Korupcja wśród polityków a nie za duża liczba urodzeń jest przyczyną szerzącej się
na Filipinach biedy – stwierdzili biskupi tego kraju odpowiadając na zarzuty stawianie
przez byłego prezydenta Fidela Ramosa. Promuje on akcję, która ma przekonać Filipińczyków
do rezygnacji z naturalnych metod regulacji poczęć. Już wcześniej Ramos atakował obecną
prezydent Glorię Macapagal Arroyo zarzucając jej „służalczość wobec Kościoła” w kwestii
życia.
Problemem nie jest nakarmienie głodnych, ale nieskuteczność polityków
– w ten sposób episkopat Filipin odpowiedział na stawiane zarzuty. Biskupi przypomnieli,
że błędne decyzje doprowadziły do sytuacji, w której zbyt wielu ludzi pozostaje bez
pracy, opieki medycznej i dostępu do szkolnictwa. To pociąga za sobą wzrost przestępczości.
Abp Oscar Cruz przypomniał zasadę sprawiedliwości. „Nie może tak być, że polityczni
przywódcy kłamią, oszukują i kradną, że w instytucjach publicznych króluje korupcja
a winą za szerzącą się niesprawiedliwość obarcza się społeczeństwo”. Filipińscy biskupi
wskazali, że sytuacji w kraju nie poprawi antykoncepcja. Poprawi ją natomiast troska
o dobro wspólne, zwłaszcza o to, by publiczne pieniądze nie trafiały do prywatnych
kieszeni.