2005-11-29 15:52:51

Kard. Grocholewski o nowej "Instrukcji" - wywiad


Kongregacja do spraw Wychowania Katolickiego ogłosiła instrukcję O kryteriach rozeznania powołania odnośnie do osób o skłonnościach homoseksualnych w perspektywie ich przyjęcia do seminarium i sakramentu święceń. Prefekta tej dykasterii zapytaliśmy z jakich potrzeb się ona zrodziła.

Kard. Grocholewski: Praktycznie dziennikarze już mówią o tym dokumencie tak jakby był czymś nadzwyczajnym. Tymczasem nie jest niczym nadzwyczajnym fakt, że nasza Kongregacja wydaje określone dokumenty odnośnie do formacji kapłańskiej, gdyż po Soborze opublikowaliśmy przynajmniej ze 20 dokumentów dotyczących różnych aspektów formacji w seminariach. Był dokument o wychowaniu do celibatu, o czystości kapłańskiej; mówiono o różnych przeszkodach do kapłaństwa. Obecny dokument nie jest niczym nadzwyczajnym, gdyż na temat homoseksualizmu wielokrotnie wypowiadała się już Kongregacja Nauki Wiary. Wiele lat temu, w 1975 roku, ukazał się dokument Persona humana o pewnych zagadnieniach etyki seksualnej, w którym mówiło się również o homoseksualizmie. Następnie był list Homosexualitatis problema, z 1986 roku, o duszpasterstwie osób homoseksualnych. Później, w 1992 roku, wydano dokument o odpowiedziach na propozycje regulacji prawnych odnośnie do dyskryminacji osób homoseksualnych. Z kolei w roku 2003 Kongregacja wydała uwagi na temat projektów prawnego uznania związków homoseksualnych… Dlaczego Kongregacja Nauki Wiary wypowiadała się aż tyle razy? Ponieważ w tej dziedzinie istnieje pewna dezorientacja w dzisiejszym świecie. Wielu broni przekonania, według którego homoseksualizm jest normalnym stanem osoby ludzkiej, niczym jakaś trzecia płeć; tymczasem absolutnie sprzeciwia się on antropologii człowieka, sprzeciwia się, według nauczania Kościoła, prawu naturalnemu i temu, co sam Bóg zawarł w ludzkiej naturze: dwupłciowości. Nasza Kongregacja wyszła więc od tego, co naucza Magisterium Kościoła!

RV: Jaka jest zasadnicza treść tej instrukcji?

Kard. Grocholewski: Fundament, na który wskazujemy, jest ten sam, co w Katechizmie Kościoła Katolickiego. A Katechizm rozróżnia dwie rzeczy: akty homoseksualne od skłonności homoseksualnych. Akty homoseksualne uważane były, zarówno w Piśmie świętym Starego, jak i Nowego Testamentu, mianowicie u świętego Pawła, a następnie przez całą Tradycję Kościoła i kolejne Sobory za grzechy ciężkie, przeciwne prawu naturalnemu. Tak więc akty te nigdy i w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane. Inną rzeczą są skłonności czy tendencje homoseksualne, głęboko zakorzenione. Nawet taka „tendencja” uważana jest w Katechizmie Kościoła Katolickiego za skłonność obiektywnie nieuporządkowaną. Dlaczego? Sama taka skłonność z pewnością nie jest grzechem, ale jest bardziej lub mniej silną skłonnością do zachowania z wewnętrznej natury „złego” z punktu widzenia moralności. Osoby takie znajdują się więc w sytuacji „próby”, wymagają zrozumienia. Winno się wobec nich unikać jakichkolwiek oznak dyskryminacji. Kościół, wzywa je, tak jak wszystkich, do zachowywania Bożego prawa, nawet jeśli kogoś z nich może to kosztować nieco więcej niż innych. W świetle tej doktryny, którą zaczerpnęliśmy głównie z Katechizmu, jako zasadę podaliśmy by nie przyjmowano do seminariów, ani nie wyświęcano trzech kategorii osób: czynnych homoseksualistów, tych, którzy mają głęboko zakorzenione skłonności homoseksualne, oraz tych, którzy popierają tak zwaną „kulturę gejów”. To są trzy kategorie wykluczone. Odnośnie do osób z głęboko zakorzenionymi skłonnościami homoseksualnymi, jesteśmy głęboko przekonani, że jest to przeszkodą w prawidłowych relacjach z mężczyznami i kobietami, co powoduje określone negatywne skutki w duszpasterskiej pracy Kościoła. Oczywiście, jeżeli mówimy o tendencjach zakorzenionych głęboko, to znaczy, że mogą również istnieć skłonności przejściowe, czy przypadki przejściowe, które nie stanowią przeszkody. Na przykład jakaś ciekawość w niezakończonym jeszcze okresie dorastania; albo przypadkowe okoliczności, w stanie nietrzeźwym, czy okoliczności szczególne, jak te, gdy ktoś przebywał wiele lat w więzieniu. W takich przypadkach ewentualne akty homoseksualne nie płyną z głęboko zakorzenionych skłonności, ale warunkowane są okolicznościami. Albo gdy popełnia się takie czyny by kogoś zadowolić dla osiągnięcia korzyści… takie akty nie płyną z „głębokich skłonności”, ale z innych okoliczności przejściowych i te przypadki nie stanowią przeszkód w przyjęciu do seminarium i udzieleniu sakramentu święceń. Jednak w takich przypadkach muszą one ustać przynajmniej 3 lata przed święceniami diakonatu.

RV: Jakich reakcji spodziewa się Ksiądz Kardynał po publikacji tego dokumentu?

Kard. Grocholewski: Tak, pewnie reakcje będą, ale nie sądzę by były inne od tych, które miały miejsce po wszystkich dokumentach Stolicy Apostolskiej na temat homoseksualizmu. Problem ten jest zasadniczo antropologiczny, głęboko zakorzeniony w nauczaniu Kościoła. Przeciwnie niż to się nieraz głosi, nie stanowi to żadnej dyskryminacji osób homoseksualnych. Co więcej, jak już powiedziałem, Kongregacja Nauki Wiary wydała piękny dokument o duszpasterstwie takich wśród ludzi. Wszelka dyskryminacja winna być absolutnie potępiana. Jednak Kościół ma prawo, święte prawo, określania jakie są wymogi stawiane kandydatom na księży, gdyż ludzi powołuje Bóg, ale poprzez Kościół i dla Kościoła. Dlatego Kościół jest tu kompetentny, a nawet zobowiązany do ustanawiania potrzebnych wymogów, w celu rozeznania przydatności konkretnych osób, by później wezwać je do kapłaństwa, o ile uznane zostaną za zdolne do tego zadania. To jest święte prawo Kościoła! Nie stanowi żadnej dyskryminacji, na przykład, nie przyjęcie do szkoły astronautów osoby cierpiącej na zawroty głowy. Nie jest to dyskryminacja osób, ale po prostu określenie wymogów, które uznajemy za stosowne.

RV: A jeśli chodzi o księży ze skłonnościami homoseksualnymi?

Kard. Grocholewski: Oczywiście ich święcenia są ważne. My nie stwierdzamy ich nieważności. Nasz dokument dotyczy możliwości: uważamy ze względów praktycznych, popartych doświadczeniem i nauką Kościoła, że nie jest rzeczą stosowną powoływanie takich ludzi do kapłaństwa z uwagi na mogące pojawić się trudności. Doświadczenie nauczyło nas, że się pojawiają! Jednak osoba, która odkrywa swoją homoseksualność po święceniach, winna oczywiście realizować swe kapłaństwo, usiłować żyć w czystości… Być może ktoś taki będzie potrzebował większej pomocy duchowej niż inni, ale sądzę, że powinien pełnić posługę kapłańską w sposób najlepszy z możliwych.


rozm. G. Peduto
tł. jp







All the contents on this site are copyrighted ©.