Chińskie władze przypomniały raz jeszcze, że oczekują zerwania przez Stolicę Apostolską
stosunków dyplomatycznych z Tajwanem. Podczas konferencji prasowej w Pekinie z okazji
dorocznej sesji parlamentu chińskiego ministra spraw zagranicznych zapytano 7 marca
o opinię w sprawie nominacji kardynalskiej biskupa Hongkongu. Odpowiadając, Li Zhaoxing
wyraził nadzieję, że Watykan nie będzie się mieszał w chińskie sprawy wewnętrzne.
Minister spodziewa się, że Stolica Święta nie będzie utrzymywać – jak się wyraził
– „tak zwanych stosunków dyplomatycznych z żadną z chińskich prowincji”. Rząd Chin
Ludowych uważa Tajwan za zbuntowaną prowincję, którą należy połączyć z resztą kraju.
Tym niemniej 74-letni biskup Joseph Zen Ze-Kiun, który 24 marca otrzyma purpurę kardynalską,
wyraził pewną dozę optymizmu co do relacji Chin z Watykanem.
W wywiadzie udzielonym
6 marca agencji Reutera biskup Hongkongu powiedział, że władze w Pekinie żywią wiele
uprzedzeń do Kościoła. Mają o nim błędne wyobrażenia i nie zdają sobie sprawy, czym
naprawdę jest. Dlatego obawiają się rzeczy, które istnieją tylko w ich wyobraźni.
Nie wiedzą, że Kościół jest nastawiony pokojowo i ma na celu jedynie służyć Bogu i
ludzkości. Normalizacja byłaby korzystna dla obu stron. Stolicy Apostolskiej niełatwo
jest zerwać stosunki dyplomatyczne z Tajwanem, które prócz niej utrzymuje tylko około
20 państw. Biskup Zen przypomniał, że nigdy w historii nie opuściła ona jednostronnie
przyjaciół. Teraz jednak mogłaby czuć się do tego zmuszona ze względu na wielką liczbę
chińskich katolików, którym bez stosunków dyplomatycznych z Pekinem nie jest w stanie
pomóc. Według danych szacunkowych Kościół „katakumbowy” w Chinach ma 8 milionów wiernych,
a „patriotyczny” około 5 milionów. Zdaniem biskupa Hongkongu nastąpiła nieznaczna
poprawa w traktowaniu Kościoła „podziemnego”. Aresztowania biskupów i księży prowadzi
się nadal, ale na ogół przetrzymuje się ich krócej niż poprzednio. W istocie jednak
chińska polityka się nie zmieniła i do pełnej wolności religijnej jest jeszcze daleko.