Ks. Mokrzycki: wracam do narodów, które bardzo miłuję - wywiad
Za biskupią dewizę obrał sobie słowo Humilitas, czyli pokora.
Sakry udzieli mu osobiście Benedykt XVI, w Watykanie, 29 września. Za ważne w swej
nowej posłudze uważa budowanie osobistych relacji, gdyż to prowadzi do zrozumienia.
Publikujemy tekstowy zapis wywiadu, którego Radiu Watykańskiemu udzielił ks. Mieczysław
Mokrzycki, mianowany 16 lipca arcybiskupem koadiutorem archidiecezji lwowskiej obrządku
łacińskiego.
Po
11 latach w Watykanie przychodzi zostawić sprawy Kościoła powszechnego, bezpośrednią
pomoc Ojcu Świętemu, udając się do Lwowa. Cóż to dla Księdza Arcybiskupa
nominata znaczy? Przełom w życiu?
Raczej trudno powiedzieć o jakimś
przełomie, kierunek się nie zmienia. On został wytyczony z chwilą przyjęcia święceń
kapłańskich. Obecnie jest to tylko kontynuacja służby Panu Jezusowi i ludziom. Nastąpi
jedynie zmiana miejsca i sposobu, w jaki ona się będzie wyrażać.
Czy była
już okazja pomyśleć o zawołaniu biskupim?
Chciałbym
dobrze wypełnić to, do czego wezwał mnie Chrystus i w czym najbardziej bym mógł przyjść
z pomocą wiernym archidiecezji lwowskiej. Aby dobrze odczytać wolę Bożą i przyjąć
ją w całości, potrzebna jest łaska Boga, Jego światło, a z mojej strony Humilitas,
pokora.
Drugi sekretarz Ojca Świętego zdołał tak się trzymać
w cieniu w Watykanie, że powszechnie, pewnie ze względów właśnie na tę cechę,
niewiele więcej o nim wiadomo. Kim jest arcybiskup koadiutor archidiecezji
lwowskiej we własnych oczach? Kto przychodzi do Lwowa?
Jest
księdzem, jest współbratem, jest sługą oddającym się do dyspozycji i pomocy mojemu
ks. kard. Marianowi Jaworskiemu, któremu jestem winien wdzięczność za wielkie zaufanie
i życzliwość, jaką mnie zawsze darzył.
11 lat u boku Następcy Piotra, wcześniej
studia w Rzymie - to bardzo długo. Co Księdzu dał ten czas?
Poznałem
bliżej Kościół powszechny, będąc u boku Jana Pawła II miałem możność otrzeć się o
jego wielką świętość, mądrość, umiejętność słuchania, podejmowania różnych decyzji,
a w sposób szczególny rozpoznawania znaków czasu. Nauczyłem się i zakosztowałem pięknych
liturgii, szczególnie tych w Roku Świętym. Ufam, że wszystko, co miałem możność widzieć
czy nawet podpatrywać u Papieży, jakoś zaowocuje.
Kościół lwowski charakteryzuje
bogactwo obrządków, nawet wyznań. Nakłada się na nie bagaż historii, bardziej lub
mniej udanych prób współistnienia. Co, zdaniem Księdza Arcybiskupa
nominata, jest ważne w takim nieomal tyglu?
Ważną rzeczą
jest budowanie osobistych relacji. Dzięki nim lepiej się poznajemy. Poznanie sprawia,
że bardziej się rozumiemy, a zrozumienie zbliża nas do siebie. Ufam, że tak też będzie.
Dziś
ogłaszana jest nominacja. Gdzie i kiedy będą święcenia?
Święcenia
są już zaplanowane na dzień 29 września. Termin jest już określony ze względu na to,
że Ojciec Święty chciał być osobiście konsekratorem, co odczytuję jako wielki gest
dobroci i życzliwości. Księże Arcybiskupie nominacie, wkrótce
przyjdzie zostawić bezpośrednią pomoc Ojcu Świętemu i wyjechać
do Lwowa. Jakie uczucia temu towarzyszą?
Na pewno z wielką radością,
ufnością powracam do swojej archidiecezji. Będzie mi zapewne przykro rozstać się Ojcem
Świętym obecnym, ale też z drugim Ojcem Świętym, który jest mi tak bliski, a który
pozostał tutaj w Watykanie..., zostawić ten dom, z którym byłem bardzo związany, w
którym przeżyłem bardzo dużo... Ale wracam do ludzi, do narodów, które bardzo kocham
i miłuję.
Byłoby czymś bardzo dziwnym, gdyby pewna tęsknota w sercu nie
zostawała. Wspomnijmy zatem chwilę najbardziej radosną tutaj, w Pałacu
Apostolskim.
Myślę, że takich chwil jest bardzo dużo. Są to miłe wspomnienia
z pobytu z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, luźne rozmowy, spacery. Także z Benedyktem
XVI, który zawsze stwarza taką miłą atmosferę. Czułem się tutaj jak w domu rodzinnym,
jak syn z ojcem.
Misja u boku Ojca Świętego to było nie tylko swoiste
„zamknięcie” w Pałacu Apostolskim: przyszło jeździć po świecie.
Jak Ksiądz wspomina te pielgrzymki?
Nie byłem na wielu pielgrzymkach, chociaż
większości, jest to dla mnie wielkie doświadczenie. Zobaczyłem jak ludzie czekają
na spotkanie z Następcą św. Piotra, z Namiestnikiem Chrystusowym, jak garną się do
niego, jak chcą przynajmniej znaleźć się w jego cieniu. Widać, że Papież jako Namiestnik
Chrystusowy jest kimś wielkim i bardzo ważnym dla wszystkich wiernych na całym świecie.
Lwowscy
diecezjanie czekają na Księdza Arcybiskupa jako ich przyszłego pasterza
- wszak to właśnie znaczy mianowanie koadiutora. Co by
Ksiądz im chciał powiedzieć już dzisiaj?
Że będę starał się, aby jak najbardziej
przybliżyć im Chrystusa, aby napełnić ich serca wielką radością, ufnością, miłością,
a także bronić ich godności osoby ludzkiej. Chcę prosić, aby ogarniali mnie swoją
modlitwą, bym jak najbardziej i najgodniej przygotował się do sakry biskupiej.