Maronicki patriarcha Libanu przypomniał, że niepewni swego losu chrześcijanie wciąż
masowo opuszczają Liban. Kard. Nasrallah Pierre Sfeir wskazał, że trwające zawieszenie
broni nie wiele zmieniło pod tym względem. Tysiące Libańczyków opuściło już ośrodki
dla uchodźców i wraca do swych domów, jednak wielu wciąż prosi o paszport by móc wyjechać
z kraju. Masowy exodus chrześcijan może powstrzymać skutecznie niesiona pomoc humanitarna.
Jak mówi pracujący w Bejrucie ks. Kazimierz Gajowy, obecnie wkroczyła ona w drugą
fazę.16 sierpnia odwiedził on sześć szkół, jeszcze kilka dni temu pełnych
uchodźców. Wszyscy powrócili do swoich domostw, bo ci którzy znaleźli swoje mieszkania
w całości starają się w nich na nowo zamieszkać. Inni dostali od różnych organizacji,
w większości szyickich, mieszkania zastępcze.
- Pomoc humanitarna wkroczyła
teraz w drugą fazę, która polega na pomocy wszystkim uchodźcom, aby na nowo mogli
zamieszkać we własnych domach. Związane są z tym prace remontowe. Zaczynamy od wody
- mówi ksiądz Gajowy. Potrzebne są generatory prądu elektrycznego, pompy, jak również
różnego rodzaju sprzęty do odnowienia wodociągów. Oczywiście jako organizacja humanitarna
musimy najpierw to wszystko sprawdzić. Dlatego też od dwóch dni mamy kontakty z małymi
wioskami, miasteczkami na południu, aby nam podały to czego im najbardziej w tym momencie
potrzeba.
Zdaniem polskiego misjonarza zawieszenie broni jest bardzo niepewne.
Ludzie nie są przekonani, że tak naprawdę Liban będzie mógł żyć już od dziś w pokoju.
Stąd też chrześcijanie starają się ciągle o paszporty i wizy. To oczywiście bardzo
niepokoi zwłaszcza hierarchów Kościołów libańskich. Pomoc jest także bardzo ważna
dla chrześcijan, bo jest wiele wiosek, które były w stu procentach chrześcijańskie
i które obecnie są nimalże doszczętnie zniszczone. "Musimy tym ludziom dać nadzieję,
że nie będą opuszczeni, że będziemy im jako społeczność kościelna, społeczność zachodnia
cały czas pomagać" - mówi ksiądz Gajowy.