2006-10-25 16:31:26

Ekwador: imię Boga nadużywane


Przewodniczący episkopatu Ekwadoru przestrzegł kandydatów na prezydenta tego latynoamerykańskiego kraju, by w kampanii wyborczej nie wzywali nadaremno imienia Boga. Zarówno Alvaro Noboa, który jest najbogatszym człowiekiem Ekwadoru, jak i jego lewicowy kontrkandydat Rafael Correa chętnie dają się fotografować podczas modlitw w kościele i pokazują się na wiecach z Biblią w ręku. „Nie obchodzi mnie, który z nich robi to częściej – powiedział bp Nestor Herrera - Nikomu nie wolno używać imienia Bożego w celach politycznych”.

Obaj kandydaci do wyborów prezydenckich, planowanych w Ekwadorze na 26 listopada, są katolikami. Correa określa siebie jako „lewicowego chrześcijanina”. Trzeba jednak przyznać, że w tak zasadniczych kwestiach jak aborcja czy „małżeństwa” homoseksualne zajmuje stanowisko negatywne, zgadzając się konsekwentnie z nauczaniem Kościoła. Za młodu jako wolontariusz uczył razem z grupą księży w biednej indiańskiej wiosce.

Obserwatorzy zauważają, że odwoływanie się do religii nie jest wśród latynoamerykańskich polityków lewicowych zjawiskiem odosobnionym. W Nikaragui dawny przywódca komunistyczny Daniel Ortega stara się nawiązać napięte wcześniej relacje z Kościołem i niedawno wziął ślub kościelny. Prezydent Wenezueli Hugo Chavez często wyciąga krzyż i powołuje się na Chrystusa jako „rewolucjonistę”. Rafael Correa w kampanii wyborczej niewątpliwie wzoruje się na jego demagogii.

Gdy we wrześniu br. Chavez, przemawiając na forum ONZ, nazwał prezydenta USA George’a Busha diabłem, lewicowy kandydat na prezydenta Ekwadoru złośliwie powiedział: „Lucyfer powinien się obrazić za takie porównanie”.

ak/ Reuters







All the contents on this site are copyrighted ©.