Jedynie w Federacji Rosyjskiej w domach dziecka i ośrodkach wychowawczych znajduje
się 720 tys. dzieci – wynika z aktualnych statystyk. Kolejne sto tysięcy przebywa
w takich placówkach na Ukrainie. W Rumunii państwo opiekuje się 84 tys. dzieci pozbawionymi
możliwości adopcji zagranicznej. W Maroku liczbę dzieci porzuconych szacuje się na
43 tys. W Kolumbii dzieci często oczekują na adopcję po 8–10 lat, po czym do rodzin
zastępczych nie trafiają ze względu wiek „trudny do adaptacji”. “Dzieci otchłani”
– to temat sympozjum w Bellarii koło Rimini we Włoszech. Międzynarodowy ruch rodzin
„Przyjaciele Dzieci” zaprosił teologów, psychologów i prawników do refleksji nad losem
milionów sierot i dzieci porzuconych przez rodziców.Fatima Solomé Barretto
Garcia, odpowiedzialna za adopcje w brazylijskim stanie Minas Gerais, przyznała na
sympozjum, że w Brazylii trudno o wiarygodne statystyki, gdyż wiele noworodków żyje
niczym „dzieci–zjawy”, bez aktu urodzenia. Jak „zjawy” analogicznie wyrosło tam wiele
ośrodków wychowawczych: jedna czwarta przebywających w nich dzieci nigdy nie jest
rejestrowana, a większość personelu nie posiada wymaganych kwalifikacji.
Przedstawicielka
Federacji Rosyjskiej, Nina Rezinik, mówiła o „dzieciach zbytecznych”. 720 tys. sierot
stanowi dwa procent tamtejszej populacji nieletnich. Często sami uciekają od znęcających
się nad nimi rodziców czy od domowej biedy. W Rosji wzrasta liczba nieletnich matek,
niezdolnych do zajęcia się potomstwem. Dwa i pół tysiąca tamtejszych ośrodków wychowawczych
musi stawiać czoła notorycznym brakom środków, gdyż państwo pokrywa jedynie 40% potrzeb.
Niedofinansowanie jest wspólnym problemem większości domów dziecka. Uczestnicy spotkania
w Bellarii napiętnowali również utrudnienia biurokratyczne. Ich mnożenie w przypadku
adopcji zagranicznych generuje proceder handlu dziećmi. Międzynarodowe sympozjum „Dzieci
otchłani” zakończy się w środę.