Sterylizacja dyskryminuje najuboższych, wcale nie rozwiązując problemów społecznych.
Równocześnie godzi w prawa człowieka gwarantowane konstytucją. Przypomnieli o tym
biskupi Argentyny w związku z dyskutowanym w parlamencie projektem ustawy legalizującej
sterylizację. Przyjęła ją 28 czerwca izba deputowanych. Wejdzie w życie, jeżeli zatwierdzi
ją argentyński senat. Ustawa zezwala na sterylizację kobiet przez podwiązanie jajników
i mężczyzn przez przecięcie nasieniowodu. Można jej żądać bez wskazań terapeutycznych
i nawet w przypadku osób niepełnoletnich. Nie wymaga zgody współmałżonka ani upoważnienia
sądowego – poza przypadkiem niezdolności prawnej.
Argentyński episkopat zwraca
uwagę, że chirurgiczna sterylizacja to okaleczenie uniemożliwiające funkcjonowanie
zdrowego organu. Nie jest więc zabiegiem leczniczym. Jej legalizacja narusza gwarantowane
konstytucją prawo człowieka do nienaruszalności ciała. Wbrew temu, co twierdzą projektodawcy
ustawy, nie odpowiada ona potrzebom najuboższych. W rzeczywistości stanowi ich dyskryminację.
Nie rozwiązuje problemu ubóstwa, a tylko zmniejsza przyrost naturalny. „Problemy ekonomiczno-społeczne
wymagają rozwiązań gospodarczych i socjalnych, nie zaś medycznych” – piszą biskupi.
Ich zdaniem argentyńska ustawa powtarza zastosowane już w ostatnim dziesięcioleciu
w innych krajach tego regionu liberalne rozwiązania, które przyniosły bolesne skutki.
Przykładem
wspomnianych przez episkopat Argentyny doświadczeń międzynarodowych jest Peru. Po
wprowadzeniu podobnej ustawy przeprowadzono tam kampanię sterylizacji. 90 tys. kobiet
poddano jej przymusowo, a ponad 100 w jej wyniku zmarło. Przewodniczący argentyńskiej
organizacji Pro Vita dr Roberto Castellano oskarżył Bank Światowy, że wymógł na Argentynie
ustawę o sterylizacji. Bez jej uchwalenia nie udzieli temu krajowi pożyczki 3 miliardów
300 mln dolarów na bieżący rok. Godzi to zatem nie tylko w prawa człowieka i moralność,
ale też zwiększa zadłużenie zagraniczne.