Mówi się, że każdy człowiek ma sumienie. A Hitler czy Stalin? Czy zbrodniarze tego
typu mieli sumienia? Pewnie tak, ale wraz z milionami wymordowanych ludzi zabili też
swoje sumienia. Zanik sumienia, czyli utrata wrażliwości na dobro i zło to proces
ściśle zależny od stylu życia, od podejmowanych wyborów. Im dłużej człowiek trwa w
jakimś złu, im częściej i poważniej grzeszy, tym słabiej widzi, że grzeszy. Zanik
wrażliwości na zło, może dotyczyć początkowo tylko pewnych zakresów działania, w których
człowiek najczęściej niedomaga (np. kłamstwa lub czystości). Ale z czasem utrata zdolności
oceny siebie samego może dotyczyć całego życia. To sytuacja martwego sumienia. Mówimy
czasem o kimś: „to człowiek bez sumienia”. Doświadczenie uczy, że nawet u największych
zbrodniarzy, odzywa się jednak głos sumienia. Sumienie dobrego łotra ruszyło w ostatniej
chwili. Spotkanie z Bożym miłosierdziem może być wstrząsem budzącym do życia nawet
kompletnie martwe sumienia. Sumienie każdego człowieka narażone jest zawsze na większe
czy mniejsze choroby. Spróbujmy dziś dokonać krótkiego przeglądu tych duchowych schorzeń.
Zacznijmy
od kwestii najbardziej ogólne: co wtedy, kiedy sumienie błądzi? Czy należy zawsze
słuchać swojego sumienia? Każdemu może przecież zdarzyć się błędna ocena swojego zachowania.
Zasada generalna jest taka: zawsze należy być posłusznym swemu sumieniu. Przypomina
o tym Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 1790).
Błędny osąd danej sytuacji
wydany przez sumienie może być jednak zawiniony lub niezawiniony. Sytuację sumienia
można porównać do sytuacji lekarza, który musi postawić właściwą diagnozę. Jeśli lekarz
tego nie potrafi, dlatego, że przespał czas studiów, to taka ignorancja jest zawiniona.
Jeśli jednak lekarz spotkał się z jakąś nietypową, skomplikowaną chorobą, to wtedy
jego niewiedza, a nawet ewentualny błąd w sztuce, są niezawinione. Nie wystarczy powtarzać,
że ja kieruję się swoim sumieniem. Trzeba szukać wiedzy o tym, co dobre i co złe w
Biblii, w nauczaniu Kościoła, pytać innych mądrzejszych od siebie, nie lekceważyć
słów krytyki zwłaszcza od ludzi życzliwych. Nieraz bowiem dla świętego spokoju człowiek
woli nie znać prawdy, świadomie od tej prawdy ucieka. Taka postawa obciąża człowieka.
Bywa niewiedza niezawiniona. Zdarzają się sytuacje trudne do rozstrzygnięcia.
Jeśli człowiek działa w dobrej wierze, czyli podejmuje jakąś decyzję w swoim przekonaniu
słuszną, to nawet gdyby obiektywnie popełnił zło, nie można mu go przypisać. Zawsze
konieczna jest jednak praca nad usuwaniem błędów sumienia. Jeśli pojawiają się wątpliwości,
to trzeba zrobić wszystko, co możliwe, aby te wątpliwości rozwiać.
Sumienie
szerokie – to szczególny przykład choroby sumienia. Polega ona na przesunięciu granicy
między dobrem a złem w taką stronę, że człowiek uznaje za dopuszczalne to, co obiektywnie
jest złe i grzeszne. Winę ciężką uznaje się za lekką. Takie sumienie można porównać
do dziurawego sita, które wprawdzie zatrzymuje największe brudy, ale łatwo przepuszcza
te mniejsze. Szczególnym przykładem szerokiego sumienia jest tzw. sumienie faryzejskie.
To duchowe schorzenie polega na przywiązywaniu wielkiej wagi do zewnętrznej poprawności,
do zachowania przepisów z jednoczesnym zaniedbaniem troski o wewnętrzną czystość.
Rzeczy drobne urastają do spraw niezwykłej wagi, sprawy istotne zostają pominięte.
Faryzeusz to człowiek, który głośno potępia zło wokół siebie, widzi je wyraźnie u
innych, ale toleruje u siebie. To stan zakłamania, obłudy, świętoszkowatości. Nie
da się ukryć, że faryzeizm zagraża najbardziej ludziom pobożnym i gorliwym.
Sumienie
skrupulanckie to jeszcze inny przypadek.Ta choroba sumienia polega na nadmiernej
wrażliwości na zło. Skrupulant żyje w stałym lęku przed grzechem, widzi go nawet tam,
gdzie obiektywnie go nie ma. Lekkie przewiny uznaje za wielkie zło. Nieustannie drobiazgowo
analizuje swoje postępowanie, cięgle wraca myślą do grzechów z przeszłości. Drobiazgowo
się spowiada, szuka rady u spowiedników, ale rzadko się do nich stosuje. Niektórzy
ludzie mają tylko pewne skłonności do skrupułów, u niektórych ten stan jest czymś
stałym, co jest źródłem ich głębokiego cierpienia. Taki rodzaj sumienia nie może być
normą postępowania. Konieczna jest pomoc doświadczonego kierownika duchowego.
Jak
leczyć choroby sumienia? Podstawowe lekarstwa pozostają niezmienne od wieków: rachunek
sumienia, regularna spowiedź, rada mądrego kierownika duchowego, życie sakramentalne,
modlitwa. A najważniejszą sprawą pozostaje z pewnością dobry kontakt z Lekarzem sumień
- Jezusem Chrystusem.