W kościele parafialnym Najświętszego Oblicza Jezusa w Turynie do chwały ołtarzy wyniesiony
został zmarły w r. 1936 ks. Luigi Boccardo. Z upoważnienia papieża aktu beatyfikacji
14 kwietnia dokonał prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. JoséSaraiva
Martins.
Bł. Luigi Boccardo urodził się w roku 1861 w ubogiej rodzinie w Moncalieri
koło Turynu jako 7. z dziesięciorga dzieci. Jego starszym o 13 lat bratem był późniejszy
ksiądz, założyciel Ubogich Córek św. Kajetana, Giovanni Maria, którego przed 9 laty
beatyfikował w Turynie Jan Paweł II. Za przykładem brata Luigi wstąpił do seminarium
diecezji turyńskiej. W niecały rok po przyjęciu kapłaństwa został ojcem duchownym
nowo wyświęconych księży. Ponadto przez 30 lat prowadził wykłady w seminarium. Obok
wychowywania młodych duchownych zajmował się pracą katechetyczną i organizowaniem
w ośrodkach kościelnych nauczania religii, usuniętego wówczas ze szkół państwowych
przez antyklerykalne władze. Był też znanym spowiednikiem. Jego brat, bł. Giovanni
Maria Boccardo, umierając w r. 1913 pozostawił mu kierowanie założonym przez siebie
zgromadzeniem. Jako przełożony tej wspólnoty zakonnej bł. Luigi założył w r. 1932
jej nową, kontemplacyjną gałąź Córek Jezusa Króla dla sióstr niewidomych. Kierował
równocześnie instytutem niewidomych, należącym do diecezji. Zmarł w r. 1936, mając
75 lat.
„Kanonik Luigi Boccardo był piewcą miłosierdzia i miłości, którymi
Bóg darzy zwłaszcza w sakramencie Pojednania”- powiedziała Radiu Watykańskiemu przełożona
generalna Ubogich Córek św. Kajetana, matka Teresa Ponsi. W biografiach przyszłego
błogosławionego czytamy o pewnej dziewczynce, która spowiadała się u niego, przygotowując
się do pierwszej Komunii. Powiedziała później swemu ojcu: «Tatusiu, wyspowiadaj się
i ty u ks. kanonika Boccardo, a pokaże ci słońce!». Kiedyś, gdy był już w podeszłym
wieku, zgłosił się do niego młody ksiądz, ubrany po świecku, bo chciał rzucić kapłaństwo.
Otworzył serce przed ks. Luigim, który razem z nim płakał, pocieszał go, dawał mu
rady, udzielił absolucji, a na koniec, gdy młody kapłan miał już odejść, sam na klęczkach
poprosił go o rozgrzeszenie. „Młodego księdza ten gest ukazujący wielkość i godność
kapłaństwa tak uderzył, że zmienił decyzję. Był odtąd świętym, gorliwym kapłanem.
Zmarł po wielu latach, szczęśliwy, że jest księdzem” – wyznała przełożona Córek św.
Kajetana.