Abp Michalik: nie przemogą Kościoła współcześni prześladowcy
Do mądrego poderwania się do czynu, by walczyć o obraz wiary i Kościoła w Polsce,
Europie i na świecie zachęca abp Józef Michalik, metropolita przemyski w liście pasterskim
na Wielki Post.
W liście o św. Andrzeju Boboli abp Michalik przywołał postać
tego Patrona Polski, którego 350. rocznica śmierci przypada w tym roku.
Podkreślając,
że powrót do prawdy i nawrócenia jest zawsze potrzebny hierarcha zauważa jednak fałsz
obecnej sytuacji, w której „oczyszczenia chcą niekiedy dokonywać ci, którzy ten Kościół,
jego kapłanów i wiernych po II wojnie światowej brukali, szkalowali i łamali, a nawet
męczyli i zamykali do więzień”.
Przewodniczący episkopatu jest przekonany,
że w najbliższych latach będzie toczył się bój o obraz wiary i rolę Kościoła w Polsce,
w Europie i w świecie. „Chodzi tu o to czy religia ma pozostać sprawą formalną, prywatną,
właściwie martwą czy żywotnie i twórczo będzie obecna w życiu prywatnym i publicznym”
- napisał abp Michalik.
Poniżej publikujemy pełny tekst listu pasterskiego
o św. Andrzeju Boboli na Wielki Post 2007 r. abp. Józefa Michalika:
Drodzy
Bracia i Siostry Drodzy Czciciele św. Andrzeja Boboli
Są wydarzenia, które
zaistniały w historii raz jeden, ale ich wartość tworzy w kolejnych latach nową historię,
promuje refleksję, wzory zachowań i czyny. Chciałbym dziś nawiązać do pewnego wydarzenia,
które miało miejsce dokładnie 350 lat temu.
16 maja 1657 roku zginął w Peredylu,
koło Janowa na Polesiu, na terenach dawnej Rzeczpospolitej, niezwykły, gorliwy misjonarz
ksiądz Andrzej Bobola, który był 49 ofiarą krwawych prześladowań pośród jezuitów w
tamtym okresie.
Andrzej urodził się w 1591 roku na Bobolówce w Strachocinie
na terenie diecezji Przemyskiej i tutaj został ochrzczony. Wychowany w katolickiej
rodzinie od najmłodszych lat nie tylko poznawał naszą wiarę ale wrastał w nią, coraz
bardziej wiązał się i utożsamiał z żyjącym w Kościele Chrystusem. Słowa i czyny Zbawiciela:
„ Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie" (Łk 9,23), „Idźcie
i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19), „Kto nie bierze swego krzyża, a
idzie za Mną, nie jest Mnie godzien ." (Mt 10,38), stawały się powoli sposobem
jego myślenia i życia.
Po ukończeniu szkoły odbył nowicjat w Wilnie i tam
został przyjęty do Zakonu Jezuitów, oraz wyświęcony na kapłana. Szybko zasłynął jako
dobry organizator i wybitny kaznodzieja. Ludzie nie tylko słuchali go chętnie, ale
nawracali się i zmieniali życie. Swoim słowem i łaską porywał katolików, prawosławnych
i protestantów. Nazywano go „ duszochwatem". Jego autorytet i sława rosła nieustannie,
ale niestety, wyzwalała nienawiść wrogów. W okrutnych, wyszukanych mękach zginął 350
lat temu, ale nie „ zszedł ze sceny", nie przestał kochać Pana Boga i swej
Ojczyzny, nie przestał troszczyć się o ludzi. Zaczął to tylko czynić inaczej.
Po
raz pierwszy sam dał o sobie znać w 45 lat po męczeńskiej śmierci, w czasie oblężenia
miasta, kiedy to ukazał się we śnie ks. Godebskiemu rektorowi Kolegium w Pińsku mówiąc,
że ks. rektor szuka pomocy nie tam gdzie powinien i że to on pomoże strapionym zakonnikom
jeśli odnajdą jego ciało i pochowają je oddzielnie. Dokonano tego, otoczono modlitwą
ciało Męczennika i wtedy okazało się, że wokół Andrzeja Boboli zaczynają dziać się
rzeczy niezwykłe. Ludzie doznawali cudów i łask. Do jego trumny szli królowie ( np.
król August został uzdrowiony), oraz ludzie prości, szli prosić i dziękować, gdyż
wszystkim z woli Bożej przychodził z pomocą.
To do niego i z nim modlono się
i odprawiano procesje w roku 1920, kiedy na osłabioną Polskę, tuż po odzyskaniu wolności
napadły wojska sowieckie. Zwycięski „Cud nad Wisłą" nastąpił podczas intensywnych
modlitw do Matki Bożej i po zakończeniu nowenny do św. Andrzeja Boboli. Z oblężonymi
w Warszawie modlił się ówczesny nuncjusz apostolski Achille Ratti, który później jako
papież Pius XI kanonizował św. Andrzeja Bobolę w 1938 roku w Rzymie.
Papieże
znali historię Janowskiego Męczennika ze Strachociny. Nabożeństwem darzył go, Pius
XII, który swoją ostatnią, krótką ale ważną encyklikę poświęcił św. Andrzejowi, nazywając
go „ Niezwyciężonym atletą Chrystusa" (16.V.1957 ). Papież poruszył w tym dokumencie
ważne sprawy dla Polski, chociaż troską obejmował cały Kościół i swoją wizją wybiegał
daleko w przyszłość. Nazwał tam Polskę „przedmurzem chrześcijaństwa" ( antemurale
christianitatis) stwierdzając, ze nasza ojczyzna i nasz naród był zawsze wierny
Chrystusowi i że obrona prawdziwej wiary wiąże się wprawdzie z koniecznością ofiar,
ale jest i pozostanie naszą misją dziejową wyznaczoną przez Opatrzność.
Andrzej
Bobola na twardszej niż granit cnocie pokory zbudował swoje życie duchowe. Bóg pokornym
łaskę daje i dzięki temu o. Andrzej doszedł do wielkich blasków świętości. Kochał
nade wszystko Boga i ludzi a nie siebie i dlatego rozkochiwał dusze w Jezusie, pozyskiwał
ludzi dla Kościoła i nawracał ich na właściwą drogę życia. On już wtedy wiedział,
że Polska winna być nie tyle mocna militarnie czy ekonomicznie, co silna moralnie,
bo cóż po liczbie żołnierzy jeśli będą sprzedajni, cóż po bogactwie kupców, magnatów
i biznesmenów jeśli swe dobra zdobywają krzywdą ludzką, wbrew prawu i potem wywożą
je za granicę. Należy przypomnieć, że od roku 2002 święty Andrzej Bobola jest Patronem
Polski, której przychodził z pomocą w różnych, trudnych momentach jej dziejów.
Nic
dziwnego, ze Papież zachęcał Polaków, aby obchodząc „trójwiekową rocznicę męczeństwa
św. Andrzeja Boboli, rozważali głęboko wzniosłe jego cnoty i budzili w sobie poczucie
obowiązku wstępowania w jego ślady " (tamże).
Drodzy Bracia i Siostry,
Z całą odpowiedzialnością za dary Boże trzeba i dziś przypominać, że Pan Jezus
raz na zawsze wyraził swoją wolę, abyśmy poznali prawdziwego Boga i pamiętali o zbawieniu,
o życiu po śmierci, które osiągamy, jeżeli będziemy pełnić wolę Bożą.
Wśród
zaleceń naszego Zbawiciela jest troska o zbawienie wszystkich ludzi: „ Idźcie i
nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19) . A więc, wszelkimi sposobami mamy głosić
ewangelię, bronić jej, wykładać i szerzyć. Jest to zadanie dla kapłanów i świeckich,
dla Akcji Katolickiej, Stowarzyszeń i Wspólnot Katolickich, dla rodziców, nauczycieli
i wszystkich środowisk. Poznać Słowo Boże, przeżywać prawdę, że „ Bóg jest miłością"
(1 J 4,8) i zachęcać do czynów z miłości nawet jeśli spotkamy się z niezrozumieniem
czy prześladowaniem. Oto najważniejsze dziś zadanie.
Nie przemogą Kościoła
ci, którzy zamęczyli świętego Andrzeja, ani nowocześni prześladowcy, którzy zabili
ks. Władysława Findysza, błogosławionego męczennika ze Żmigrodu, czy księdza Jerzego
Popiełuszkę, a także tylu innych kapłanów i świeckich. Nie przemogą Kościoła i jego
Ewangelii ci, którzy dzisiaj, wypominając nasze biskupie i kapłańskie słabości zapominają,
że siłą Kościoła nie są ludzie, ale jest żyjący w nim Jezus Chrystus, który przebacza
grzechy zachęcając do nawrócenia: „ idź w pokoju i nie grzesz więcej" (por.
J 8,11). Przykład św. Andrzeja Boboli przypomina dziś mocniej niż kiedykolwiek obowiązek
uczciwszego, bardziej ofiarnego życia wszystkich chrześcijan: biskupów, księży, zakonów
i świeckich. Jedynie święci są pełnymi świadkami Chrystusa i skutecznymi siewcami
Ewangelii.
Wielki Post rozpoczął się środą popielcową od wielkiego oczyszczania
Kościoła. Powrót do prawdy i nawrócenie jest zawsze potrzebne, ale fałsz intencji
polega na tym, że oczyszczenia chcą niekiedy dokonywać ci, którzy ten Kościół, jego
kapłanów i wiernych po II wojnie światowej brukali, szkalowali i łamali, a nawet męczyli
i zamykali do więzień. Nie przestali nas i w ostatnich latach szkalować, wmawiając
światu, że naród, który złożył najwięcej ofiar przy ratowaniu Żydów w czasie II wojny
światowej bywa oskarżany jako antysemicki. Dziś próbuje się z kolei wmówić nam, że
Kościół, który w Polsce najmocniej opierał się ideologii komunistycznej nie ma prawa
do godnej historii z okresu powojennego, bo prześladowcy siłą lub naciskami złamali
kilku jego kapłanów, którzy zresztą w większości wypadków uczciwością życia i pracą
naprawili chwilową słabość i pokazali, kto był przyczyną ich załamania, a kto jest
siłą ich duchowego odrodzenia.
Drodzy Bracia i Siostry,
Dzielę się
dziś z Wami moim głębokim przekonaniem, że i w najbliższych latach będzie toczony
bój o obraz wiary i rolę Kościoła w Polsce, w Europie, w świecie. Chodzi tu o to czy
religia ma pozostać sprawą formalną, prywatną, właściwie martwą czy żywotnie i twórczo
będzie obecna w życiu prywatnym i publicznym. Chodzi o to czy w ustanawianych prawach
uszanuje się Boże przykazania chroniące wszystkich, także najsłabszych i biednych,
czy Bóg będzie miał w życiu ludzi i narodów należne sobie pierwsze miejsce. Jeśli
bowiem o losach świata będą decydować sami ludzie tylko dlatego, że zdobyli władzę,
ze mają siłę i pieniądze, wtedy stajemy już o krok od niebezpieczeństwa przemocy i
niesprawiedliwości. Sługa Boży Jan Paweł II przestrzegał, że demokracja bez etyki
łatwo przeradza się w totalitaryzm. Warto o tym pamiętać. Warto zaufać bardziej Bogu
niż ludziom, a jeśli ludziom to takim, którzy nie lekceważą Boga i słabego, biednego
człowieka.
Mówię o tym, bo jestem przekonany, że trzeba prostować myślenie
i przestrzegać przed niebezpieczeństwami. Wierzę, że wszystko zależy od naszego umiejętnego
i mądrego poderwania się do czynów. Możemy przy tym liczyć na Bożą pomoc, na wstawiennictwo
Matki Najświętszej, na interwencję św. Andrzeja Boboli i naszych świętych.
Jan
Paweł II na progu wolnej Polski mówił z nadzieją: „jestem dobrej myśli. Polacy
już nieraz umieli być wolnymi. Umieli swoje umiłowanie wolności przekształcać w twórczość
" (Płock 7.VI.1991), „Wiele z tego, co będzie jutro, zależy od zaangażowania
się dziś dzisiejszego pokolenia chrześcijan " (Częstochowa 15.VI.1991).
A
zatem to wiara, sumienna praca i ofiarny trud naszych kapłanów oraz ludzi gotowych
poświęcić życie dla Boga i Chrystusa, dla Ojczyzny i drugiego człowieka zdecydują
o losach naszych i naszego narodu. Takich ludzi gorącej wiary i wielkiego poświecenia
bardzo potrzeba naszemu światu i naszemu narodowi. Widzimy ich niewielu, bo pewnie
nie lubią się reklamować, ale niech wytrwają, patrząc na przykład i modląc się o pomoc
nowego Patrona Polski św. Andrzeja Boboli. On sam już wielokrotnie przypominał o mocy
swojego wstawiennictwa. Uruchomi je i ujawni także dziś. Oto dlaczego z ufnością modlimy
się do niego słowami Papieża Piusa XII z jego niezwykłej encykliki, niech Polska i
każde polskie serce poczuje się „ przedmurzem chrześcijaństwa, bo Bóg tę właśnie
rolę narodowi polskiemu przeznaczył" (Pius XII) . A więc odwaga w wyznawaniu wiary
i obrona zasad życia według Ewangelii staje się zadaniem każdego z nas, zadaniem Kościoła
w naszej Ojczyźnie.
Pius XII nie krępował się powiedzieć przed światem już
w 1957 roku o „roli polskiego narodu" w zachowaniu jedności i męstwa w wierze. Nie
wstydzę się i ja – wbrew wielu małodusznym – przypomnieć zachętę wielkiego Papieża:
Bracia Rodacy „ Postępujcie nadal mężnie, ale z tą odwagą chrześcijańską, która
idzie w parze z roztropnością i z tą mądrością, która umie bystro patrzeć i przewidywać.
Wiarę katolicką i jedność zachowujcie " (Invicti athletae Christi, 16.V.1957).
Kościół w Polsce musi się bardziej zjednoczyć wokół Chrystusa i Jego Matki poprzez
modlitwę, zjednoczyć się w wierze i gotowości do życia bardziej pokornego, gotowego
do ofiar, życia zgodnego z Bożymi przykazaniami, o których trzeba mówić w rodzinach
i w miejscach pracy, które należy zachować w dniach odpoczynku.
Taka postawa
przyniesie dobre owoce. Tym dojrzalsze one będą z im większą miłością Krzyża Chrystusowego
i naszego codziennego Krzyża włączymy się do przebudowy naszej Ojczyzny. Takie oto
zadania widzę na tegoroczny Wielki Post. Przypatrując się powołaniu naszemu podejmujmy
refleksję nad odpowiedzialnością za Ewangelię i gotowość do życia wiarą, a także gotowość
do jej obrony. Usłużmy też Kościołowi i jego pasterzom naszą serdeczną, wielkopostną
modlitwą. Pamiętajmy o prześladowanych za wiarę i cierpiących dla imienia Chrystusowego,
których i dzisiaj na świecie nie brakuje.
Całym sercem polecam Was wszystkich
Matce Najświętszej i św. Andrzejowi Boboli, Patronowi Polski. A na życie z wiary z
serca błogosławię.
Wasz Arcybiskup (-) X Józef Michalik Przemyśl,
25 lutego 2007 r.