Tymczasem maronicki patriarcha Libanu potępił przypadki bezprawnego przywłaszczania
sobie pomocy humanitarnej, czy, co gorsza, żerowania na ludzkim nieszczęściu. Nawiązał
tym samym do sytuacji, kiedy docierająca do Libanu pomoc zamiast do uchodźców trafia
na czarny rynek. Bogacenie się na ludzkim nieszczęściu kard. Nasrallah Pierre Sfeir
nazwał niegodnym. Przypomniał zarazem, że ci, którzy „obecnie dopuszczają się tych
haniebnych czynów sami prędzej czy później mogą znaleźć się w sytuacji, gdy będą potrzebowali
pomocy”.
Fakt spekulowania na ludzkim nieszczęściu potwierdza pracujący w
Bejrucie ks. Kazimierz Gajowy. Niosący pomoc uchodźcom salezjanin podkreśla, że szczególnie
trudna sytuacja jest na południu Libanu.
„Sytuacja jest coraz cięższa. Zauważyliśmy,
że w sklepach i supermarketach także w północnej części Bejrutu przybywa coraz więcej
pustych półek, które nie są zapełnianie żadnymi towarami” – mówi ks. Gajowy. Salezjanin
podkreśla, że szczególnie trudna sytuacja panuje na południu kraju, gdzie praktycznie
nie dociera pomoc humanitarna. „Brakuje tam wszystkiego. Do tego stopnia, że za litrową
butelkę wody ludzie potrafią prosić 10 dolarów. Rzecz wprost niesłychane. Jest tam
trudno i nie ma możliwości żeby im pomóc.” Na północy kraju uchodźcy czują się na
razie w miarę bezpieczni i podstawowe środki do życia są im przez różne organizacje
humanitarne zabezpieczane. Pomoc, na ile to możliwe niosą uchodźcom także salezjanie.
Współpracuje z nimi m. inn. Polska Misja Humanitarna.