Fakt, że tylko 10 procent uprawnionych do głosowania stawiło się 26 listopada do urn
w wyborach do senatu w Zimbabwe, nie zdziwił tamtejszej komisji „Iustitia et Pax”.
Jak oświadczył jej dyrektor Alouis Chaumba, tak niska frekwencja nie jest zaskoczeniem
wobec stałego pogarszania się deficytu żywnościowego, paliwowego i dewizowego. „Jesteśmy
zmęczeni wyborami – powiedział szef katolickiej komisji sprawiedliwości i pokoju.
– Niczego w naszym życiu nie zmieniają. O wiele większe znaczenie ma dla niego fakt,
że ceny rosną z dnia na dzień, a podstawowe artykuły spożywcze są niedostępne dla
większości mieszkańców. W dotkniętych suszą regionach Zimbabwe ludzie głodują”. Ten
kraj położony na południu Afryki liczy 12 milionów ludności.