Pominięcie w najnowszym wydaniu „Annuario Pontificio” wśród papieskich tytułów
określenia „Patriarcha Zachodu” jest wyrazem realizmu historycznego i teologicznego
oraz może sprzyjać dialogowi ekumenicznemu. Stwierdzenie tej treści znalazło się w
opublikowanym 22 marca komunikacie Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan.
Przypomniano, że o ile starożytne sobory jasno określały terytoria objęte władzą patriarchów
wschodnich, to terytorium władzy Biskupa Rzymu pozostawało nieokreślone. Był on zawsze
wymieniany jako pierwszy wśród patriarchów. Pomimo, że po raz pierwszy tytuł „Patriarcha
Zachodu” użył papież Teodor I w r. 642, to przez niemal tysiąc lat był on rzadko
stosowany, a w „Annuario Pontificio” pojawił się po raz pierwszy dopiero w
r. 1863.
W komunikacie Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan
wskazano również na poszerzenie się pojęcia kultury zachodniej, która obejmuje dziś
nie tylko Europę, ale rozciąga się także na Stany Zjednoczone, Australię i Nową Zelandię.
Zauważono, że tytuł ten stawał się coraz bardziej staroświecki. Nie ma już też znaczenia,
gdy chodzi o szczególne relacje papieża z obrządkiem łacińskim. Po Soborze Watykańskim
II powstały bowiem w obrębie Kościoła łacińskiego konferencje episkopatów oraz ich
międzynarodowe stowarzyszenia. Odpowiadają one obecnym potrzebom. Zaniechanie używania
tytułu „Patriarcha Zachodu” nie zmienia w niczym uznania, jakim cieszą się
starożytne Kościoły Patriarchalne.