Tureccy ultranacjonaliści napadli 9 lutego na słoweńskiego misjonarza, ojca Martina
Kmetka. Trzymając go za gardło wznosili okrzyki: „Allach jest wielki!” i „Wymordujemy
was wszystkich!”. Obserwatorzy podkreślają, że do kolejnego aktu przemocy wobec katolickiego
duchownego doszło w dniu, kiedy Watykan oficjalnie potwierdził datę pielgrzymki papieża
do Turcji.
Do incydentu doszło w Smyrnie. Kilku młodych mężczyzn zaczęło dobijać
się do drzwi kościoła świętej Heleny, w którym pracował misjonarz. Kiedy otworzył
im pytając o co chodzi, zaczęli krzyczeć, że są z organizacji „Szarych Wilków” i że
go zabiją. Zapewniali przy tym, że taki sam los spotka wszystkich księży. Franciszkańskiemu
misjonarzowi udało się wyrwać i schronić w kościele. O napadzie złożył też zawiadomienie
na policji, jednak jak stwierdził, nie spotkało się ono z większym zainteresowaniem
stróżów prawa.
Na wieść o napadzie na misjonarza, wikariusz apostolski Anatolii
wskazał, że niektóre środowiska starają się wytworzyć w Turcji antychrześcijański
klimat. Biskup Luigi Padovese podkreślił jednak, że większość społeczeństwa nie jest
wrogo nastawiona do chrześcijan. Tego samego zdania jest turecki episkopat. Podczas
swoich wczorajszych obrad biskupi podkreślili, że sytuacja nie jest aż tak napięta,
jak się ją próbuje przedstawiać. Wskazali zarazem, że islamscy fanatycy są mniejszością
i ich zachowań nie można utożsamiać z całym narodem tureckim.