Sumienie „zajmuje się” nie tylko złem. Można
powiedzieć, że nie tylko gryzie. Sumienie zaprasza do czynienia dobra. Wskazuje drogę
do dobra. Powiemy dzisiaj parę słów o tej funkcji sumienia, jaką jest wskazywanie
i zapraszanie do czynienia dobra.
Powiedzenie, że „dobrymi chęciami jest
piekło wybrukowane” zawiera słuszną intuicję. Nie wystarczą dobre chęci, aby nasze
działania były naprawdę dobre. Co wobec tego rozstrzyga o tym, że ludzki czyn jest
moralnie dobry?
Intuicyjnie czujemy, czym jest dobro. To, coś jak plus, który
stawiamy przy różnych sprawach: dobra pralka, dobry dzień, dobry film, dobry człowiek
itd. Na czym polega dobry ludzki czyn? Kiedy możemy z czystym sumieniem postawić przy
nim znak plus?
Ocena moralna ludzkich czynów zależy od trzech elementów: przedmiotu
działania, zamierzonego celu, czyli intencji oraz okoliczności. Spróbujmy wyjaśnić
rzecz po kolei:
• Przedmiot działania (tzw. przedmiot moralny lub cel wewnętrzny)
– to sedno danego czynu, czyli odpowiedź na pytanie, czym on właściwie jest. Na przykład:
miłosierdzie jest z natury przychodzeniem z pomocą komuś w trudnej sytuacji, kłamstwo
jest z natury wprowadzaniem kogoś w błąd, morderstwo jest z natury pozbawianiem życia
itd. To obiektywna strona ludzkiego działania, która ma decydujący wpływ na ocenę,
czy dany czyn jest dobry, zły lub obojętny moralnie.
• Intencje – to wewnętrzne
przekonanie człowieka: co zamierza osiągnąć, jaki ma cel, robiąc to czy tamto. Człowiek
może podejmować to samo działanie z różnych intencji, np. można wyświadczyć komuś
przysługę, aby zyskać jego przychylność lub z bezinteresownej życzliwości. Intencja
może wpłynąć na ocenę moralną czynu. Dzięki intencji jakaś obiektywnie dobra czynność
może stać się bardziej lub mniej dobra, ale także zła np. kiedy odwiedzam w szpitalu
chorego szefa, ale moją intencją jest załatwienie sobie awansu, to wtedy czyn z natury
szlachetny staje się obłudnym lizusostwem, czyli czymś złym. Dobra intencja nigdy
nie sprawi, że zachowanie samo w sobie złe, stanie się dobre (KKK 1753).
• Okoliczności
są drugorzędnymi elementami czynu moralnego. Wyrażają je pytania: kto, co, gdzie,
jakimi środkami, dlaczego, w jaki sposób, kiedy? Okoliczności przyczyniają się do
zwiększenia lub zmniejszenia dobra lub zła moralnego czynów ludzkich. Mogą one również
zmniejszyć lub zwiększyć odpowiedzialność sprawcy. Okoliczności nie mogą jednak same
z siebie zmienić jakości moralnej samych czynów; nie mogą uczynić ani dobrym, ani
słusznym tego działania, które jest samo w sobie złe.
Aby ludzki czyn był
moralnie dobry, trzeba postawić „plusa” przy każdym z powyższych punktów, czyli konieczne
jest jednocześnie: dobry przedmiot, dobry cel i okoliczności świadczące o dobru.
Etyka
chrześcijańska podkreśla, że droga do dobra nigdy nie wiedzie przez zło. Cel nigdy
nie uświęca środków. Ta reguła z pozoru wydaje się sztywna i nieżyciowa. Jednak przyjęcie
zasady przeciwnej, czyli „cel uświęca środki” pociąga zgubne konsekwencje „Przyjmujemy
wtedy – pisał ks. Tischner – że nasz umysł posiada władzę tworzenia dobra i zła etycznego.
To co dotąd było złe, staje się dobre, i wszystko w praktyce jest dozwolone. Himmler
rozkazuje budować obozy śmierci dla dobra Rzeszy Niemieckiej. Dobro narodu to niewątpliwie
dobry cel, a zatem obozy śmierci byłyby również dobre. Pewien człowiek chciał poślubić
kobietę, która kochał. Poślubić kobietę, którą się kocha, jest niewątpliwie rzeczą
dobą, ale on w tym celu morduje jej aktualnego męża. Gdyby cel uświęcał środki, to
taka czynność byłaby również dobra. Dla dobrego celu moglibyśmy być okradani, oszukiwani,
mordowani i nikt nie mógłby mieć do nikogo pretensji. Zamiast społecznego ładu mielibyśmy
dżunglę, zamiast etyki – bezprawie”.
Jedną z cennych drogowskazów do dobra
jest także tzw. złota reguła. Podaje ją sam Jezus w Kazaniu na Górze: „Wszystko, co
byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie” (Mt 7,12). W wersji popularnej
ta zasada brzmi: „Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe”. Złota reguła jest zaprzeczeniem
niedojrzałej moralności, która głosi, że dobrze jest, gdy „Kali ukraść krowę”, ale
źle gdy „Kalemu ukraść krowę”. Sens reguły tak streszcza etyk, ks. Szostek: „Jeśli
naprawdę kochasz bliźniego i jeśli chcesz wiedzieć, co jest dlań naprawdę dobre –
to wejrzyj w siebie, zastanów się czego ty byś w tej sytuacji od innych oczekiwał.
I to czyń”.
Głos sumienia zaprasza do czynienia dobra. Zaprasza, a nie zmusza,
niczego nie narzuca siłą. Przykazania nie są jakimś gorsetem, w który Bóg wpycha człowieka.
Dobro jest owocem wolności. Jest czymś, co da się wybrać. Czyniąc dobro, choćby tak
małe i zwyczajne jak podanie spragnionemu kubka wody, przybliżamy się do Tego, który
jest samym Dobrem, do Boga. Wytrwale, dzień po dniu, czyniąc to, co możliwe dziś.
„Człowiek może być bestią, ale może być także spełnieniem wizji Boga. Przez uczynki
dobroci staje się zwierciadłem Bożej miłości. Dobro i zło to wybór między życiem lub
śmiercią” (A. J. Heschel). „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć
i nieszczęście. Wybierajcie więc życie! (Pwt 30,15.19).