2005-10-20 18:57:58

Magazyn czwartkowy - sylwetka o. Alberto Hurtado


Benedykt XVI na koncercie muzyki poważnej dedykowanym mu przez chór katedralny z Ratyzbony i filcharmonię monachijską
Sylwetka jednego z nowych świętych, których papież kanonizuje 23 października - chilijskiego jezuity, ojca Alberto Hurtado
Piotr Samerek o wydarzeniach pierwszego miesiąca II Wojny
Światowej z perspektywy Ambasady Polskiej przy Watykanie

Posłuchaj:

RealAudioMP3



Sylwetka ojca Alberto Hurtado sj - rozmowa z o. Paolo Molinarim




W najbliższą niedzielę Benedykt XVI ogłosi 5 nowych świętych. W ich gronie jest Alberto Hurtado Cruchaga, kapłan Towarzystwa Jezusowego, zmarły w Chile w 1952 roku. Jego postać przybliża postulator procesu kanonizacyjnego, ojciec Paolo Molinari:

O. Molinari: Cieszę się, że choć w kilku słowach mogę powiedzieć o tej niezwykłej postaci kapłana i jezuity. Ojciec Hurtado urodził się 22 stycznia 1901 roku w Viña del Mar w Chile. Po szkole średniej ukończył wydział prawa, zostając adwokatem w 1923 roku. W tym samym roku wstąpił do Towarzystwa Jezusowego i na kapłana został wyświęcony w roku 1933, jednak nie w swej ojczyźnie, ale w Lowanium, gdzie studiował teologię. Tam też uzyskał doktorat z pedagogiki i psychologii. Po powrocie do Chile w 1936 roku uczył religii w Kolegium świętego Ignacego, a na Uniwersytecie Katolickim wykładał pedagogikę. W tym samym czasie stał się kierownikiem duchowym wielu młodych, którzy później z zaangażowaniem pracowali jako specjaliści różnych dziedzin. W Archidiecezji Santiago odpowiadał za Akcję Katolicką, a później, już na szczeblu krajowym, prowadził liczne kursy ćwiczeń duchownych. Hurtado był bardzo podziwianym i cenionym profesorem, jednak równocześnie poświęcał czas służbie ubogim i dzieciom. W 1944 roku, z pomocą świeckich współpracowników założył „Hogar de Cristo” – ognisko Chrystusa, to znaczy rodzaj pomocy charytatywnej dzieciom oraz ludziom w podeszłym wieku bez dachu nad głową. Ofiarował im nie tylko miejsce do spania, ale tworzył autentyczne ognisko domowe. Wybudował też dom rekolekcyjny. W 1947 roku założył chilijskie stowarzyszenie związków zawodowych, a w 1951 roku dał początek pismu „Mensaje”, którego celem było kulturalne dźwignięcie tamtejszych katolików. Cała ta zdolność kochania płynęła z jego wielkiej miłości do Chrystusa i ubogich, czyli przede wszystkim z jego życia Eucharystią. Ojciec Hurtado zmarł 18 sierpnia 1952 roku. Jan Paweł II beatyfikował go 16 października w roku 1994.

RV: Czy zechciałby ojciec opisać środowisko, w którym ojciec Hurtado żył i pracował?

O. Molinari: To właśnie w świetle tego środowiska lepiej można zrozumieć zarówno życie, działalność, jak i ducha, który ożywiał tego świętego zakonnika. Myślę o roku 1936, gdy wrócił on do Chile. Ojciec Hurtado z wielkim realizmem zdał sobie wówczas sprawę z sytuacji panującej w jego ojczyźnie, gdzie nie było go prawie 10 lat, jak i w wielu innych krajach Ameryki Łacińskiej. Istniała tam wówczas znaczna dysproporcja w dystrybucji bogactw wśród różnych klas społecznych. Tym, co od początku raniło jego kapłańskie serce, był widok znacznej liczby dzieci i młodzieży, które żyły na ulicach, spały pod mostami. Dzieci bezdomnych, biednych i przez to narażonych na wszelkie formy wykorzystywania. Z czasem zdał sobie sprawę z problemu pracy młodocianych, szeroko rozpowszechnionej, a to równało się nadużyciom wobec młodych, nie wiedzących jak się bronić. Dołączała do tego tragedia służących, sposobu ich traktowania i zatrudniania. On sam napisał swój doktorat właśnie na ten temat. W szerszej perspektywie nakładała się na to sytuacja robotników zatrudnionych we wszystkich sektorach produkcji. Ci ostatni również nie otrzymywali sprawiedliwego wynagrodzenia, które pozwoliłoby im na utrzymanie rodziny i godne życie. Nie gwarantowano im żadnych zabezpieczeń na przyszłość, gdyż na szczeblu rządowym nie gwarantowano żadnych praw społecznych. Ogólnie w polityce przeważała tendencja, aby nic w tym względzie nie zmieniać. Natomiast co do życia chrześcijańskiego, to dominowały tam wówczas formalne i tradycyjne wyrazy katolicyzmu, w których liczyło się przestrzeganie zwyczajów i przykazań, ale niewiele znaczył osobisty kontakt z Chrystusem. Dzieci uczono wkuwać katechizm na pamięć. Praktyki religijne alarmująco się zmniejszyły. Proszę sobie wyobrazić, że niedzielne uczestnictwo w Mszy świętej zmniejszyło się do 18 procent. Księży było bardzo mało, liczba wręcz nikła w porównaniu z krajami europejskimi, gdzie wiernych było jednak znacznie mniej. Słowem była to sytuacja, która rodziła poważne zaniepokojenie w sercu ojca Hurtado.

RV: Czy może ojciec scharakteryzować świętość błogosławionego kapłana, który obecnie będzie kanonizowany?

O. Molinari: Spróbuję to zrobić, nawet jeśli na prawdziwe ukazanie bogactwa jego ducha minuta nie wystarczy. Odniosę się tu do podstawowego doświadczenia tych, którzy go znali. Mogę powiedzieć, że spotykający się z nim ludzie nie wahali się mówić, że on był naprawdę w Chrystusie zakochany, wpatrywał się w Chrystusa Pana, zwłaszcza w Jego życie, tu na ziemi. Hurtado spędzał długie godziny na kontemplacji sposobu postępowania Jezusa w różnych sytuacjach, w których się znajdował. Pozwolił, by Jezus nim zawładnął, by go zafascynował. Upodobnił się do Chrystusa, czyli naprawdę stał się Jego uczniem. Mówię o tym jako o podstawowym założeniu. W świetle tego, co powiedziane zostało o środowisku, w którym działał widać, że to właśnie zażyłość z Chrystusem stanowiła absolutny priorytet. On chciał szerzyć wśród otaczających go ludzi prawdziwe wartości i dobra, według Bożych kryteriów. To z tego kontaktu z Panem płynęła jego szczególna zdolność uświadamiania sobie prawdziwych potrzeb ludzi, znajdowania metod ich zaspokajania z delikatnością i troską odzwierciedlającą sposób, w który sam Jezus zajmował się tymi, którzy potrzebowali pomocy i pocieszenia. To stanowi sedno jego duchowości, budowanej właśnie na zażyłości z naszym Panem.

RV: Jego kanonizacja przypada na zakończenie Synodu poświęconego Eucharystii i Roku Eucharystii. Czy ma to jakieś znaczenie, czy też jest to czysty zbieg okoliczności?

O. Molinari: To oczywiście nie przypadek. Zarówno Jan Paweł II, który zadecydował o postępowaniu kanonizacyjnym, jak i Benedykt XVI byli na bieżąco z tym, co dotyczyło charakteru tego kapłana według serca Bożego. A zatem Rok Eucharystii kończy się ukazaniem całemu światu postaci kapłana jezuity, dla którego Eucharystia, jako to już powiedziałem, była najwyższym wyrazem zjednoczenia z osobą naszego Pana. Mogę zatem powiedzieć, że ojciec Hurtado był kapłanem, który wierzył i żył według tego, co Synod uwypuklił w odniesieniu do Eucharystii i jej znaczenia dla życia Kościoła. A zatem jego kanonizacja stanowi potwierdzenie tego, na co wskazał Synod. Dla ojca Hurtado Eucharystia stanowiła centrum życia i apostolatu. Umiał w niej właśnie spotykać osobę naszego Pana Jezusa Chrystusa, w którym był prawdziwie zakochany. Przy sprawowaniu Eucharystii jednoczył się z ofiarą Odkupiciela, a karmiąc się Jego Ciałem i Krwią czerpał od Niego moc dawania siebie ludziom i wypełniania polecenia Pana: „To czyńcie na Moją pamiątkę”. I to właśnie dlatego ojciec Hurtado miał zdolność i siłę, by całego siebie wydać, bez zostawiania dla siebie czegokolwiek, by spalić się w służbie bliźnim. Pozwolę sobie zakończyć odpowiedź na to pytanie przytaczając maksymę, typową dla ojca Hurtado: „Msza jest moim życiem, a moje życie to przedłużenie Mszy”.

RV: Jakie przesłanie niesie współczesnemu człowiekowi ojciec Hurtado?

O. Molinari: Myślę, że przesłanie ojca Hurtado jest bardzo proste i jasne, a zarazem mocne. Kanonizacja tego człowieka, którego sylwetkę tu zarysowałem powinna pobudzić do naśladowania go w takim duchu, w jakim on sam rozumiał Ewangelię. To oznacza bycie ożywianym przez prawdziwą miłość, która daje Bogu to, co się Mu należy, a więc, że Bóg ma absolutne pierwszeństwo przed wszystkim, a skłania On człowieka ku bliźnim, zwłaszcza ku opuszczonym i biednym, albowiem jak powiadał ojciec Hurtado: „ubogi to Chrystus”.


Rozmawiał Giovanni Peduto, tłum.: jp, tc







All the contents on this site are copyrighted ©.