Dzień modlitwy i pokuty o pokój na Bliskim Wschodzie jest dla Libańczyków znakiem,
że świat o nich nie zapomniał. Tymczasem południowy Liban cały czas jest bombardowany,
a kraj opuszczają kolejni cudzoziemcy. Rośnie liczba uchodźców, którzy liczą na zaangażowanie
wspólnoty międzynarodowej w rozwiązanie bliskowschodniego konfliktu.
„Kolejną
noc trwało intensywne bombardowanie południowego Libanu. Zanotowano jednak jakby wyciszenie
ataków na sam Bejrut” – mówi ks. Jarosław Dobkowski z centrum Don Bosco w El Houssoun.
Jak podkreśla najprawdopodobniej związane jest to z cały czas trwającą ewakuacją cudzoziemców.
„W nocy nad naszym domem słyszałem latające helikoptery. Rano dowiedzieliśmy się,
że były to śmigłowce marynarki wojennej USA, które przewoziły amerykańskich obywateli
na statki” – mówi ks. Dobkowski.
Pracujący o wielu lat w Libanie salezjanin
podkreśla, że Libańczycy z wielką nadzieją czekają na rozpoczęcie w Rzymie konferencji
pokojowej poświęconej przyszłości Bliskiego Wschodu. „Eksperci podkreślają jednak,
że czekają nas teraz dni wzmożonych bombardowań. Jak wskazują, tak dzieje się zawsze
przed rozpoczęciem tego typu konferencji”.
Dzisiaj Kościół powszechny i sam
Papież w geście chrześcijańskiej solidarności modlą się o pokój w tym zapalnym regionie
świata. „Libańczycy wiedzą o tym, jest to dla nich potrzebny w tym trudnym momencie
znak, że świat o nich nie zapomniał”.
-My jako salezjanie organizujemy pomoc
humanitarną. Po rozpoznaniu potrzeb wiemy, że w naszej okolicy cztery szkoły zostały
przemienione w ośrodki dla uchodźców. 80 proc. z nich stanowią dzieci – podkreśla
ks. Dobkowski wskazując, że animatorzy z Centrum Don Bosco zaczną od poniedziałku
zajęcia z dziećmi w wieku szkolnym. „Nasza inicjatywa została przyjęta bardzo dobrze.
Chcemy poprzez gry i zabawy oderwać dzieci od koszmaru wspomnień przeżytych bombardowań
oraz przeżytej ucieczki” – mówi salezjanin.