2007-03-11 13:23:40

Gdy sumienie choruje - rozważania o sumieniu


Mówi się, że każdy człowiek ma sumienie. A Hitler czy Stalin? Czy zbrodniarze tego typu mieli sumienia? Pewnie tak, ale wraz z milionami wymordowanych ludzi zabili też swoje sumienia. Zanik sumienia, czyli utrata wrażliwości na dobro i zło to proces ściśle zależny od stylu życia, od podejmowanych wyborów. Im dłużej człowiek trwa w jakimś złu, im częściej i poważniej grzeszy, tym słabiej widzi, że grzeszy. Zanik wrażliwości na zło, może dotyczyć początkowo tylko pewnych zakresów działania, w których człowiek najczęściej niedomaga (np. kłamstwa lub czystości). Ale z czasem utrata zdolności oceny siebie samego może dotyczyć całego życia. To sytuacja martwego sumienia. Mówimy czasem o kimś: „to człowiek bez sumienia”. Doświadczenie uczy, że nawet u największych zbrodniarzy, odzywa się jednak głos sumienia. Sumienie dobrego łotra ruszyło w ostatniej chwili. Spotkanie z Bożym miłosierdziem może być wstrząsem budzącym do życia nawet kompletnie martwe sumienia. Sumienie każdego człowieka narażone jest zawsze na większe czy mniejsze choroby. Spróbujmy dziś dokonać krótkiego przeglądu tych duchowych schorzeń.

Zacznijmy od kwestii najbardziej ogólne: co wtedy, kiedy sumienie błądzi? Czy należy zawsze słuchać swojego sumienia? Każdemu może przecież zdarzyć się błędna ocena swojego zachowania. Zasada generalna jest taka: zawsze należy być posłusznym swemu sumieniu. Przypomina o tym Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 1790).

Błędny osąd danej sytuacji wydany przez sumienie może być jednak zawiniony lub niezawiniony. Sytuację sumienia można porównać do sytuacji lekarza, który musi postawić właściwą diagnozę. Jeśli lekarz tego nie potrafi, dlatego, że przespał czas studiów, to taka ignorancja jest zawiniona. Jeśli jednak lekarz spotkał się z jakąś nietypową, skomplikowaną chorobą, to wtedy jego niewiedza, a nawet ewentualny błąd w sztuce, są niezawinione. Nie wystarczy powtarzać, że ja kieruję się swoim sumieniem. Trzeba szukać wiedzy o tym, co dobre i co złe w Biblii, w nauczaniu Kościoła, pytać innych mądrzejszych od siebie, nie lekceważyć słów krytyki zwłaszcza od ludzi życzliwych. Nieraz bowiem dla świętego spokoju człowiek woli nie znać prawdy, świadomie od tej prawdy ucieka. Taka postawa obciąża człowieka.

Bywa niewiedza niezawiniona. Zdarzają się sytuacje trudne do rozstrzygnięcia. Jeśli człowiek działa w dobrej wierze, czyli podejmuje jakąś decyzję w swoim przekonaniu słuszną, to nawet gdyby obiektywnie popełnił zło, nie można mu go przypisać. Zawsze konieczna jest jednak praca nad usuwaniem błędów sumienia. Jeśli pojawiają się wątpliwości, to trzeba zrobić wszystko, co możliwe, aby te wątpliwości rozwiać.

Sumienie szerokie – to szczególny przykład choroby sumienia. Polega ona na przesunięciu granicy między dobrem a złem w taką stronę, że człowiek uznaje za dopuszczalne to, co obiektywnie jest złe i grzeszne. Winę ciężką uznaje się za lekką. Takie sumienie można porównać do dziurawego sita, które wprawdzie zatrzymuje największe brudy, ale łatwo przepuszcza te mniejsze. Szczególnym przykładem szerokiego sumienia jest tzw. sumienie faryzejskie. To duchowe schorzenie polega na przywiązywaniu wielkiej wagi do zewnętrznej poprawności, do zachowania przepisów z jednoczesnym zaniedbaniem troski o wewnętrzną czystość. Rzeczy drobne urastają do spraw niezwykłej wagi, sprawy istotne zostają pominięte. Faryzeusz to człowiek, który głośno potępia zło wokół siebie, widzi je wyraźnie u innych, ale toleruje u siebie. To stan zakłamania, obłudy, świętoszkowatości. Nie da się ukryć, że faryzeizm zagraża najbardziej ludziom pobożnym i gorliwym.

Sumienie skrupulanckie to jeszcze inny przypadek. Ta choroba sumienia polega na nadmiernej wrażliwości na zło. Skrupulant żyje w stałym lęku przed grzechem, widzi go nawet tam, gdzie obiektywnie go nie ma. Lekkie przewiny uznaje za wielkie zło. Nieustannie drobiazgowo analizuje swoje postępowanie, cięgle wraca myślą do grzechów z przeszłości. Drobiazgowo się spowiada, szuka rady u spowiedników, ale rzadko się do nich stosuje. Niektórzy ludzie mają tylko pewne skłonności do skrupułów, u niektórych ten stan jest czymś stałym, co jest źródłem ich głębokiego cierpienia. Taki rodzaj sumienia nie może być normą postępowania. Konieczna jest pomoc doświadczonego kierownika duchowego.

Jak leczyć choroby sumienia? Podstawowe lekarstwa pozostają niezmienne od wieków: rachunek sumienia, regularna spowiedź, rada mądrego kierownika duchowego, życie sakramentalne, modlitwa. A najważniejszą sprawą pozostaje z pewnością dobry kontakt z Lekarzem sumień - Jezusem Chrystusem.

 ks. Tomasz Jaklewicz








All the contents on this site are copyrighted ©.