W Turcji, która ubiega się o wejście do Unii Europejskiej, edukacja dziewcząt pozostawia
wiele do życzenia. Takiego zdania jest specjalny wysłannik UNICEF (Programu Narodów
Zjednoczonych Pomocy Dzieciom) na teren Turcji, Edmund McLoughney. Na konferencji
prasowej w genewskim Pałacu Narodów przedstawił on dramatyczny problem analfabetyzmu
wśród tureckich dziewcząt i kobiet.
Fakt, że aż 800 tys. dziewcząt nie uczęszcza
w Turcji do szkoły szokuje tym bardziej, ze kraj ten ubiega się o wejście do Unii
Europejskiej. W niektórych prowincjach Turcji, głównie rolniczych na południu kraju,
oraz w najbiedniejszych dzielnicach Istambułu, aż 50% dziewcząt nie chodzi do szkół.
Jeśli dodać, że 6 mln kobiet, które są matkami, to analfabetki, można mówić o wyraźnej
dyskryminacji kobiet tureckich.
Główną przeszkodę na drodze do edukacji dziewcząt
w Turcji stanowi tradycyjna, faworyzująca chłopców, mentalność. Negatywny wpływ mają
także konserwatywne ośrodki religijne w Turcji. Wreszcie fakt, ze dziewczęta wykorzystywane
są do pracy w domu i na roli, uniemożliwia im również regularny dostęp do nauki.