Nieznani sprawcy zamordowali w Bangladeszu dwóch chrześcijan. Policja przypuszcza,
że zbrodni dopuścili się islamscy fundamentaliści. Byłby to kolejny dowód na łamanie
w tym azjatyckim kraju wolności religijnej oraz na przymykanie przez rząd oczu na
nielegalne działania muzułmanów.
Tapan Kumar Roy i Lipal Malandi pracowali
na rzecz międzynarodowej organizacji protestanckiej Christian Life Bangladesh. Oprawcy
zaatakowali ich we śnie, raniąc kilkakrotnie nożem. Aby utrudnić akcję ratunkową przed
ucieczką zamknęli na kłódkę drzwi. Mimo tego sąsiedzi, którzy słyszeli krzyki ofiar
odwieźli rannych do szpitala. Na wszelką pomoc było już jednak za późno. Jeden z policjantów
prowadzących śledztwo stwierdził, że misjonarze mogli zostać zabici, ponieważ byli
chrześcijanami. Od ośmiu miesięcy wyświetlali oni na południu Bangladeszu film o życiu
Jezusa. Prowadzili zarazem oświatę medyczną. Informowali między innymi o ryzyku zachorowań
w wyniku picia brudnej wody oraz o przyczynach zapadania na AIDS. Odradzali jednocześnie
zawierania w zbyt wczesnym wieku małżeństw.
Pracujący w Bangladeszu chrześcijańscy
misjonarze są zaniepokojeni kolejnym aktem łamania wolności religijnej w tym kraju.
Wskazują na wzrost islamskiego fundamentalizmu. Podkreślają zarazem, że rząd popiera
akty przemocy skierowane przeciwko mniejszościom religijnym i po cichu promuje islamski
fundamentalizm.