Zbrojny konflikt między Izraelem i skrajną szyicką organizacją Hezbollah ulega stałej
eskalacji. Każdy dzień konfrontacji przynosi nowe ofiary i zniszczenia. Nie ma obecnie
żadnych przesłanek wskazujących na możliwość wstrzymania akcji zbrojnych i zawarcie
rozejmu.
Przeciwko eskalacji konfliktu i działaniom wojennym wypowiedzieli
się zdecydowanie zwierzchnicy chrześcijańscy w Ziemi Świętej, a także nuncjusze apostolscy
w Izraelu i Libanie. Maroniccy i greckokatoliccy duszpasterze są zaniepokojeni o los
swoich parafian mieszkających na terenach objętych działaniami wojennymi.
Konflikt
ogarnął niemal cały Liban ze stolicą – Bejrutem i portami morskimi. Po stronie izraelskiej
objął znaczny rejon północy – począwszy do Hajfy nad Morzem Śródziemnym po Tyberiadę
nad Jeziorem Galilejskim.
Dzisiaj rakiety Hezbollahu ponownie dosięgły Hajfy
– trzeciego, co do wielkości miasta izraelskiego, strategicznego portu i ośrodka przemysłowego.
Ośmioro mieszkańców zginęło, ponad 20 jest rannych. Z kolei izraelskie lotnictwo atakowało
kilkanaście razy Bejrut. Miasto jest spowite dymem pożarów, uszkodzone jest lotnisko,
w szyickiej dzielnicy miasta są duże zniszczenia. Liban został praktycznie odcięty
od świata, przerwanych jest też wiele krajowych połączeń komunikacyjnych.
W
wyniku konfliktu cierpi ludność cywilna i libańska i izraelska. Ataki Hezbollahu w
Górnej Galilei sparaliżowały ruch pielgrzymkowy. Policja nie wpuszcza samochodów i
ludzi w rejony zagrożone atakami. Z kolei, Liban opuszczają tysiące turystów.
Rozmiary
konfliktu, zasięg nalotów i ataków rakietowych, wreszcie liczba ofiar każą już mówić
o nowej wojnie na Bliskim Wschodzie. W Izraelu zginęły 24 osoby, w Libanie – ponad
90. Łącznie jest kilkuset rannych.