Pomagając krajom ubogim, państwa rozwinięte nie tylko spełniają wobec nich moralny
obowiązek, ale równocześnie działają dla własnego dobra. Przypomniał o tym abp Celestino
Migliore w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Wystąpił tam
18 września na spotkaniu poświęconym realizacji Programu Działania dla Krajów Najsłabiej
Rozwiniętych na lata 2001-2010. Stały obserwator Stolicy Apostolskiej
przy ONZ przypomniał liczne nierozwiązane dotąd problemy najsłabiej rozwiniętych krajów
świata. Wymienił częste tam konflikty zbrojne, degradację ekologiczną, pustynnienie,
głód, niedożywienie dzieci, takie plagi, jak AIDS, malaria, gruźlica. Masy ludzi,
które stale stamtąd uciekają do bardziej rozwiniętych regionów świata, naocznie uświadamiają
powagę problemów. Czynna międzynarodowa pomoc jest niezbędna. Solidarność gospodarcza
to nakaz moralny, wynikający z jedności rodzaju ludzkiego i równej godności wszystkich.
Trzeba obalić bariery handlowe, utrudniające dostęp towarów z krajów najsłabiej rozwiniętych
do rynków światowych. Abp Migliore przypomniał też pilną konieczność umorzenia długów
zagranicznych tych krajów i zapewnienia na przyszłość, by w nie już nie popadały.
Ważnym wyzwaniem naukowym dla krajów bogatych jest wynalezienie szczepionki przeciw
malarii. Wspólnota międzynarodowa musi drastycznie ograniczyć handel bronią konwencjonalną.
Solidarność może się wydawać kosztowna dla mieszkańców krajów rozwiniętych, ale jeszcze
większe koszty społeczne poniosą one, gdy problemy te pozostaną nierozwiązane – zwrócił
uwagę watykański obserwator przy ONZ. Miliony ludzi uciekają dziś przed „dyktaturą
ubóstwa”, tak jak kiedyś przed dyktatorskimi reżimami. Dla dobra nas wszystkich trzeba
zapewnić im godne warunki życia w ich własnych krajach.