2007-08-21 15:43:10

Benedykt XVI o dialogu międzyreligijnym


Wśród wyzwań, przed jakimi staje współczesny Kościół i jego duszpasterstwo coraz częściej pojawia się sprawa wciąż większej obecności na terenach tradycyjnie katolickich wyznawców innych religii. Wśród pytań zadanych Benedyktowi XVI w Auronzo 24 lipca przez księży z diecezji Treviso i Belluno-Feltre nie zabrakło więc tak aktualnej kwestii dialogu międzyreligijnego.

Ojcze Święty, region wenecki to ziemia imigracji ze szczególnie widoczną obecnością niechrześcijan. Ta sytuacja stawia nasze diecezje wobec nowego wyzwania ewangelizacyjnego w samym ich obrębie. Pozostaje jednak pewna trudność, jaką jest pogodzenie wymogu głoszenia Ewangelii z pełnym szacunku dialogiem z innymi religiami. Jakie wskazania mógłby nam dać Ojciec Święty w tej dziedzinie?

„Oczywiście wy stoicie bliżej tej sytuacji. I dlatego pewnie nie mogę dać zbyt wielu praktycznych rad. Ale mogę powiedzieć, że podczas wszystkich wizyt ad limina, czy to gdy chodzi o biskupów z Azji, Afryki, Ameryki Łacińskiej, czy z samych Włoch, staję wobec takich sytuacji. Nie mamy już do czynienia z jednolitym światem. Szczególnie na naszym Zachodzie mamy obecne wszystkie inne kontynenty, religie, odmienne sposoby życia człowieka. Przeżywamy nieustanne spotkanie, które zapewne przypomina trochę Kościół starożytny, gdzie przeżywano podobną sytuację. Chrześcijanie byli niewielką mniejszością, takim ziarnkiem gorczycy, które zaczynało wzrastać w otoczeniu niezliczonych religii i sposobów życia. A zatem powinniśmy powtórnie uczyć się tego, czego doświadczyły pierwsze pokolenia chrześcijan. Św. Piotr w swym pierwszym liście, w trzecim rozdziale rzecze: «Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest». W ten sposób wyraził on na użytek zwykłego człowieka tamtych czasów, zwykłego chrześcijanina, konieczność powiązania głoszenia z dialogiem. Nie powiedział wprost: «Głoście każdemu Ewangelię». Powiedział: «Bądźcie gotowi, zdolni uzasadnić nadzieję, która w was jest». Wydaje mi się, że stanowi to konieczną syntezę dialogu i głoszenia. Pierwszy warunek to ten, że w nas samych powinna być zawsze obecna racja naszej nadziei. Musimy żyć naszą wiarą i myśleć jej kategoriami, znać ją dogłębnie. W ten sposób w nas samych wiara stanie się racją, stanie się rozumna. Rozmyślanie nad Ewangelią oraz głoszenie, homilia, katecheza, by uczynić zdolnymi do myślenia wiarą – to podstawowe elementy tego splotu dialogu z głoszeniem. My sami musimy myśleć wiarą, żyć wiarą, a jako kapłani musimy znajdować różne sposoby, by ją uobecniać, dzięki czemu nasi wierni mogliby odnaleźć wewnętrzną pewność, gotowość i zdolność, aby uzasadnić swą wiarę.

To głoszenie, które niesie wiarę współczesnej świadomości musi mieć różnorakie formy. Bez wątpienia homilia i katecheza to dwie zasadnicze formy. Ale jest jeszcze wiele innych sposobów spotkania: seminaria, ruchy świeckich itd., gdzie mówi się o wierze i uczy się wiary. To wszystko uzdalnia nas przede wszystkim do życia z niechrześcijanami naprawdę jak z sąsiadami. Przeważnie mamy tu do czynienia z chrześcijanami prawosławnymi, protestantami, a dopiero potem z przedstawicielami innych religii, z muzułmanami i innymi. Pierwszym aspektem tego sąsiedztwa jest życie z nimi, w uznaniu ich za bliźnich, za naszych bliźnich. A zatem chodzi o przeżywanie w pierwszym rzędzie miłości bliźniego jako o wyraz naszej wiary. Myślę, że już samo to byłoby mocnym świadectwem i jakąś formą głoszenia: rzeczywiście żyć z drugimi miłością bliźniego, uznać w nich bliźniego tak, żeby mogli zobaczyć: ta «miłość bliźniego» jest przeznaczona dla mnie. Jeśli to się stanie, łatwiej będziemy mogli wyjaśnić źródło tego naszego postępowania, to znaczy, że miłość bliźniego jest wyrazem naszej wiary. W dialogu bowiem nie da się szybko przejść do wielkich tajemnic wiary, chociaż muzułmanie mają pewną wiedzę o Chrystusie, która neguje Jego boskość, ale przynajmniej uznaje w Nim wielkiego proroka. Miłują Maryję. A zatem są elementy wspólne, także gdy chodzi o wiarę, które są punktem wyjścia dla dialogu.

Jest do zrealizowania jedna rzecz praktyczna, a niezbędna, mianowicie znalezienie fundamentalnego porozumienia w sprawie wartości. Także tu mamy sporo wspólnego, ponieważ muzułmanie pochodzą od religii Abrahamowej, zreinterpretowanej, przeżytej w inny sposób, który należy poznać i na który musimy w końcu odpowiedzieć. Ale wielkie doświadczenie bazowe, czyli Dziesięć Przykazań, jest tu obecne i jest to według mnie do pogłębienia. Przejście do wielkich tajemnic wydaje mi się niełatwe, bo nie da się tego zrobić podczas wielkich spotkań. Ziarno pewnie musi zapaść w serce, tak, by odpowiedź wiary w dialogu bardziej szczegółowym mogła tu i tam kiełkować. Ale to, co możemy i powinniśmy robić, to poszukiwać zgody, gdy chodzi o wartości podstawowe, wyrażone w Dziesięciu Przykazaniach, streszczone w przykazaniu miłości Boga i bliźniego i możliwe do zastosowania w wielu wymiarach życia. Stoimy przynajmniej na wspólnej drodze prowadzącej ku Bogu Abrahama, Izaaka i Jakuba, ku Bogu o ostatecznie ludzkim obliczu, ku Bogu obecnym w Jezusie Chrystusie. I o ile ten ostateczny krok da się zrobić raczej na spotkaniach głębokich, osobistych, albo w wąskim gronie, to droga ku Bogu, od którego pochodzą te wartości, które czynią możliwym wspólne życie, wydaje mi się możliwa nawet na szerszych spotkaniach. Myślę, że tu dokonuje się pewien rodzaj głoszenia pokornego, cierpliwego, które czeka, ale i czyni już konkretnym nasze życie zgodne z sumieniem oświeconym przez Boga”.

tc/rv







All the contents on this site are copyrighted ©.