Prezydent Wenezueli pragnie zażegnać kryzys w stosunkach z Kościołem. Podczas imprezy
promującej działalność spółdzielczą Hugo Chavez oświadczył, że niebawem zamierza spotkać
się osobiście z delegacją episkopatu. Rząd potwierdził, że ma do tego dojść 24 stycznia.
Prezydentowi spodobało się, że przedstawiciele władz kościelnych zdystansowali się
od wypowiedzi kard. Rosalío Castillo Lary, który oskarżył Chaveza o zapędy dyktatorskie.
Episkopat zaznaczył jednak, że purpurat ma prawo posiadania i wyrażania własnych opinii
oraz że nie istnieje potrzeba zajmowania w tej kwestii oficjalnego stanowiska przez
Kościół.
Mniej zachwycony był wenezuelski przywódca tonem niedawnego komunikatu
episkopatu, w którym biskupi alarmują, że obecne lewicowe rządy doprowadziły do radykalnego
rozszerzenia się strefy biedy w społeczeństwie. Chavez przyznał, że pogłębianie się
różnic społecznych i szerzenie się nędzy dotyczy całej Ameryki Łacińskiej, jednak
jego zdaniem Wenezuela stanowi tu pewien wyjątek. Co prawda nie chodzi o jakieś spektakularne
sukcesy socjalistycznego gospodarowania, ale przynajmniej o wyhamowywanie tendencji
kryzysowej charakterystycznej dla całego regionu. „W tym roku mamy zamiar złagodzić
kampanię walki z nędzą, a samo to dowodzi naszej skuteczności” – stwierdził Hugo Chavez.
W
dalszym zwalczaniu biedy władze Wenezueli mają zamiar współdziałać z Kościołem, czy
może raczej – jak to określił minister spraw wewnętrznych Jesse Chocón – z jego „postępowymi
elementami”. Wyjaśnił przy tym, że chodziłoby o takie dziedziny jak ochrona zdrowia,
edukacja i pomoc najsłabszym. Do tego „postępowego skrzydła wierzącego w sprawiedliwość
społeczną” rząd zalicza nowe władze episkopatu.