Chrześcijanie i muzułmanie Libanu zdecydowanie potępiają działania radykalnego ugrupowania
terrorystycznego Fatah al-Islam. Apelują też o położenie kresu przemocy i ponowne
rozpoczęcie rozmów pokojowych. Jednak jak podkreśla maronicki biskup Béchara Raї nie
będzie to łatwe, ponieważ siejąca śmierć palestyńska organizacja Fatah al-Islam popierana
jest przez kraje, którym zależy na destabilizacji Libanu.
Tymczasem w Kraju
Cedrów wybuchają kolejne bomby. Po Trypolisie kolej przyszła na Bejrut. Jak podkreśla
pracujący w tym mieście o. Paweł Bielecki- Kurysz OFMCap, boleśnie pokazało to Libańczykom,
że pokój jest wciąż w sferze marzeń.
„Bomba ukryta pod samochodem wybuchła
ok. godz. 23.00, blisko sklepów i mieszkań. Straty są ogromne, kilkanaście osób zostało
rannych. Jednak najgorsze jest to, że coraz trudniej jest nam myśleć o Libanie jako
kraju, który mógłby być miejscem pokoju i nadziei” – podkreśla o. Bielecki- Kurysz
OFMCap.
Wojsko już trzeci dzień walczy z islamską organizacją Fatah al-Islam
i takiej eskalacji konfliktu, zdaniem polityków, nie było od zakończenia wojny domowej.
Po Trypolisie, Bejrut stał się celem ataków terrorystycznych. Chodziło o to by zastraszyć
mieszkańców i dać do zrozumienia, że szukanie sprawców zabicia premiera Rafika Haririego,
nie może mieć miejsca. „Chyba jeszcze długo nie poznamy prawdy” – mówi polski kapucyn.
Sytuację w Bejrucie nazywa „oblężoną twierdzą”. „Jest bardzo mało ludzi na ulicach,
bo nie wiadomo, kiedy i gdzie wybuchnie kolejna bomba. Trypolis natomiast jest nadal
w ogniu i nie widać końca tej zbrojnej konfrontacji. W szpitalach przyjmuje się rannych,
odkłada się też na razie uroczystości pogrzebowe ofiar zamachów, bo nikt nie jest
w stanie zapewnić nikomu całkowitego bezpieczeństwa” – mówi o. Bielecki-Kurysz.
Tymczasem
radykalna organizacja palestyńska Fatah al-Islam zapowiedziała „rozpętanie burzy ognia”
w Bejrucie. Zagroziła też rozszerzeniem działań zbrojnych na całym terytorium Libanu.