referat wprowadzający krótkim przeglądem panoramicznym
aktualnej sytuacji społeczno-kulturowej i religijnej w Europie.
1. Czynnik
religijny we współczesnej Europie Zachód, głęboko naznaczony dwoma wielkimi
wydarzeniami historycznymi, zburzeniem Muru Berlińskiego w roku 1989 i atakiem na
bliźniacze wieże w Nowym Jorku w roku 2001, zaczął żyć w tych latach w klimacie kulturalnym,
który znamionuje rozpowszechnione, choć ogólnikowe poszukiwanie sacrum. Zjawisko to
dotyczy szczególnie Europy, gdzie religijny wymiar życia, doprowadzony do silnego
kryzysu przez masową propagandę antyreligijną w krajach wschodnioeuropejskich, a na
Zachodzie Europy przez szerzącą się sekularyzację, która dotknęła nie tylko elity,
ale i masy – ten, jak mówię, wymiar religijny zaczął znowu coraz bardziej interesować
opinię publiczną. Najnowsze statystyki potwierdzają na naszym kontynencie rozbudzenie
wiary w Boga, a również przyznawania się do przynależności i identyfikacji z kulturą
chrześcijańską, choć rozróżnia się między believing, belonging i behaving,
czyli między wiarą, przynależnością wyznaniową i postępowaniem etycznym. Trzeba
od razu zauważyć, że według niektórych – chodzi tu w rzeczywistości o mniejszość –
religia zajmuje zbyt dużo miejsca w życiu publicznym; u nich każde odniesienie do
spraw religijnych wywołuje reakcję odrzucenia, i to nieraz gwałtowną. Ktoś napisał,
że ich postawę można porównać z reakcją byka w czasie korridy na czerwoną płachtę.
Według nich okazywanie zaufania Kościołowi równałoby się z zamykaniu w „getcie” instytucji,
która się już przeżyła i jest prawie że na wymarciu. Dzięki rozległemu echu mass mediów
kultura sekularyzmu wydaje się w Europie dominująca i są tacy, którzy wszelkimi środkami
walczą, by religię uważać za wybór czysto prywatny, nie mający wpływu na życie społeczeństwa.
Gdy jednak dobrze się przyjrzeć, nie wydaje się bynajmniej łatwe oddzielenie potrzeb
duchowych od świadomości osób i od powszechnie odczuwanego zdrowego rozsądku. Ponadto
proces sekularyzacji nie przebiega bez przeszkód: jeśli jest prawdą, że pewne formy
odrywania się religii od instytucji (believing without belonging) szerzą się
w niektórych częściach Europy, to gdzie indziej to nie występuje. Wobec tak złożonego
zjawiska znamionującego epokę postmodernizmu, w której żyjemy, słusznie trzeba zapytać,
czy zmierzamy do kresu takiej Europy, gdzie kultura i duchowość chrześcijańska są
rozległe i głębokie, i czy mamy się przygotować na triumf sekularyzmu. W związku z
tym w czasie sesji zastanowicie się także, co wspólnoty chrześcijańskie mogą uczynić
i w jakich duchu mają działać. Pojawia się pytanie: „Jakie są w ostatecznym rozrachunku
możliwości i «wartość dodatkowa», które religia – chodzi mi przede wszystkim o chrześcijaństwo
– może wnieść w budowanie dzisiejszej i jutrzejszej Europy?”.
2. Religia
w najnowszej historii Polski Zatrzymam się teraz, by spojrzeć na wasz naród,
naznaczony decydującym wpływem chrześcijaństwa oraz oddziaływaniem świętych mężczyzn
i kobiet, którzy ukształtowali jej kulturę i rozwój. Nie jest moim zamiarem przebiegać
jeszcze raz historii narodu polskiego, choć mogłoby to być bardzo ciekawe. Chciałbym,
drodzy przyjaciele, ograniczyć się po prostu do przypomnienia, że w ciągu wieków Polska
kroczyła pod stałą opieką Czarnej Madonny, czerpiąc z Jej umacniającej obecności odwagę
i mądrość konieczne, by ostać się w chwilach trudnych i nieraz nawet dramatycznych.
Sługa Boży, umiłowany Papież Jan Paweł II, nieraz na przykład zwracał uwagę na brutalność
nazizmu i komunizmu, dwóch form ucisku społecznego i prześladowań religijnych, których
doznaliście. Jeśli Polska ogromnie wycierpiała pod tymi dwoma reżimami totalitarnymi,
tak odległymi i różnymi między sobą, a pod pewnymi względami tak sobie bliskimi i
podobnymi, to przeciwnie, mogła ona głęboko doświadczyć nieprzepartej siły chrześcijaństwa,
która sprawiła, że jej naród stał się spójny, i utrzymała go w wierności Ewangelii.
Istotnie, kto jest z Chrystusem, opiera się każdemu atakowi. Kto Go kocha, odczuwa
konieczność, by kochać człowieka i zawsze popierać jego poszanowanie i godność; kocha
swój naród, którego częścią się czuje, i uczy się bronić go tak, jakby był on jego
własną „rodziną”. Wasze doświadczenie jest świadectwem, że tylko wychodząc naprzeciw
gorącemu pragnieniu prawdy, sprawiedliwości i wolności, jakie jest w sercu każdego
człowieka, można budować naród naprawdę wolny i solidarny, strzegący wartości ludzkich
i duchowych, pojednany i zjednoczony wewnątrz między wszystkimi składającymi się nań
grupami oraz otwarty na wielkie perspektywy pokoju i integralnego postępu, w dialogu
z innymi narodami. Jakżeż ważne jest działanie, które w tym względzie może prowadzić
Kościół! Ojciec Święty Benedykt XVI pisze w związku z tym w swej pierwszej encyklice
Deus Caritas est: „Sprawiedliwa społeczność nie może być dziełem Kościoła,
lecz powinna być realizowana przez politykę. Niemniej Kościół jest głęboko zainteresowany
budowaniem sprawiedliwości przez otwieranie inteligencji i woli na wymagania dobra”
(nr 28). Do misji Kościoła należy wychowywanie wiernych do wewnętrznej wolności, która
umiałaby się oprzeć wszelkiej formie ucisku; wzbudzanie i ożywianie w nich miłości,
która przezwyciężyłaby nienawiść i nietolerancję; formowanie ich, by w każdej sytuacji
byli w stanie dawać konsekwentne świadectwo wartości ludzkich i duchowych, konstytutywnych
dla każdego człowieka i każdego narodu. Inspirując się zasadami chrześcijańskimi,
które są silnie obecne w tkance społecznej Polski, osoby kierujące obecnie rządem
waszego kraju słusznie wezwały z mocą Unię Europejską, by nie obawiała się uznać swego
specyficznie chrześcijańskiego dziedzictwa. Europa nosi na sobie nie dające się usunąć
znamię chrześcijańskie, chociaż – dziś bardziej niż wczoraj – liczni jej mieszkańcy,
ze względu na szeroko zakrojone i nieustające zjawiska imigracji, należą do innych
religii. Także to – chodzi mi o równoczesną obecność większej liczby religii na Starym
Kontynencie – stanowi fakt, z którym trzeba się szczególnie liczyć.
3. Religia
obroną etyki Podejmuję teraz pytanie, które postawiłem na początku: Jaka jest
„wartośćdodatkowa”, którą chrześcijaństwo może wnieść w budowanie jakiegoś
narodu, w realizację Europy dzisiejszej i jutrzejszej? Wyraźne i dające światło jest
w tym względzie nauczanie Kościoła wyrażone w jego nauce społecznej. Strzegąc i niedwuznacznie
głosząc podstawowe kryteria sprawiedliwości uczniowie Chrystusa podejmują wysiłek,
by uchronić je przed samowolą despotycznej władzy i, zachowując żywe umiłowanie prawdy,
a przez to też wolności, mając zarazem odwagę, by żyć zgodnie z sumieniem, przyczyniają
się w wykwalifikowany sposób do tego, by prawda nie poniosła klęski; starają się,
by w społeczeństwie i w opinii publicznej dochodziły do głosu przekonania mogące stanowić
trwałą podstawę cywilizacji, na której można budować państwo prawa, a w konsekwencji
zapewnić pokój. Przed niewielu laty ówczesny kardynał Ratzinger, dziś Papież Benedykt
XVI, pisał: „Tam, gdzie Bóg i fundamentalna forma ludzkiego istnienia przez Niego
wytyczona są usuwane z powszechnej mentalności i spychane siłą w sferę prywatną, czysto
subiektywną, również pojęcie prawa słabnie, a wraz z nim fundament pokoju” (J. Ratzinger,
Svolta per l’Europa, str. 43). Państwo samo z siebie nie może stworzyć żadnej
moralności: historia jest przeorana dramatami spowodowanymi przez próby, by to zrobić,
i zachowaj Boże, by miały się one powtórzyć! Religie zatem, a in primis chrześcijaństwo,
muszą pomóc w tworzeniu wspólnego, podzielanego przez wszystkich etosu, który jest
niezbędny dla samego życia jakiejkolwiek wspólnoty cywilnej i politycznej. Właśnie
dlatego, że praworządność znajduje swe ostateczne zakorzenienie w moralności człowieka,
pierwszorzędnym warunkiem rozwoju poczucia praworządności jest obecność żywego poczucia
etyki jako fundamentalnego i niezbywalnego wymiaru osoby. Koncepcja etyczna ze swej
strony, by być w pełni ludzką, nie może nie respektować przesłania pochodzącego z
natury osoby, bo w nią jest również wpisana jej „powinność bycia”. Istotnie, prawo
naturalne jest równocześnie prawem moralnym. Działanie zarówno jednostki, jak i wspólnoty,
gdy jest w harmonii z prawem naturalnym, respektuje godność ludzką i podstawowe prawa
osoby; może też uniknąć wszelkich aktów „uprzedmiotowienia”, w wyniku których człowiek
dostaje się w niewolę silniejszego, jak pisał Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej
Christifideles laici (nr 5). „Silniejszy” – stwierdził on dalej – może
mieć różne imiona: ideologia, władza ekonomiczna, nieludzki system polityczny, technokracja,
agresywność środków społecznego przekazu (tamże). Dlatego jedynie wtedy, gdy respektuje
się ściśle określone warunki, pragnienie sprawiedliwości i pokoju, obecne w sercu
każdego człowieka, będzie mogło zostać zaspokojone, a ludzie z „poddanych” będą się
mogli przekształcić w rzeczywistych „obywateli”. W tej perspektywie wciąż jeszcze
aktualna jest lekcja francuskiego poety Charles’a Péguy: Demokracja albo będzie
moralna, albo przestanie być demokracją. 4. Zaangażowanie Kościoła Kościół,
który otrzymał od Chrystusa misję głoszenia Ewangelii wszystkim narodom, ofiaruje
własny wkład w rozwiązanie licznych problemów, jakim musi stawiać czoło ludzka wspólnota.
Jest on w pełni przekonany, że w kwestii sprawiedliwości, praworządności i moralności
wchodzi w grę nie tylko życie ludzi i ich pokojowe współistnienie, ale sama koncepcja
człowieka. To miał na myśli Jan Paweł II, gdy stwierdzał, że autentyczna demokracja
możliwa jest tylko w Państwie prawnym i w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej
(Encyklika Centesimus annus, nr 46). W społeczeństwach zdominowanych imperatywem
zmiany, takich jak nasze – zauważa belgijska socjolog Danièle Hervieu-Léger – w społeczeństwach,
w których żadna tradycja nie funkcjonuje już jako „kod sensu” narzucający się jednostkom
i grupom, Kościół ze swą nauką społeczną wskazuje na system znaczeń, w którym podstawowe
wartości ludzkie, prawa i obowiązki, również w ich konsekwentnym rozwoju historycznym
(pomyślmy o prawach obywatelstwa), stanowią niezbywalne punkty odniesienia, by wypracować
reguły postępowania osobiste i społeczne. Wśród priorytetów wyłania się dziś w Europie
konieczność, by Kościół bronił i promował – przypomnijmy tu słynne już wyrażenie Papieża
Benedykta XVI – owe wartości nie podlegające negocjacjom, które wiążą
się z ludzką godnością. Czyniąc to, wychowuje się sumienia do niezbywalnych wymogów
prawdy, a zatem sprawiedliwości. Ten cel mają liczne wystąpienia Kościoła w obronie
ludzkiego życia od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci, czy promowanie rodziny
opartej na nierozerwalnym małżeństwie między mężczyzną i kobietą. Jak podkreślił Papież
Jan Paweł II w Rio de Janeiro 3 października 1997 r. z okazji Światowego Spotkania
Rodzin, dziś wokół rodziny i życia toczy się fundamentalna walka o godność człowieka.
Stałe pogwałcanie tych wartości sprawia, że niezwykle aktualna, obowiązująca i konieczna
staje się misja Kościoła, który często wezwany jest do tego, by pełnić funkcję zastępczą
w odniesieniu do instytucji publicznych. Chodzi niewątpliwie o zadanie istotne, ale
niepopularne. Kościół jednak nie szuka poklasku ani popularności, będąc świadomy,
że Chrystus posyła go na świat nie po to, „żeby mu służono”,
ale „żeby służył”. Kościół nie chce „wygrywać za wszelką cenę”, ale
raczej „przekonywać” czy przynajmniej „ostrzegać” wiernych i wszystkich
ludzi dobrej woli co do niebezpieczeństw, na jakie naraża się człowiek, kiedy oddala
się od Boga. Kronika minionego stulecia i również wydarzenia ostatnich miesięcy
skłaniają nas do refleksji nad tym, jakie społeczeństwo zbudują ludzie, gdy pretendują
do tego, by osiągnąć szczęście sami, niezależnie od Boga. Nieraz, i to bardzo często,
nalega się znowu na tak zwane wartości nowoczesne, prawa indywidualne i kompleksowe
wizje społeczeństwa sprzeczne z zasadami etycznymi, moralnymi i duchowymi, które ożywiały
tysiącletnią historię i tradycję Europy, czyniąc ją na świecie „światłem cywilizacji”.
Właśnie aby ostrzec przed rzeczywistym niebezpieczeństwem zagrażającym dziś Europie,
że przestanie ona pełnić tę swoją szczególną funkcję w gronie narodów, Kościół katolicki
interweniuje, stając się „głosem” tych, którzy nie chcą ulegać zwodniczym pokusom
relatywizmu etycznego i praktycznego, materialistycznego ateizmu, który uważa człowieka
za absolutnego twórcę swego przeznaczenia. Stałe odnoszenie się w dzisiejszej agendzie
politycznej do współczesnych „praw” i ich wielki zasięg uzasadniają częstotliwość,
z jaką Pasterze Kościoła są zmuszeni interweniować w tej materii. Zatem nie ze względu
na hobby czy zamykanie umysłu na nowoczesność Pasterze zabierają często głos
w kwestiach moralnych powracających w agendzie prawodawczej Europy. Kieruje nimi raczej
świadomość poważnego zobowiązania do obrony godności, a w ostatecznym rozrachunku
dobra osoby i społeczeństwa, przed manipulacjami zbyt łatwo przedstawianymi jako wyzwolenie.
Działając w tym kierunku, członkowie Kościoła, a zwłaszcza hierarchia, stają się coraz
bardziej świadomi wagi swej misji. Nie prowadzą walk na uboczu, ale na granicy; są
to istotne bitwy etyczne dla wsparcia wiernych świeckich zaangażowanych na polu społecznym
i politycznym. Nie jest to zatem bezprawne ingerowanie Kościoła w dziedzinę, która
rzekomo nie miałaby mu być właściwą, ale o pomoc dawaną chrześcijanom, aby dojrzewało
w nich sumienie prawe i światłe, a zatem w większej mierze wolne i odpowiedzialne.
5. Chrześcijanie
zaangażowani w polityce Zastanawiam się teraz, jakie powinno być dziś w Europie
konkretne zaangażowanie chrześcijan w zmagania polityki. Czy chrześcijanin może zadowolić
się przedstawianiem ideału i głoszeniem ogólnych zasad, czy też winien wchodzić w
historię i podejmować ją w jej złożoności, popierając wszystkie możliwe realizacje
wartości ewangelicznych i ludzkich w organicznych, spójnych ramach wolności i sprawiedliwości?
Nie ulega wątpliwości, że będąc obywatelem i stanowiąc integralną część jakiegoś narodu
i kraju winien on stać się „towarzyszem podróży” tych wszystkich, którzy pracują nad
urzeczywistnieniem możliwego dobra wspólnego. W szczególności każdy wierny świecki
powołany jest, na własną odpowiedzialność, do budowania ludzkiego miasta z wkładem
swej profesjonalności, przez swoje świadectwo i zaangażowanie w uczestnictwo, przyczyniając
się do realizacji odpowiedniego prawodawstwa i dając przykład konsekwentnego, lojalnego
przestrzegania go. W aktualnej debacie kulturalnej o budowie Unii Europejskiej
trzeba wyraźnie zobaczyć, że istnieją „progi” respektowania ludzkiej godności – progi
wspomnianych już „wartości nie podlegających negocjacjom” – poniżej których nie można
i nie powinno się schodzić. Gdyby do tego doszło, chrześcijanin zaangażowany w polityce
czy ktokolwiek, kto stawia ludzką godność w centrum swej działalności politycznej
i społecznej, byłby zobowiązany nie popierać kroków szkodliwych dla ludzkiej godności,
by nie były stawiane faktycznie ponad nią. W systemie demokratycznym respektowanie
stanowisk odmiennych jest słuszne; jednak przyjmowanie za własne i popieranie wyborów
i decyzji nie dających się pogodzić z ludzką naturą jest oznaką słabości i antyświadectwem
względem własnej godności osoby. Europa jest „ojczyzną” wartości i byłoby absurdem,
gdyby rezygnowała z bogatego dziedzictwa duchowego, które znamionowało jej tysiącletnią
historię i uzdolniło ją do kształtowania takich wartości. W polityce często trzeba
wybierać drogę możliwą, a nie najlepszą; trzeba jednak mieć odwagę, by nie wkraczać
na każdą ścieżkę tylko dlatego, że jest teoretycznie możliwa do przejścia. Wielki
Papież Jan Paweł II, tak związany z Krakowem, zauważał, że wartość demokracji utrzymuje
się albo upada zależnie od tego, jakie wartości wciela ona i promuje, i u podstaw
tych wartości nie może być prowizorycznych, zmiennych „większości” opinii, ale jedynie
uznanie obiektywnego prawa moralnego, które, jako „prawo naturalne” wpisane w serce
człowieka, jest normatywnym punktem odniesienia dla samego prawa cywilnego (por. Evangelium
vitae, nr 70). Pragnę zatem wyrazić uznanie Stolicy Apostolskiej dla tego,
co polski rząd, jak donoszą mass media, oświadczył podczas
ostatniego Szczytu europejskiego, by chronić własną moralność publiczną i jej normatywy
przed możliwymi interpretacjami pewnych dyspozycji Karty Fundamentalnych Praw Unii
Europejskiej, które pogwałcałyby wyżej wspomniane wartości
nie podlegające negocjacjom.
6. Wielokulturowość i pluralizm religijny Zanim
zakończę, nie mogę nie podkreślić, że dzisiejszy europejski kontekst społeczny naznaczony
jest zbiorowiskiem różnych narodów i kultur. Jest to zjawisko, które, jak można przypuszczać,
będzie się nadal uwydatniać. Z globalizacją bowiem świat stał się „wioską”, w której
ludzie zdążają coraz bardziej do wymieszania. Otóż nie można zapominać, że spotkanie
staje się starciem, kiedy naraża na niebezpieczeństwo podstawowe zasady tożsamości
tych, którzy przyjmują przybyszów, dotykając fundamentów etycznych i prawnych organizacji
państwa. Kulturę imigrantów należy oczywiście dowartościowywać, jednak równocześnie
bez zobowiązywania ludności lokalnej do rezygnowania z własnej tożsamości. Również
w tym względzie społeczna nauka Kościoła daje użyteczne wskazania. Zachęca bowiem
wierzących, by inspiracją dla nich była Trójca Przenajświętsza, największa tajemnica
chrześcijaństwa, misterium jedności i komunii; dając się przekształcić miłości trynitarnej
chrześcijanie uczą się być budowniczymi społeczeństwa, w którym różnice i różnorodność
nie prowadzą do podziału i zamieszania, ale znajdują swą harmonię w porozumieniu i
solidarności. Podejmując to, co już zaznaczyłem, dobrze jest raz jeszcze podkreślić,
że religii nie można spychać do sfery prywatnej, ale raczej musi ona pełnić swą specyficzną,
ważną rolę w społeczeństwie. Warto uwydatnić, że to właśnie kultury nieeuropejskie,
trwale już obecne w Europie, przyczyniają się do odzwyczajenia od prywatyzującej koncepcji
wolności religijnej, przez długi czas kultywowanej w pewnej kulturze zsekularyzowanej.
Dla islamu i innych religii w znaczący sposób obecnych dzisiaj na naszym kontynencie
religia jest ze swej istoty faktem publicznym. Zresztą każda autentyczna tradycja
religijna pragnie ukazywać swą własną tożsamość, a nie ukrywać ją czy maskować. Jeśli
zatem Europa zamierza być w zdrowy sposób świecka, nie może nie przyjmować dziedzictwa
duchowości i humanizmu każdej religii, równocześnie odrzucając to wszystko, co w nich
sprzeciwiałoby się z ludzką godnością. Jakżeż dziwna wydaje się sprzeczna postawa,
której niektórzy dziś bronią, domagająca się, by widoczne były symbole i praktyki
religii mniejszościowych, usiłująca jednak usuwać i ukrywać symbole i praktyki chrześcijaństwa,
które jest religią większościową i tradycyjną. Jedynie autentyczna wolność religijna
stanowi gwarancję pokoju i przesłankę solidarnego rozwoju; jedynie w ten sposób unika
się stanowiącego przedmiot obaw konfliktu cywilizacji, z pomocą dialogu pozbawiając
mocy bezowocną logikę gwałtownego starcia.
7. Zakończenie Chciałbym
zakończyć podkreślając, że chrześcijaństwo głęboko współbrzmi z niektórymi bardziej
znamiennymi cechami charakterystycznymi współczesnego człowieka: pomyślmy tylko o
znaczeniu przypisywanemu dziś „pragnieniom” i „wolności”. Jezus wielokrotnie opiera
się właśnie na pragnieniu sensu i doskonałości czy chęci wolności, by zaprezentować
swą Ewangelię. Czyż obecna cywilizacja europejska, naznaczona pragnieniami, często
chaotycznymi i nieuporządkowanymi, oraz pełnym napięcia poszukiwaniem wolności, nie
mogłaby znaleźć właśnie w Chrystusie najgłębszej i najbardziej zadowalającej odpowiedzi
na swoje oczekiwania? Z pewnością nie można zrównywać Europy z chrześcijaństwem ani
tym bardziej redukować chrześcijaństwa do Europy, ale nie ulega wątpliwości, że chrześcijaństwo
nie jest tylko jednym ze „składników” europejskiego „koktajlu”. Jakżeż więc ten kontynent
mógłby je porzucić jak towarzysza podróży, który stał się obcy? Jakżeż mogłaby Europa
zdradzić wartości ukształtowane przez chrześcijaństwo bez ryzyka wpadnięcia w dramatyczny
kryzys, podobny do takiego, w jaki wchodzi ktoś, kto odrzuca swe racje życia i nadziei?
Chrześcijaństwo nie jest przede wszystkim zbiorem prawd do wierzenia i norm, którymi
należy się kierować: jest Osobą, Jezusem Chrystusem! Spotkanie z Nim i stawanie się
Jego przyjaciółmi jest tym, co znamionuje naszą tożsamość jako chrześcijan. Domagamy
się, by móc ofiarować tę propozycję sensu, pełnej autorealizacji i cywilizacji naszym
współczesnym w sposób swobodny i prosty. Chrystus, tylko On – lubił powtarzać Jan
Paweł II – zna naprawdę serce człowieka. Jezus jest prawdziwym przyjacielem człowieka,
Odkupicielem człowieka! Należy życzyć, by również człowiek współczesny umiał Go rozpoznać
i wyciągnąć z tego stosowne konsekwencje, zarówno dla życia osobistego, jak też dla
życia wspólnot i narodów.