W orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy Benedykt XVI zwrócił również
uwagę na rosnącą „feminizację” tego zjawiska: z pobudek ekonomicznych emigruje coraz
więcej kobiet. Jak patrzy na to Kościół? Mówi sekretarz Papieskiej Rady do spraw Migrantów
i Podróżujących, arcybiskup Agostino Marchetto:
Trzeba tu zauważyć dwie strony
medalu. Po pierwsze jest to hojne poświęcenie ze strony matek, które zmuszone są zostawić
rodzinę, aby gdzie indziej zarabiać dla niej na chleb, tam gdzie być może oferta pracy
bardziej skierowana jest do kobiet niż do mężczyzn. Wielkim problemem jest jednak
rozłąka rodziny. Niesie ona poważne konsekwencje, które zasługują na uważne rozpatrzenie
przez wszystkich. W tym kontekście powiem tylko, że Kościół nawołuje do łączenia rodzin. Dalej,
w świecie pracy, kobieta - zamężna czy nie – często doświadcza podwójnej dyskryminacji:
jako imigrantka i jako kobieta. Już w 1995 roku, kiedy Organizacja Narodów Zjednoczonych
zorganizowała czwartą Światową Konferencję na temat Kobiet Jan Paweł II wskazywał
na niebezpieczeństwo związane z ogólną tendencją, mianowicie, że dyskryminacja migrantów
skupia się głównie na kobietach. Dlatego prosił rządy o „zmianę założeń polityki w
tej dziedzinie, aby „zapewnić także kobietom równouprawnienie, zarówno w sferze wynagrodzenia,
jak i warunków pracy oraz bezpieczeństwa”. Obecnie, w swoim orędziu na tegoroczne
obchody, Benedykt XVI wskazuje chrześcijanom, że „mają obowiązek angażować się na
rzecz należytego traktowania kobiety migrantki, przez szacunek dla jej kobiecości,
ze względu na uznanie jej równych praw”. Następnie mamy do czynienia z poważnym
problemem nielegalnej imigracji kobiet, padających ofiarą handlu żywym towarem. Kościół
apeluje tu, by odróżniać przestępców od ich ofiar. Podczas gdy pierwszymi winien zająć
się wymiar sprawiedliwości, ofiarom należy się również solidarność. Z drugiej
jednak strony emigracja kobieca, ze względu na pracę, podkreśla autonomię kobiety
i jej umiejętności, także zawodowe. Trzeba więc „tworzyć struktury ułatwiające kobiecie
włączenie się w życie społeczne, formację kulturową i zawodową” (Orędzie 1995). Przede
wszystkim zaś dla kobiet, którym często powierzony jest obowiązek wychowawczy, migracja
stanowi ważne pole weryfikacji poszanowania ich przekonań religijnych.
RV:
Innym z poruszonych w tegorocznym Orędziu tematów jest kwestia uchodźców. To sprawa
obecna w mediach, często bardzo smutna. Jakie jest zadanie Kościoła w tym względzie?
Abp
Marchetto: Papież Benedykt XVI zapewnia w swym orędziu, że „Kościół patrzy na cały
ten świat cierpienia i przemocy oczami Jezusa, który litował się na widok błąkających
się tłumów”. W jasny sposób ukazuje więc potrzebę niesienia pomocy tym braciom i siostrom
w duchu nadziei, odwagi, miłości i «wyobraźni miłosierdzia». Ojciec święty wzywa także
ich rodzime Kościoły do „wysyłania pomocników władających danym językiem” oczywiście
w porozumieniu z Kościołami partykularnymi, które ich przyjmują.
Z uwagi na
znaczenie dla całego Kościoła warto też przypomnieć słowa ojca Pedro Arrupe, który
jako generał Towarzystwa Jezusowego utworzył Jezuicką Służbę Uchodźcom. W liście fundacyjnym
pisał, że nie chodzi tylko o pomoc materialną. „Towarzystwo wezwane jest przede wszystkim
do niesienia pomocy ludzkiej, wychowawczej i duchowej”. A więc chodzi o edukację,
formalną czy też nie, kształcenie zawodowe, ale też wychowanie do pojednania i pokoju,
jakże ważne dla ludzi siłą zmuszonych do pozostawienia wszystkiego. W tym kontekście
towarzyszenie duchowe ma wymiar podstawowy.
RV: Do migrantów zaliczają się
również studenci zagraniczni. To grupa, która w porównaniu z innymi wydaje się uprzywilejowana.
Dlaczego Kościół zwraca na nich szczególną uwagę?
Abp Marchetto: Ponieważ przede
wszystkim są migrantami i jako tacy znajdują się w uciążliwej sytuacji, daleko od
domu, ojczyzny, własnej kultury i środowiska. Dlatego, nawet jeśli mają stypendia
i wydają się przez to być bardziej samowystarczalni, również oni potrzebują pomocy
integracyjnej – choćby tylko czasowej – w kraju, który ich przyjmuje. W rzeczywistości
w wielu przypadkach stypendium nie wystarcza na pokrycie wszystkich wydatków zagranicznego
studenta. Potrzebują oni punktu odniesienia, pomocy w pokonywaniu chwil kryzysu i
to nie tylko materialnej. Dalej, wiarę wyraża się w różnych krajach na wiele sposobów,
nawet w życiu codziennym, dlatego zagraniczny student potrzebuje kogoś, kto go wysłucha
i zrozumie. Jeśli jednak braknie takiego wsparcia, to pojawiają się negatywne skutki
dla samego studiowania. Natomiast gdy student doświadczy odpowiedniego towarzyszenia,
także duchowego, kościelnego, z konkretnym zaangażowaniem duszpasterskim, to jego
„doświadczenie akademickie może stać się niezwykłą okazją do ubogacenia duchowego”,
jak napisał Benedykt XVI w swym orędziu. Nasz niedawny II Światowy Kongres duszpasterstwa
wśród zagranicznych studentów to właśnie potwierdził.