Bł. Szymon z Lipnicy - zakonnik, kaznodzieja, asceta. Żył w XV w., zmarł nagle podczas
zarazy, która wybuchła w Krakowie. Czy ta postać, zdawałoby się tak odległa, może
być dziś dla kogoś inspiracją? A jednak - cotygodniowe nabożeństwa, podczas których
odczytywane są intencje wznoszone za pośrednictwem błogosławionego Szymona, przeciągają
się niekiedy nawet do dwóch godzin. Wśród intencji znajdują się prośby po niemiecku,
hiszpańsku, angielsku, francusku... i wiele z nich zostaje wysłuchanych. 3 czerwca
2007 r. w Rzymie, Szymon z Lipnicy zostanie kanonizowany.
"Szymon pokazuje
współczesnemu człowiekowi - żyjącemu często w zgiełku, pośpiechu i pogoni za sobą
i samorealizacją - coś bardzo ważnego: że można ofiarować swoje życie. Można znaleźć
radość i spokój w ciszy i modlitwie. Można poświęcić się służbie innym poprzez codzienne
spełnianie swoich obowiązków, wierność swojemu powołaniu" - stwierdza o . Wiesław
Murawiec, postulator procesu kanonizacyjnego z ramienia prowincji o.o. bernardynów.
Przypomina, że bł. Szymon głosił kazania, wykładał, przepisywał księgi i spowiadał,
a zmarł podczas zarazy opiekując się chorymi i chodząc do nich z Najświętszym Sakramentem.
Uczeń św. Jana Kapistrana?
Szymon z Lipnicy urodził się ok. 1438 r.
w Lipnicy koło Bochni. Jego rodzice, Grzegorz i Anna, byli prawdopodobnie ludźmi dość
ubogimi. Niewykluczone, że ojciec pracował jako piekarz. Niewiele wiemy o dzieciństwie
i młodości Szymona. Jego biografowie z XVII w. podkreślają wielką pobożność i zamiłowanie
do nauki już od najwcześniejszych lat. Czy tak było? - z pewnością musiał być zdolny
i zdeterminowany, skoro w 1454 r. zapisał się na Wydział Sztuk Wyzwolonych Akademii
Krakowskiej i zamieszkał w studenckiej bursie. Zapłacił tylko 1 grosz wpisowego, choć
bogatsi studenci uiszczali 6. Zapewne nie było go stać na więcej. W 1547 r. ukończył
wydział z tytułem bakałarza. W tym samym roku podjął decyzję wstąpienia do bernardynów.
Ten nowo powstały konwent przyjmował wówczas prawdziwą lawinę powołań. Od
sierpnia 1453 do maja 1454 r. w Krakowie gościł jeden z najznakomitszych kaznodziei
epoki - św. Jan Kapistran, franciszkański reformator, wikariusz generalny Zakonu Braci
Mniejszych obserwantów, znanych w Polsce jako "bernardyni". Jego kazaniom towarzyszyły
liczne cuda i uzdrowienia. Przychodziły tłumy. Nawoływanie do pokuty znalazło szeroki
odzew, m.in. w wielu powołaniach. Niewykluczone, że miało również wpływ na decyzję
Szymona z Lipnicy. Oprócz niego mniej więcej w tym czasie do bernardynów wstąpiło
ponad 100 studentów i bakałarzy oraz kilku profesorów Akademii Krakowskiej.
W
towarzystwie świętych
Czy świętość to sprawa czysto indywidualna? Chyba trudno
jest oderwać świętość Szymona z Lipnicy od świętości jego otoczenia. Znalazł się w
gronie osób wyjątkowych, zakonników żyjących duchem pierwotnej gorliwości św. Franciszka.
Stanisław z Chobrza, Leonard z Sącza, Antoni z Radomska i ci, których znamy już tylko
imiona - Bernard, Aleksy, Filip, Gabriel, Władysław - ci wszyscy zmarli w opinii świętości
ludzie stali się współbraćmi Szymona.
Życie w klasztorze było wymagające.
Oprócz Eucharystii, szeregu modlitw, w tym również modlitw nocnych i rozważań, czas
wypełniały zakonnikom liczne prace - kaznodziejów, lektorów, wykładowców uniwersyteckich,
wychowawców, skryptorów (przepisujących teologiczne dzieła), malarzy miniaturzystów,
ogrodników, czy rzemieślników.
Po rocznym nowicjacie, Szymon z Lipnicy złożył
śluby zakonne i rozpoczął studia teologiczne w ramach przygotowań do kapłaństwa. Były
to rzetelne studia. Święcenia przyjął najprawdopodobniej ok. 1462 r. Pracował przepisując
dzieła teologiczne, a przede wszystkim głosząc kazania. Jako kaznodzieja zyskał sławę.
Nawiązywał zresztą do stylu, tonu i sformułowań św. Jana Kapistrana i św. Bernardyna
ze Sieny. Był pierwszym bernardynem, któremu powierzono funkcję kaznodziei katedralnego.
Pełnił też rozmaite funkcje w zakonie, m.in. wizytatora klasztorów. W związku z powierzonymi
sobie zadaniami odwiedził Rzym. Odbył też pielgrzymkę do Ziemi Świętej.
Był
człowiekiem modlitwy. Jak podkreśla o. Murawiec często przychodził do kaplicy w nocy.
Wtedy miał czas i poczucie, że nic już mu nie przeszkadza. Prowadził życie pokorne,
unikał rozgłosu i zaszczytów. W klasztorze podejmował często pogardzane fizyczne prace.
Bardzo rzetelnie podchodził do swoich codziennych obowiązków. Zawsze starannie przygotowywał
się do kazań i umiał przez nie poruszać ludzkie serca.
Zmarł 18 lipca 1482
r. w Krakowie podczas zarazy. Miał niewiele ponad 40 lat. Zachorował pielęgnując chorych
i szukając ich po domach. Pochowany został w kościele bernardynów w Krakowie i w zasadzie
tuż po śmierci miał już miejsce pierwszy przypisywany mu cud. Było to jeszcze w czasie
zarazy, której on sam padł ofiarą. Jak przypomina o. Murawiec, chodziło o trzech młodych
kleryków, którzy również zachorowali i których w chorobie pielęgnowała jedna z sióstr
z trzeciego zakonu. Dowiedziała się ona o śmierci Szymona i przekonana o jego świątobliwości
zaproponowała braciom modlitwę o uzdrowienie za jego wstawiennictwem.
Szymon
działa!
Kolejne cuda i łaski posypały się "jak z rękawa", tak, że - jak przypomina
o .Murawiec - powstała nawet specjalna komisja klasztorna, która miała je notować.
W zachowanym rękopisie z lat 1482 - 1520 "Miracula" znaleźć możemy opisy poszczególnych
uzdrowień, z uwzględnieniem krakowskich ulic i domów, w których się dokonały. Do Szymona
zwracały się bardzo często matki przewidujące komplikacje przy porodzie lub trudności
z donoszeniem dziecka. Szymon pomagał. Wśród opisów łask znajdujemy nawet przekazy
o cudownych ożywieniach urodzonych martwo dzieci.
Rozwijający się kult sprawił,
że 24 lutego 1685 r. bullą papieża Innocentego VIII Szymon ogłoszony został błogosławionym.
Od końca XVIII w. rozpoczęto starania o kanonizację. Proces zahamowany został jednak
przez stulecie rozbiorów a następnie II Wojnę Światową i rządy komunistyczne w Polsce.
Nie ustał jednak kult krakowskiego błogosławionego. Do czasów obecnych zanotowano
aż kilkaset przypisywanych mu cudów i łask. W kaplicy bł. Szymona w kościele o.o.
bernardynów w Krakowie stoi specjalna skrzynka, do której wrzucać można prośby kierowane
za wstawiennictwem świętego zakonnika. Jak podkreślają ojcowie bernardyni - próśb
tych jest coraz więcej. Pojawiają się też intencje po angielsku, hiszpańsku, włosku,
niemiecku, czy francusku...
W czasie II wojny światowej o. Romuald Gustaw zapoczątkował
tradycję cotygodniowych nabożeństw, tzw. "Czwartków z Szymonem" (czwartek - na pamiątkę
dnia jego śmierci). Tradycja ta podjęta została na nowo w 2003 r. z inicjatywy gwardiana
klasztoru, o . Fidelisa Maciołka. Po Mszy św. następuje specjalne nabożeństwo z ucałowaniem
relikwii błogosławionego i odczytaniem zgromadzonych podczas tygodnia próśb. Jest
ich tak wiele, że czasem nabożeństwo przeciąga się nawet do dwóch godzin.
Prośby
są najróżniejsze. "Bardzo wiele od studentów - o pomyślne zdanie egzaminów, obronę
pracy magisterskiej, czy doktorskiej" - opowiada o. Murawiec. Bł. Szymon sam był przecież
studentem, a potem wykładowcą w Krakowie i czczony jest jako patron młodzieży akademickiej.
Uważany jest również za szczególnego patrona kobiet oczekujących dziecka. Wśród intencji
znajdują się też prośby o jedność małżeństwa i bardzo wiele próśb o uzdrowienie. "I
te cuda się zdarzają" - podkreśla o. Murawiec. Przypomina, np. o cudownym uzdrowieniu
sprzed ok. półtora roku. Mieszkanka Nowej Huty chorowała na raka macicy. Jej mąż,
w przededniu operacji, po Mszy św. w jednym z krakowskich kościołów wstąpił na chwilę
do bernardynów, wówczas gdy akurat odbywało się czwartkowe nabożeństwo z bł. Szymonem.
Jak opowiada - modlił się wówczas gorąco o uzdrowienie żony i następnego dnia w trakcie
badań okazało się, że objawy jej choroby ustąpiły.
Życie zaczyna się po śmierci
Starania
o kanonizację Szymona udało się na nowo podjąć dopiero w ostatnich latach. W 2004
r. Kongregacja do Spraw Świętych w Rzymie oraz Postulatura Generalna Zakonu Braci
Mniejszych wydały dokumentację kanonizacyjną błogosławionego. W 2006 r. potwierdzono
cud za wstawiennictwem bł. Szymona - uzdrowienie w 1943 r. Marii Piątek, krakowskiej
farmaceutki, chorej na zator mózgowy, sparaliżowanej i pozbawionej mowy.
3
czerwca 2007 r. w Rzymie Szymon wraz z trzema innymi błogosławionymi - Jerzym Preczą
- kapłanem z Malty, Karolem od św. Andrzeja (Janem Andrzejem Houben) - pasjonistą
z Irlandii i Marią Eugenią od Jezusa (Anną Eugeią Milleret de Brou) - zakonnicą francuską
- ogłoszony zostanie przez papieża Benedykta XVI świętym. Uznany zostanie zatem za
przykład do naśladowania i wzór dla całego Kościoła powszechnego. Już teraz widać,
jak bardzo rozszerza się jego kult. Skromny kaznodzieja i spowiednik, pokornie przepisujący
dzieła mistrzów swego zakonu nie mógł nawet podejrzewać, że w kolejnych stuleciach
będzie miał wciąż tyle pracy, a prośby o jego relikwie napływać będą do Krakowa nie
tylko z Europy, ale również z części nieodkrytego jeszcze za jego życia świata - ze
Stanów Zjednoczonych, Filipin, czy Australii.
Cichy, wydawałoby się niepozorny
św. Szymon to kolejny święty przekonujący o prawdzie, że najważniejsze jest niewidoczne
dla oczu, a prawdziwe życie zaczyna się po śmierci.