Magazyn w piątek - sprawa "Kodu Leonarda Da Vinci"
W programie:
- przed jutrzejszą i niedzielną beatyfikacją przybliżamy sylwetki
Sług Bożych Marii Teresy od św. Józefa oraz Marii od Męki Pana Jezusa;
- omawiamy
artykuł Vittorio Messoriego oraz specjalny dokument Episkopatu Meksyku o Kodzie Leonarda
Da Vinci; - a ks. Adam Wolanin SJ przybliża kolejny misyjny etap działalności
św. Franciszka Ksawerego.
Posłuchaj:
Sprawę
„Kodu Leonarda Da Vinci” – książki i filmu – Kościół w wielu krajach uważa za duszpasterskie
wyzwanie. Tak jest na przykład w Meksyku, gdzie tamtejszy episkopat opublikował specjalny
dokument analizujący możliwe skutki wśród wiernych społecznego zjawiska, jakim jest
ten wydawniczy i zapewne także kinematograficzny bestseller. Zauważa się przy tym,
że „Kod” stanowi zagrożenie dla wiary niepogłębionej, ale i okazję do mówienia o Chrystusie
w kategoriach nie tylko moralno-doktrynalnych, ale i historycznych.
W pierwszym
rzędzie meksykańscy biskupi wskazują na niewątpliwy sukces książki Dana Browna. Od
momentu jej ukazania się na rynku wiosną 2003 r. powieść sprzedała się w 40 mln egzemplarzy.
Można zatem bez przesady „Kod Leonarda Da Vinci” uznać za bestseller dekady. Zrealizowany
na podstawie książki film zostanie zaprezentowany w Cannes 17 maja, a jego światowa
premiera – równocześnie w kinach całego świata – odbędzie się w dwa dni później. W
opinii „Newsweeka” hollywoodzka produkcja Rona Howarda z szeregiem filmowych gwiazd
pierwszej wielkości będzie wielkim wydarzeniem bieżącego roku. Oblicza się, że film
obejrzy 800 mln widzów.
Dokument episkopatu przechodzi następnie do treści
„Kodu Leonarda Da Vinci”. Ogólną tezę utworu da się sprowadzić do następującego wątku:
Jezus ożenił się z Marią Magdaleną i miał z nią dzieci. Jego potomkowie są prawdziwym
Świętym Graalem (od sformułowania „Sang Real” – królewska krew). Chrystus powierzył
Kościół Marii Magdalenie, ale apostołowie uknuli przeciwko niej spisek i zmusili ją
do udania się na teren dzisiejszej Francji. Od tamtej pory tajemny „Zakon Syjonu”
sprawuje pieczę nad potomstwem Chrystusa, chroniąc je przed atakami ze strony Kościoła
katolickiego i przekazując swe tajemnice w sekretnych kodach. Na przykład na obrazie
„Ostatnia Wieczerza” Leonarda Da Vinci postać przedstawiona wraz z Chrystusem nie
jest apostołem Janem, ale Marią Magdaleną. Akcja rozpoczyna się, gdy komisja kardynałów
naciska na prałata Opus Dei, aby jeden z jego członków – zawodowy morderca – zabił
ostatnich żyjących potomków Chrystusa.
Idee przekazywane przez powieść
Dana Browna są następujące: Jezus nigdy nie uważał się za Boga, ani jego uczniowie
nie myśleli o nim w ten sposób. Przekonanie o boskości Jezusa Chrystusa zostało narzucone
dopiero przez cesarza Konstantyna na soborze nicejskim w roku 325. Jezus i Maria Magdalena
w rzeczywistości reprezentowali dualizm męsko-żeński (obecny też w innych kulturach
religijnych, jak w przypadku Marsa i Ateny czy Ozyrysa i Izydy). Pierwsi uczniowie
Jezusa oddawali cześć „sacrum żeńskiemu”, który to kult został następnie wyeliminowany,
a w Kościele zaczął dominować mizoginizm. Sam Kościół opiera się na kłamstwie, Chrystus
był bowiem normalnym najzwyklejszym człowiekiem. Aby ukryć tę prawdę ludzie Kościoła
zniszczyli dokumenty, wymordowali miliony czarownic i heretyków oraz zmanipulowali
Pismo Święte.
Dokument meksykańskiego episkopatu wskazuje, że powieść przynosi
dwie kwestie. Pierwsza z nich to fakt, że w tej literackiej fikcji wszystkie postacie
związane z Kościołem są przedstawione jako czarne charaktery. Druga kwestia zawiera
się w stwierdzeniu autora, że wszystkie opisy dzieł sztuki, architektury, dokumentów
i tajemnych rytów zawarte w powieści odzwierciedlają rzeczywistość. A tymczasem jest
tam mnóstwo błędów dotyczących sztuki, historii, religii i kultury.
Zdaniem
biskupów film nakręcony na podstawie powieści może jeszcze pogorszyć sytuację przez
fakt, że owe fałszerstwa obejrzy niezwykle wielka rzesza osób, a obraz przemawia w
sposób dużo bardziej sugestywny od słów. Ponadto do kina chodzi znaczna liczba ludzi
niewykształconych i niezdolnych odróżnić fikcji od rzeczywistości. Co więcej, istnieje
niebezpieczeństwo, że film stanie się okazją do wytoczenia przeciw Kościołowi kolejnych
zarzutów wykraczających poza argumenty z książki Browna.
Co zatem można
zrobić wobec tej sytuacji? Zdaniem meksykańskiego episkopatu jest to przede wszystkim
okazja do mówienia o Chrystusie i Kościele. Wielu uformowanych i praktykujących katolików
poczuje się tym wszystkim dotkniętych. Należy znaleźć sposób na rozładowanie tego
napięcia w sposób spokojny i konstruktywny. Inni wierzący zaczną mieć wątpliwości,
czy to, co napisano w książce jest prawdą czy nie. Wobec nich należy zastosować odpowiednią
katechezę bądź też przygotować odpowiedzi na stawiane przez nich pytania. Jeszcze
inni – na ogół ci obojętni – doświadczą ciekawości, by dowiedzieć się czegoś więcej
o wierze. Wobec nich należy być gotowym do odpowiedzi na to pragnienie przy pomocy
atrakcyjnej akcji ewangelizacyjnej.
Sprawa „Kodu Leonarda Da Vinci” to
zarazem okazja do współpracy z innymi wierzącymi: prawosławnymi i protestantami (bowiem
książka obraża wszystkich chrześcijan); z żydami i muzułmanami (bowiem jest to manifestacja
nietolerancji wobec wszelkiej religijnej wizji świata); a nawet z niewierzącymi intelektualistami,
których oburza wielość błędów historycznych, artystycznych, kulturowych i innych,
wymieszanych razem dla zarobienia pieniędzy. Na koniec meksykańscy biskupi zwracają
uwagę na okazję, jaką stanowi cała sprawa, aby lepiej oddziaływać duszpastersko na
takie środowiska jak intelektualiści, dziennikarze czy przedsiębiorcy. Należy im uświadamiać
ich odpowiedzialność jako wierzących gdy chodzi o codzienne życiowe wybory.