Kard. Bertone: Papież obudzi kontynentalny ruch solidarności -wywiad
Pierwsza wizyta Benedykta XVI w Ameryce Łacińskiej może stać się opatrznościową okazją
do pobudzenia wielkiego ruchu solidarności na całym kontynencie - uważa kard. Tarcisio
Bertone. Watykański sekretarz stanu udzielił wywiadu Radiu Watykańskiemu. Ukazał się
on równocześnie na łamach wielkiego brazylijskiego dziennika „Folha”, który wychodzi
w São Paulo.
RV: Co według Księdza Kardynała przyniesie ta podróż?
Kard.
Bertone: Wiadomo, że bezpośrednią okazją do tej podróży jest V Konferencja Ogólna
wszystkich biskupów latynoamerykańskich. To pierwsza wizyta nowego Papieża w Ameryce
Łacińskiej. Zna on dobrze kontynent amerykański, a przede wszystkim Amerykę Południową,
gdyż wielokrotnie spotykał się w Watykanie z wszystkimi tamtejszymi biskupami przy
okazji ich wizyt ad limina. Uczestniczył też w spotkaniach na terenie Ameryki Łacińskiej.
Pamiętam, jak w r. 1996 spotkał się w Guadalajarze z biskupami z wszystkich latynoamerykańskich
komisji ds. nauki wiary. Jest to zatem powrót, i to powrót do tak wielkiego państwa,
jak Brazylia – do kraju o największej na świecie liczbie katolików. Joseph Ratzinger
wraca tu jako Papież, by podjąć wyzwania i problemy, jakie trzecie tysiąclecie stawia
przed tym wielkim lądem, który jest głęboko chrześcijański i przez Jana Pawła II został
nazwany «kontynentem nadziei». Ma on swoją specyfikę właśnie dzięki ewangelizacji.
Przyswoił sobie życiowe soki chrześcijaństwa, przepoił nimi swą historię, wszystkie
swoje struktury i działania – choć niestety ewangeliczny zaczyn nie rozwiązał jeszcze
palących problemów tego kontynentu. Są one związane z różnymi formami nierówności,
ubóstwa i nieraz także ucisku. Jest to zatem opatrznościowa okazja, by wystosować
ważkie przesłanie do wszystkich duszpasterzy, do wszystkich miejscowych wspólnot,
do Kościołów lokalnych, do wszystkich chrześcijan i do ludzi dobrej woli. To także
okazja, by zmobilizować na nowo wielki ruch solidarności, promowania sprawiedliwości
na kontynencie latynoamerykańskim. RV: Jak Stolica Apostolska
widzi sytuację Kościoła latynoamerykańskiego?
Kard. Bertone: Ameryka
Łacińska, jak zwróciliśmy również uwagę na niedawnym spotkaniu (w lutym 2007 r.) ze
wszystkimi nuncjuszami apostolskimi z 22 krajów latynoamerykańskich, to kontynent
zraniony sytuacjami przerażająco dramatycznymi. Pomyślmy o przemocy dręczącej przede
wszystkim wielkie metropolie. Pomyślmy o handlu narkotykami, który staje się coraz
bardziej agresywny i potężnieje. Pomyślmy o nierównościach społecznych, których nie
da się jeszcze wyrównać. Pomyślmy o problemach bezrobocia, migracji. Pogarszanie się
edukacji uderza w dużą część młodzieży, która stanowi przeważającą większość mieszkańców
krajów latynoamerykańskich. Odczuwa się też brak rzeczywiście reprezentatywnej demokracji.
Oczywiście we wszystkich tych sytuacjach Kościół obecny jest przede wszystkim po to,
by głosić Ewangelię. Ma też jednak popierać «rewolucję ludzką» – rewolucję równości,
sprawiedliwości i pokoju. Należy ona do samej istoty misji Kościoła, niejako do jej
DNA. Rewolucję tę wspierają i prowadzą wszyscy, którzy należą do Kościoła: biskupi,
duchowieństwo, laikat, wielkie zgromadzenia zakonne – dawne i nowe – oraz ruchy i
stowarzyszenia wiernych świeckich. Kościół widzi również oznaki pozytywne we wspólnotach
lokalnych Ameryki Łacińskiej, także nowy wzrost powołań tak do kapłaństwa, jak i do
życia konsekrowanego, oraz większą świadomość osób świeckich. Należy to podkreślać,
a przede wszystkim starać się, by rozwijała się ona coraz bardziej.
RV:
Jak Konferencja Ogólna Episkopatów Ameryki Łacińskiej odpowie na sytuację niesprawiedliwości
społecznej i ubóstwa na tym kontynencie? Kard. Bertone: Obecnie
w działalności Kościoła mamy też program społecznego zaangażowania, którym jest katolicka
nauka społeczna. Kompendium Nauki Społecznej Kościoła rozpowszechniane jest na całym
świecie. Zostało zaprezentowane w wielu miejscach i jest stopniowo przyswajane, zwłaszcza
przez katolików świeckich zaangażowanych w życie społeczne i polityczne, ale także
przez zakonników i zakonnice, kapłanów i biskupów. Mamy zatem światło i zachętę w
postaci nauki społecznej Kościoła. V Konferencja Ogólna Episkopatów Ameryki Łacińskiej,
obiektywnie obserwując zjawiska i sytuacje, wytyczy oczywiście linie ściśle praktycznego
działania. Kierować się przy tym będzie wcześniejszymi dokumentami Magisterium Kościoła,
takimi jak te, które wydano na poprzednich konferencjach ogólnych latynoamerykańskich
biskupów w Medellín, Puebli i Santo Domingo. Niewątpliwie cały Kościół angażuje się
na dwóch frontach. Z jednej strony jest to ewangelizacja w ścisłym tego słowa znaczeniu,
a zatem umacnianie wiary chrześcijańskiej, znajomości i doświadczania życia w Chrystusie.
Z drugiej strony prowadzi się działalność społeczną i promocję ludzką. Jest wiele
inicjatyw takich jak niedochodowe organizacje użyteczności społecznej czy inne działające
na tym polu grupy. Ja sam udam się do Peru, by wspomóc pracę włoskiego stowarzyszenia
«Operazione Mato Grosso», które działa w Ameryce Łacińskiej. Podejmuje się tysiące
inicjatyw będących aktami solidarnej pomocy Starego Lądu i innych kontynentów dla
Ameryki Łacińskiej. Zadaniem Kościoła latynoamerykańskiego będzie tylko konsolidowanie,
potwierdzanie, weryfikacja, ewentualnie korygowanie błędów i braków, a zatem rozwijanie
tego ogromu działań – tego strumienia miłosierdzia społecznego, który płynie przez
całą Amerykę Łacińską.
RV: Czego Ksiądz Kardynał oczekuje od konferencji
w Aparecidzie?
Kard. Bertone: Przede wszystkim spodziewam się wysiłku,
by potwierdzić kościelną jedność w tej misji powierzonej właśnie Kościołowi katolickiemu
w Ameryce Łacińskiej. Chodzi o jedność biskupów i Kościołów lokalnych między sobą
oraz ich jedność i komunię z Papieżem. Jest on najwyższym pasterzem Kościoła powszechnego
przybywającym, by przynieść swe słowo, swoją solidarność. Wystosuje przesłania, które
– jak odczuwamy, także w oparciu o doświadczenie tych 2 lat pontyfikatu Benedykta
XVI – są tak wyraziste i bliskie ludziom oraz ich prawdziwym problemom. Oczywiście
Papież pragnie zanieść ludzkim sercom przede wszystkim gorącą miłość do Chrystusa.
Oczekuje, że pasterze Kościoła zebrani razem w Aparecidzie postawią na pierwszym miejscu
taką właśnie miłość do Chrystusa, który jest jedynym, powszechnym Zbawicielem świata.
Należy zatem skierować wzrok ku Chrystusowi. Trzeba zachowywać jedność między sobą,
ale w zjednoczeniu z Chrystusem Zbawicielem. Chodzi też o spotkanie z Chrystusem w
Eucharystii, uczęszczanie na Mszę, zwłaszcza niedzielną. Jest ona źródłem wszelkich
sił i zasobów, prowadzących do miłosierdzia i miłości względem bliźniego. Papież wyjaśnił
to bardzo dobrze w swojej encyklice Deus caritas est. Są tu zatem dwie linie
– jedności z Chrystusem oraz działalności charytatywnej, społecznej i także politycznej
członków Kościoła w społeczeństwach, w których żyją, będąc dla tych społeczeństw zaczynem.
Sądzę, że będą to właśnie dwie główne linie, które podejmie i wylansuje V konferencja
ogólna biskupów latynoamerykańskich.
RV: W czasie wizyty Benedykta
XVI w kraju z największą na świecie liczbą katolików odbędzie się też kanonizacja
pierwszego rodowitego Brazylijczyka. Jakie ma ona znaczenie dla brazylijskiego Kościoła? Kard.
Bertone: Ojciec Galvão de França to postać wspaniała, zachwycająca. Był prawdziwym
Brazylijczykiem. Studiował najpierw u jezuitów, później został kapłanem w zakonie
franciszkanów. Był też jednak architektem, inżynierem. Zbudował wielki klasztor, który
ze względu na wartości artystyczne Narody Zjednoczone uznały za dziedzictwo kulturalne
ludzkości. Ten klasztor dał początek 9 dalszym. Wpłynęły one na życie duchowe i społeczne
Brazylijczyków. Chodzi zatem o człowieka będącego symbolem tej symbiozy między głęboką
duchowością a miłością bliźniego. Ten wielki człowiek został uznany za męża pokoju
i miłosierdzia. Uważam, że jest to symbol, że jest to naprawdę wzór dla Brazylii,
ale także dla całej Ameryki Łacińskiej.
RV: W Ameryce Łacińskiej coraz
częstsze są sekty…
Kard. Bertone: Niestety zjawisko sekt to problem
dręczący nie tylko kontynent latynoamerykański, ale także Amerykę Północną i zresztą
również kraje europejskie. Kościół, jak powtarza nam Jezus w Ewangelii, stale wzywany
jest do tego, by nawracał się do swojego Pana. Jest to proces oczyszczania i odnowy.
Spora część Ludu Bożego odeszła. Ludzie opuszczają Kościół katolicki, szukając innych
wspólnot, w których mają nadzieję zaspokoić swe potrzeby religijne i również trochę
pragnienie ducha rodzinnego, ducha wspólnoty. Stawia to przed Kościołem poważne pytania.
Zobowiązuje, by zweryfikował jakość swego dzieła ewangelizacji, wychowywania do wiary
i budowania swoich wspólnot. Zawsze powtarzam biskupom i księżom, że zjawisko sekt
stawia przed nimi problem umiejętności przyjmowania i słuchania ludzi. Trzeba zatem
być blisko ludzi, być na nich otwartym. Uczyli nas tego wielcy, święci biskupi. Jan
Paweł II pisze w swojej autobiografii, że starał się zawsze mieć wobec ludzi taką
postawę. Benedykt XVI uczy nas tego swoją zdolnością słuchania, bycia bliskim i bezpośrednim.
Ludzie, których spotyka, choćby tylko przelotnie, podczas audiencji, czują się przemienieni.
Odczuwają bowiem, że traktowani są przyjaźnie, tak jakby to było spotkanie ze starymi
przyjaciółmi. To coś naprawdę pięknego! Tu można się czegoś nauczyć. Wydaje mi się
to również prostym, ale skutecznym sposobem zapobiegania odchodzeniu od Kościoła naszych
katolickich wiernych. RV: W Brazylii Ojciec Święty będzie miał
dwa spotkania z młodymi: w São Paulo, a potem we wspólnocie prowadzącej rehabilitację
narkomanów. Jakie przesłanie zaniesie Papież brazylijskiej młodzieży?
Kard.
Bertone: Pamiętajmy, że statystycznie ludność kontynentu latynoamerykańskiego,
a szczególnie Brazylii, jest w znacznej większości młoda. Jest to zatem kontynent
młodzieży. Papież pragnął, również na wyraźną prośbę biskupów brazylijskich i latynoamerykańskich,
spotkać się z młodymi, którzy są entuzjastami Światowych Dni Młodzieży, spotkań i
działalności stowarzyszeń kościelnych. Chciał tez spotkać młodzież naznaczoną tragiczną
historią osobistą, taką jak narkomania. Papież wzywa młodych ludzi, by byli protagonistami
przemian tego kontynentu i swojej własnej historii. Oczywiście nie mogą przy tym odrywać
się od tradycji ojców, tradycji chrześcijańskich, a zatem od przykładu, jaki dali
im rodzice. Chodzi więc o pozytywną relację między pokoleniami. Ze strony rodzin,
ludzi dorosłych, osób starszych trzeba takiego stosunku do młodych, bo są oni przyszłością
społeczeństwa i Kościoła. Równocześnie jednak Papież zaniesie wielkie przesłanie,
jakie skierował do młodych w Kolonii: że oni sami mają stawać się apostołami swych
rówieśników, być pełni radości i przekazywać tę «zaraźliwą» radość. Radość, że jest
się przyjaciółmi Boga, przyjaciółmi Jezusa. Radość rozpoznawania w Bogu przyjaciela
– Boga, który jest nam bliski. RV: Papież spotka się też z
prezydentem Luisem Ignacio Lulą da Silvą. Jaki jest klimat stosunków między Stolicą
Apostolską a rządem Brazylii? Kard. Bertone: Odczuwa się atmosferę
bardzo pozytywną zarówno ze strony biskupów i brazylijskiej konferencji episkopatu,
jak też Stolicy Apostolskiej. Nuncjusz apostolski, abp Lorenzo Baldisseri, jest świadkiem
i także współtwórcą tych pozytywnych relacji między Kościołem a wielkim państwem brazylijskim.
Przygotowuje się również swego rodzaju porozumienie globalne i zasadnicze, które,
jak mamy nadzieję, zostanie zawarte jeszcze w tym roku. Wszyscy go pragną, by mogło
ukierunkowywać Kościół i państwo, Kościół i wspólnotę polityczną w tym, co Sobór określa
jako «zdrową współpracę» dla dobra każdego człowieka i również dla rozwiązania problemów,
które mogą jeszcze być przedmiotem dyskusji. RV: Co może Ksiądz
Kardynał powiedzieć Brazylijczykom?
Kard. Bertone: Odwiedzałem Brazylię
wielokrotnie. Muszę odnotować, że jest tam także sieć dzieł prowadzonych przez salezjanów
i przez wiele innych zgromadzeń zakonnych. Muszę powiedzieć, że jest to kraj ogromny,
żywotny, bogaty w zasoby. W Brazylii, jak też w całej Ameryce Łacińskiej, są liczne
sanktuaria maryjne. Proszę Brazylijczyków, by – z błogosławieństwem Matki Bożej z
Aparecidy – zgodnie ze swymi wielki tradycjami nadal ożywiali i umacniali świadomość
godności każdej osoby, życiową mądrość, gorące umiłowanie sprawiedliwości, nadzieję
wbrew wszelkiej nadziei. Los Brazylii jest bowiem w rękach Brazylijczyków, tak jak
jest z pewnością w rękach Bożych. Bóg jest blisko i udziela pomocy. Niech zatem z
mocną, radosną, ufną wiarą w Boga Brazylia spogląda w trzecie tysiąclecie z zwierzeniem
i nadzieją.