Dziennikarze śledzący papieskie wakacje w Dolinie Aosty wydają się nieco zaskoczeni
spokojnym przebiegiem odpoczynku Benedykta XVI. Jak do tej pory nie wybrał się on
na żadną wycieczkę w pobliskie góry, co czynił jego poprzednik nawet gdy nie mógł
już samodzielnie chodzić. Ojciec święty poprzestał jedynie na spacerach w pobliżu
domku w Les Combes, na lekturze i – jak donoszą niektórzy dobrze poinformowani reporterzy
– na pisaniu swej pierwszej encykliki. Przyjmuje też gości i modli się. Jak oznajmił
rzecznik Watykanu, Benedykt XVI na znak solidarności z pogrążoną w żałobie Wielką
Brytanią modlił się w południe w intencji ofiar niedawnych zamachów terrorystycznych
w Londynie.
Pewnym urozmaiceniem wakacji w Les Combes było sprowadzenie
do górskiego domku fortepianu, na którym papież z zamiłowaniem grywa. Z tego wszystkiego
widać, że Benedykt XVI postanowił w czasie wakacji – jak sam z humorem oznajmił przedstawiającemu
się jowialnie miejscowemu proboszczowi – „być przykładnym parafianinem Introd”.
W
Les Combes przebywa wysłannik włoskiego dziennika Avvenire, Salvatore Mazza. Podkreślił
on, że także 14 lipca papież pozostał w parku, w którym znajduje się jego wakacyjny
dom. Te dni ewidentnie poświęca na pracę, a wiemy, że zwykł pracować raczej w odosobnieniu
i intensywnie – stwierdził Mazza. - Jeszcze z czasów gdy był prefektem Kongregacji
Nauki Wiary wiadomo, że lubi mieć wyznaczony termin i to termin niezbyt odległy. Pracuje
dopóki nie osiągnie obranego celu. Najprawdopodobniej – jak powiedział – ten pierwszy
tydzień w całości chciał poświęcić na pracę i tak się też dzieje. Dziś mamy bardzo
ciepły dzień. Możliwe, że po pracy będzie mógł wyjść i na jakiś spacer – powiedział
przebywający w Dolinie Aosty Salvatore Mazza.