Tysiące osób w czasie Wielkanocy przyjęło w Chinach chrzest. Głód Boga nie idzie jednak
w parze z wolnością religijną w tym kraju. Policja uniemożliwiła sprawowanie wielkanocnych
liturgii w niektórych wspólnotach katakumbowych, aresztowanych zostało też wielu wiernych.
Utrudnienia jednak nie są wstanie powstrzymać niespotykanej od lat fali ożywienia
religijnego. Chrztów jest tak wiele, że wręcz „brakuje” rodziców chrzestnych. W dużych
miastach jak np. Szanghaj czy Xian, normalną praktyką staje się fakt, że te same osoby
są rodzicami chrzestnymi nawet kilkudziesięciu katechumenów – podała agencja AsiaNews.
Głód Boga i prawdziwych wartości duchowych dotyka szczególnie ludzi dobrze
sytuowanych, profesorów uniwersyteckich i studentów. Szerzący się materializm i indywidualizm
nie są w stanie zapełnić ich pragnienia wyższych wartości. Nie znajdują ich także
w buddyzmie czy taoizmie. Chrzest przyjmuje jednak również wielu ubogich Chińczyków
i emigrantów. Kościół szczególnie dociera do ludzi zapomnianych przez chińskie społeczeństwo.
Katolicy zaangażowani są tam w różnorodne dzieła charytatywne: prowadzą sierocińce,
domy starców, przychodnie dla najbiedniejszych i ośrodki dla chorych na AIDS. Świadectwo
dawane w tych miejscach sprawia, że wielu Chińczyków postanawia przyjąć chrzest.