Brazylia: potrzeba rachunku sumienia ze stylu prowadzonego duszpasterstwa
V Konferencja Ogólna Episkopatów Ameryki Łacińskiej i Karaibów będzie spojrzeniem
na duszpasterskie wyzwania stojące przed Kościołem w tym czasie. Jednym z nich jest
problem przechodzenia wiernych do sekt. Refleksji z tym związanej towarzyszą także
głosy zachęcające do rachunku sumienia ze stylu prowadzonego duszpasterstwa - mówi
ojciec Luiz Carlos de Oliveira, redemptorysta, spowiednik sanktuarium w Aparecidzie.
O. Luiz Carlos de Oliveira: Ludzie mają bardzo silną wiarę. Ci, którzy
przechodzą do sekt – to głównie przyjezdni, migranci. Przyjeżdżają do wielkich miast
wyrwani ze swego środowiska i padają ofiarą iluzji. W pewnym sensie tracą wszystko:
religię, rodzinę, miejsce pochodzenia, tradycję, a sekty przyjmują ich do wspólnoty.
Paradoksalnie to zjawisko pomaga Kościołowi katolickiemu. Dlaczego? Bo oni modlą się,
czytają Biblię (co nie jest zbyt częste wśród naszych wiernych) i prowadzą życie wspólnoty.
Jak pomaga? Otóż gdy przychodzi moment otrząśnięcia się z prania mózgu, któremu zostają
poddani, gdy sumienie się rozjaśnia - wracają. I spotykam ludzi tu w sanktuarium którzy
wracają nawet po kilkudziesięciu latach. Napływ wiernych z roku na rok rośnie.
RV:
Dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła?
O. Luiz Carlos de Oliveira: Być
może wina leży także po stronie księży i biskupów. Konkretnie w tym, że brakuje wystarczającego
otwarcia na ludzi i ich problemy, a uwagę zaprzątają nieraz sprawy przyziemne: samochód,
konto, komórka. Jest pewna grupa księży, nawet jeśli się o tym często nie mówi, którzy
nie dbają o lud. Gdy ludzie chcą się nieraz wyspowiadać – księdza nie ma. Gdy proszą
by przyszedł pobłogosławić, do chorego czy na pogrzeb – trudno go znaleźć. Kończy
się to tak, że przychodzi pastor, czy lider sekty... Jako spowiednik spotykam tu ludzi,
którzy wracają po 40, albo 30 latach do Kościoła. Tu, w sanktuarium spotykają się
z życzliwym przyjęciem, znajdują zrozumienie. A co się tyczy wizyty Papieża, wielu
ludzi mówi: ja się nawróciłem, kiedy w Brazylii był Jan Paweł II. Mamy nadzieję, że
jego następca, człowiek tak łagodny i uprzejmy również pobudzi takie zmiany, że zdoła
ludzi przyciągnąć.