Uwaga świata skupiła się po południu na obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.
Benedykt XVI chciał odwiedzić to miejsce przed powrotem do Rzymu. Wizyta wzbudzała
od początku największe zainteresowanie mediów – samych ekip telewizyjnych przybyło
z tej okazji do Oświęcimia około 30. Niektórzy z komentatorów posunęli się nawet do
spekulowania na temat domniemanej zmiany tonu Kościoła gdy chodzi o stosunek do kwestii
żydowskiej.
O wizytę pytano między innymi podczas wczorajszej konferencji
prasowej z udziałem polskiego premiera oraz watykańskiego rzecznika. Szczególne emocje
budził, jak to określił jeden z izraelskich publicystów, spodziewany „szok, kiedy
niemiecki papież znajdzie się nad grobem, który wykopali Niemcy”. Tymczasem Benedykt
XVI – jeszcze jako kardynał – był w tym miejscu zagłady dwukrotnie: podczas pierwszej
pielgrzymki Jana Pawła II do Polski oraz w roku 1980 w ramach oficjalnej wizyty episkopatu
Niemiec w naszym kraju.
Program jego trzeciej wizyty w tym tragicznym miejscu
to trzy etapy. Pierwszym z nich był dawny obóz koncentracyjny Auschwitz, którego bramę
z szyderczym napisem „Arbeit macht frei” Benedykt XVI przekroczył samotnie i w ciszy.
Pod Ścianą Straceń złożył hołd ofiarom i spotkał się z grupą byłych więźniów obozu.
Nawiedził także celę śmierci św. Maksymiliana Kolbego w podziemiach Bloku 11.
Drugim
punktem wizyty w Oświęcimiu było istniejące od 14 lat Centrum Dialogu i Modlitwy powstałe
z inicjatywy kard. Franciszka Macharskiego. Benedykt XVI poświęcił ośrodek i spotkał
się m.in. ze wspólnotą położonego nieopodal klasztoru karmelitanek. Papieżowi przekazano
także Memoriał Akademii Oświęcimskiej. Jest to międzynarodowa inicjatywa środowisk
twórczych mająca na celu realizację przesłania Jana Pawła II o budowaniu cywilizacji
miłości i solidarności. Na koniec ojciec święty udał się do Brzezinki, gdzie zatrzymał
się przed pomnikiem ofiar zagłady w byłym obozie Birkenau. Tam odbyła się ceremonia
uczczenia ofiar Zagłady z modlitwą w różnych językach i przejmującym żydowskim śpiewem
żałobnym kadisz. Końcową modlitwę papież odmówił po niemiecku:
Panie, ty jesteś
Bogiem pokoju, ty sam jesteś pokojem; Serce gotowe do zwady nie zdoła Cię pojąć Umysł
nastawiony na przemoc nie może cię zrozumieć. Dozwól, aby wszyscy żyjący w zgodzie
trwali w pokoju, aby wszyscy skłóceni się pojednali – modlił się papież.
„Mówić w tym miejscu kaźni i niezliczonych zbrodni przeciwko Bogu i człowiekowi, nie
mających sobie równych w historii, jest rzeczą trudną i przygnębiającą dla chrześcijanina,
dla papieża, który pochodzi z Niemiec” – wyznał Benedykt XVI przemawiając po włosku
na terenie obozu Birkenau. Jan Paweł II – mówił – pielgrzymował do Oświęcimia jako
syn narodu, który obok narodu żydowskiego najbardziej wycierpiał podczas wojny. Ja
przychodzę tutaj jako syn narodu niemieckiego i dlatego muszę i mogę powtórzyć za
moim poprzednikiem: Nie mogłem tutaj nie przybyć. Przybyć tu musiałem. Był to i jest
obowiązek wobec prawdy, wobec tych, którzy tu cierpieli, obowiązek wobec Boga: jestem
tu jako następca Jana Pawła II i jako syn narodu niemieckiego, syn tego narodu, nad
którym grupa zbrodniarzy zdobyła władzę przez zwodnicze obietnice wielkości, przywrócenia
honoru i znaczenia narodowi, roztaczając perspektywy dobrobytu, ale też stosując terror
i zastraszenie, by posłużyć się narodem jako narzędziem swojej rządzy zniszczenia
i panowania” – powiedział Benedykt XVI.
Papież przypomniał, że jako arcybiskup
Monachium był razem z Janem Pawłem II w Oświęcimiu w roku 1979. Rok później powrócił
tam z delegacją biskupów niemieckich, „poruszony ogromem zła i wdzięczny za to, że
nad tymi ciemnościami zabłysła gwiazda pojednania”.
„Dlatego też jestem tu
dziś: aby prosić o łaskę pojednania – aby prosić przede wszystkim Boga, bo tylko On
może otworzyć i oczyścić ludzkie serca; ale również ludzi, którzy tu cierpieli. Modlę
się o dar pojednania wszystkich, którzy w tej godzinie naszych dziejów wciąż cierpią
pod panowaniem nienawiści i przemocy zrodzonej przez nienawiść” – mówił papież.
Ojciec
święty wskazał, że należy wytrwale wołać do Boga: „Nie zapominaj o człowieku, którego
stworzyłeś!”. Trzeba je zanosić do Boga i kierować do naszych serc „właśnie teraz,
gdy pojawiają się nowe zagrożenia – z jednej strony nadużywanie imienia Bożego dla
usprawiedliwienia ślepej przemocy wobec niewinnych osób; z drugiej cynizm, który nie
uznaje Boga i szydzi z wiary w Niego”.
Benedykt XVI nawiązał do tablic w różnych
językach, umieszczonych na terenie byłego obozu. Wspominając tablicę z napisem hebrajskim
zwrócił uwagę, że „władze Trzeciej Rzeszy chciały całkowicie zmiażdżyć naród żydowski”.
„W istocie, bezwzględni zbrodniarze, unicestwiając ten naród, zamierzali zabić Boga,
który powołał Abrahama, a przemawiając na Górze Synaj, ustanowił zasadnicze kryteria
postępowania ludzkości, obowiązujące na wieki. Skoro ten naród przez sam fakt swojego
istnienia stanowi świadectwo Boga, który przemówił do człowieka i wziął go pod swoją
opiekę, to trzeba było, by Bóg umarł, a cała władza spoczęła w rękach ludzi – w rękach
tych, którzy uważali się za mocnych i chcieli zawładnąć światem. Wyniszczając Izrael,
chcieli w rzeczywistości wyrwać korzenie wiary chrześcijańskiej i zastąpić ją przez
siebie stworzoną wiarą w panowanie człowieka – człowieka mocnego” – mówił ojciec święty.
Papież
wspomniał Polaków, których naród chciano zlikwidować jako samodzielny podmiot historyczny,
oraz Sinti i Romów – lud skazany na zagładę. Tablica w języku rosyjskim upamiętnia
„ogromną liczbę żołnierzy rosyjskich, którzy polegli w walce z reżimem narodowosocjalistycznym”.
Jednak ich misja była tragiczna: „wyzwalając narody spod jednej dyktatury, musieli
służyć nowej dyktaturze” – Stalina i komunizmu. Ojciec święty wymienił też Edytę Stein,
Niemkę i Żydówkę. Niemców zsyłanych do Oświęcimia i tam mordowanych uważano za wyrzutków
społeczeństwa. „Dziś wspominamy ich z wdzięcznością jako świadków prawdy i dobra,
które przetrwało również w naszym narodzie – powiedział Benedykt XVI. – Jesteśmy im
wdzięczni za to, że nie podporządkowali się władzy zła i dziś są niczym światło w
ciemnościach nocy”.
W ceremonii w Birkenau wziął udział prezydent Lech Kaczyński,
który wcześniej powitał papieża w Auschwitz, a potem wraz z nim zapalił świecę przed
pomnikiem ofiar. Bezpośrednio z Oświęcimia Benedykt XVI udał się na lotnisko na krakowskich
Balicach, skąd po ceremonii pożegnania powróci wieczorem do Rzymu.