Wysuwaną ostatnio we Włoszech propozycję nadania wolnym związkom podobnych praw publicznych
jak małżeństwu skrytykował przewodniczący episkopatu. Kardynał Camillo Ruini poruszył
tę sprawę, inaugurując 19 września obrady stałej rady konferencji biskupów. Zwrócił
uwagę, że takie związki bynajmniej nie wymagają publicznego uznania i wystarcza im
ochrona prywatnych praw należnych każdej osobie. Większość z nich to młode pary planujące
małżeństwo. Prawo powinno im raczej ułatwić przyśpieszenie założenia rodziny. Związki
nie mające planów małżeńskich na ogół chcą pozostać anonimowe i bez żadnej więzi formalnej.
Gdy zaś chodzi o pary homoseksualne – zresztą o wiele mniej liczne – to i one chcą
na ogół zachować charakter prywatny. Dowodzi tego fakt, że rzadko kiedy się rejestrują,
nawet gdy mają taką możliwość.
Zdaniem kardynała Ruiniego nie ma rzeczywistej
potrzeby tworzenia dla wolnych związków swoistej instytucji jakby „małego małżeństwa”.
Zaciemniałoby to naturę i wartość rodziny z wielką szkodą społeczną. Włoska konstytucja
wyraźnie określa rodzinę jako „naturalną społeczność opartą na małżeństwie”. Trybunał
konstytucyjny wielokrotnie stwierdzał, że wolnego związku żyjącego jak małżeństwo
nie można traktować jako rodziny.
Przewodniczący episkopatu Włoch przypomniał
też słowa, które Benedykt XVI wypowiedział na czerwcowym kongresie diecezji rzymskiej
o rodzinie: „Różne współczesne formy degradacji małżeństwa, takie jak wolne związki
i «małżeństwa na próbę», czy nawet pseudomałżeństwa między osobami tej samej płci,
są przejawami wolności anarchicznej. Niesłusznie przedstawia się ją jako prawdziwe
wyzwolenie człowieka. Taka pseudowolność – dodał papież – opiera się na banalizacji
ciała, która nieuchronnie jest też banalizacją człowieka”.